środa, 4 grudnia 2019

Tydzień w klatce

Wojak wyjechał, więc miałem luz. Do czasu. 

W poniedziałek, żeby się bardziej nakręcić chodziłem w klatce i dałem mu znać, że mam ją na sobie. Przed snem zdjąłem, żeby skończyć na ręcznym. Tak samo rano. 

Po południu dostałem od niego sms'a, że mam paczkę do odebrania. Wiedziałem, że to nowy sprzęt, który zamówił, żeby go użyć na mnie po powrocie. 

Zakułem się więc ponownie. Okazało się, że to ball gag. Zrobiłem unboxing wiec, atmosfera się podgrzała. Wtedy wypaplałem, że jestem "znowu" zakuty, więc ja sobie zwale później. 

"Jak to znowu?" usłyszałem. "Był rozkaz, żeby zdjąć wczoraj?". W tym momencie wiedziałem, że mam kłopoty. Chciałem się wytłumaczyć, ale Wojak nie odpuszczał. 

"Do mojego powrotu, siedzisz zakuty" - zobaczyłem kolejną wiadomość. 

Fuck. 

"Dyspenza na ostatnie walenie?" 

"Nie". 

No więc conajmniej do 10 grudnia mogę pożegnać się z możliwością spuszczenia z kija. A, jesli jakimś cudem uda mi się dojść inaczej, przedłuża to mój "wyrok" o 24h. 

Masakra. 


Hej, jeśli podobało Ci się to opowiadanie - zostaw komentarz! Dużo to dla mnie znaczy. 

Jeśli chcesz jakoś inaczej się odwdzięczyć - zapraszam na moją wishlistę. Przyjmuję też używany sprzęt wojskowy ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz