środa, 4 stycznia 2017

Orgia w mundurach

TO OPOWIADANIE NIE JEST MOJEGO AUTORSTWA
Zostało uratowane z kopii nieistniejącej już strony internetowej  (clippo, bazylisheq, hydeparkowa grupa gay historie lub coś jeszcze innego). Były to początki internetu i mojej przygody z erotyką. Ratuje je przez wzgląd na kolejne pokolenia. Nie czerpię żadnej korzyści z tego tytułu. Jeśli jesteś autorem tego tekstu lub wiesz kto nim jest możesz skontaktować się ze mną w sprawie uznania autorstwa, edycji lub usunięcia ze strony. 
=======================================

To ogłoszenie natychmiast przykuło moją uwagę: Grupa prawdziwych facetów w mundurach poszukuje innych facetów - kandydatów na obóz przetrwania. Od paru lat lubuję się w klimatach mundurowych. Jestem stałym klientem sklepów z militariami i czytelnikiem czasopism oraz książek o tej tematyce. Dodatkowo regularnie chodzę na siłownię oraz do fryzjera. Pomyślałem więc, że ktoś taki jak ja może się przydać na obozie przetrwania. Od lat zresztą marzyłem o tym, aby wybrać się z grupą prawdziwych facetów na taką imprezę, pojawiła się więc niepowtarzalna okazja realizacji tych zamierzeń. Byłem przekonany, że całkowicie odnajdę się w tych klimatach, ponieważ jako zodiakalny Skorpion jestem dość dobry w podległości i wykonywaniu poleceń. Postanowiłem więc zadzwonić. 
Facet był dość miły i zaprosił mnie na wstępne spotkanie. Przyjęło mnie dwóch fantastycznych chłopaków w koszulkach i spodniach moro. Koszulki były mocno napięte na ich wielkich mięśniach. Zadali mi kilka pytań o to, jak wyobrażam sobie taki obóz, a potem zapytali mnie z tajemniczymi uśmiechami, czy wiem, na co się decyduję. Wiedziałem, ale ich pytanie było tak intrygujące, że spojrzałem pytająco prosto w ich oczy.
- Chodzi nam o to, że to nie będą przelewki. Wiesz, będziesz ciężko zapierdalał i będziesz musiał wykonywać wszystkie polecenia starszych uczestników obozu. To jest podstawowy warunek. Czy to jest dla ciebie jasne?
To było dla mnie bardziej niż jasne. Chłopcy poinformowali mnie jeszcze, jaką mam wnieść opłatę, jaki przygotować sobie strój (umundurowanie miało być ujednolicone) oraz gdzie i kiedy się zgłosić.
  
To był piękny letni ranek. W pełnym rynsztunku i z wzorowo zapakowanym plecakiem zgłosiłem się pod wskazany adres. Tam czekała na nas odkryta wojskowa ciężarówka. Na rozkaz wszyscy usiedliśmy w milczeniu na dwóch ławkach po przeciwnych stronach samochodu. W pełnym milczeniu jechaliśmy tak jakieś 2 godziny, zanim dotarliśmy na miejsce. Obóz był szczelnie ogrodzony zasiekami, a przed wzrokiem ciekawskich chroniła go także siatka maskująca. Czekały na nas już rozłożone namioty. Sebastian - nasz dowódca - ogłosił, że mamy 10 minut na zajęcie łóżek i zgłoszenie się na placu apelowym. Już po chwili zorientowaliśmy się, że drużyny 'namiotowe' są podzielone pół na pół: na starych i młodych uczestników obozu. W ten sposób każdy był jakby pod prywatną pieczą bardziej doświadczonego kumpla.
 Po 10 minutach niemal wszyscy zgłosili się na placu. Sebastian w ostrych słowach skrytykował spóźnialskich i zaznaczył, że takie wybryki w przyszłości nie będą tolerowane. Potem określił zadania, jakie przed nami stoją, i zaznaczył po raz kolejny, że obowiązuje całkowite posłuszeństwo. I abyśmy się o tym przekonali, przygotowali dla nas specjalny program na dzień dzisiejszy, w czasie którego będziemy mogli się wykazać służbą starszym stażem uczestnikom. Wtedy część starych nas otoczyła i padła komenda, aby się rozebrać do naga Chłopcy ociągali się, ale niektórzy zaczęli powoli, niepewnie rozpinać guziki. Po chwili wszyscy staliśmy na placu tak jak nas Pan Bóg stworzył. Niektórym fiuty wyraźnie się podnosiły. Widocznie zaistniała sytuacja nieźle ich podjarała. Czułem, jak również do mojego kutasa napływa krew, jak zaczyna się robić większy i twardszy. Podnieciłem się jeszcze bardziej, jak zobaczyłem, że także nasi opiekunowie pokazują swoją muskulaturę i rozbierają się do naga.
Kiedy wszyscy ze stojącymi znaleźliśmy się już w stroju Adama, każdy z nas musiał podejść do swojego opiekuna i uklęknąć przed nim, chwytając się jednocześnie za kostki. W ten sposób nasze usta znalazły się na wprost ich kutasów. To nie pozostawiało mi już żadnych wątpliwości co do tego, co za chwilę się wydarzy. Czułem, że jestem bardzo podniecony, czego dowodem była moja stojąca i pulsująca pała. Przez chwilę miałem nawet wrażenie, że spuszczę się z samego podniecenia. Było gorąco i chłopakom zapociły się już nieźle jądra pod mundurem, dlatego od czasu do czasu zalatywał przyjemny, słodkawy zapach z krocza, który pobudzał mnie jeszcze bardziej.
 I wtedy właśnie padła komenda, aby koty zaczęły obciągać swoim opiekunom. Kątem oka spostrzegłem, że wszyscy posłuchali rozkazu. Paru gości, którzy nie byli przyzwyczjeni do takich akcji, zaczęło się jednak dławić i dusić. Inni ofiarnie i bez szemrania obciągali. Tak się złożyło, że moim opiekunem był Sebastian. Miał wielkiego kutasa, którego musiałem obciągać do samego końca. Z trudem powstrzymywałem dławienie. Wiedziałem jednak, że muszę ciągnąć ofiarnie i posłusznie. Ręce założone na kostkach wcale nie ułatwiały mi robienia laski. Widziałem jednak, że Sebastian stara się ułatwić mi zadanie i lekko ugiął kolana, abym nie musiał tak bardzo wyciągać szyi.
W czasie kiedy ja obciągałem dowódcy, on mówił, że wszystkie przewinienia będą surowo karane, a obsługiwanie naszych opiekunów należy do podstawowych obowiązków nowo przybyłych. Potem chwycił moją głowę obiema rękami i zaczął mnie ostro rżnąć w usta.
 Jego chuj wchodził w moje gardło nawet poza migdałki. Wreszcie poczułem, że jest tak twardy, jak kamień, że krew pulsuje w nim jakby była tłoczona pompą - i wtedy poczułem w moich ustach olbrzymi, gorący wytrysk. Sebastian chciał wyciągnąć swojego fiuta, ale ja przytrzymałem jego tyłek i tak staliśmy przez jakiś czas.
Kiedy mój opiekun już trochę ochłonął po wytrysku, szeptem powiedział mi, że teraz pójdziemy do namiotu. Klęczałem tak wtulony w jego łono i czułem fantastyczny zapach jego potu. Zdołałem wydusić z siebie tylko jedno zdanie:
- Cokolwiek powiesz, panie!
 Sebastian podniósł mnie i zaprowadził do namiotu. To samo zaczęły robić też pary, które skończyły pierwszą część zabawy. W namiocie wszystkie koty musiały położyć się na łóżkach. Nasi przełożeni naciągali w tym czasie prezerwatywy. Potem uklęknęli przy łóżkach, a nam kazali zadrzeć nogi do góry. Nagle poczułem na swojej dziurce bardzo przyjemne ciepło, które przesuwało się w górę i w dół. Kątem oka dostrzegłem, że chłopaki lizali nam odbyty. To było bardzo przyjemne odczucie, ale kiedy zaczęli dodatkowo nawilżać nam dziury jakimś żelem, wiedziałem, że na tym się nie skończy. Sebastian miał kutasa w pełnym wzwodzie i kiedy się podniósł, zacisnąłem zęby. Ale on, zanim we mnie wszedł, zaczął wiercić mnie palcami. Początkowo jednym, a potem dwoma lub trzema, i już sam nie pamiętam momentu, kiedy powoli wszedł we mnie swoim wielkim chujem. Kiedy wprowadził go jednak do samego końca i na chwilę się zatrzymał, poczułem niebywałą rozkosz i mój fiut stanął dęba. Wtedy on, początkowo powoli, a potem coraz szybciej zaczął mnie posuwać. Było super. Moje podniecenie sięgało zenitu, tym bardziej, ze za pierwszym razem nie dane było mi się spuścić. Kiedy więc zobaczyłem, że oczy Sebastiana zaszły delikatną mgiełką, poleciałem sobie na brzuch, i to niemal w tym samym momencie, kiedy spuszczał się Sebastian. Kiedy wyciągnął swojego odzianego w prezerwatywę kutasa, byłem pełen podziwu dla ilości spermy, która znalazła się w zbiorniczku, tym bardziej, że był to już drugi jego wytrysk w tym dniu. Zdjął gumę i zawartą w niej, jeszcze ciepłą spermę wylał mi na klatkę piersiową.
 Wtedy nagle jakby przypomniał sobie swoją pozycję na obozie i wydał komendę: 'Baczność', a kiedy wszyscy stanęli, kazał nam się ubrać i przystąpić do organizowania kuchni polowej. Ubieranie się szło nam jakoś niemrawo, ale rozkaz to rozkaz.
Byłem zmęczony, ale jednocześnie szczęśliwy, ponieważ w najśmielszych oczekiwaniach nie przypuszczałem, że moje marzenia spełnią się w 100%. Przez ponad 3 tygodnie służyłem pod rozkazami Sebastiana. Byłem na każde jego wezwanie. Rżnął mnie w czasie marszu i wypoczynku, na leśnej ławce, trawie i w jeziorze - w czasie kąpieli. Bardzo mile wspominam też seks w czasie wyreżyserowanej bitwy, kiedy to zerżnął mnie na siedzeniu swojego łazika. Jeszcze kilka razy doprowadził mnie do wytrysku bez dotykania mojego fiuta. To był bardzo udany obóz i mam nadzieję, że w przyszłym roku będzie można powtórzyć tę zabawę. Z tą tylko różnicą, że tym razem to ja będę opiekunem.

l.g.,

opowiadanie pochodzi z grupy gay_historie.


Hej, jeśli podobało Ci się to opowiadanie - zostaw komentarz! Dużo to dla mnie znaczy. 

Jeśli chcesz jakoś inaczej się odwdzięczyć - zapraszam na moją wishlistę. Przyjmuję też używany sprzęt wojskowy ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz