piątek, 5 listopada 2021

Bez kontroli

Ostatnie tygodnie były niesamowicie zajęte, więc seks zszedł na dalszy plan, był nieco nawykowy. We wtorek po długim weekendzie poczułem, że wraca mi chęć na coś większego. Odpaliłem Tumblra i Nifty i zanurzyłem się w bdsmowym porno. Na ręcznym jechałem co jakiś czas, tylko po to, żeby podniecić się nieco bardziej, ale nie tak, żeby dojść. Zmusiłem się, żeby pójść spać, bez finału. 

W środę w każdej wolnej chwili w pracy, odpalałem komórkę, żeby nieco się ponakręcać. Uwielbiam trzymać się w takim stanie, czuję wtedy jak dopamina uderza mi do mózgu i mam ochotę robić rzeczy, na które normalnie bym się nie odważył.

W czwartek rano byłem już niesamowicie nakręcony i byłem gotów wreszcie zjechać. Byłem już tak podjarany, że czułem, że od samego fantazjowania mógłbym polecieć (co zdażyło mi się kilka razy). Już w drodze do łazienki, mój wzrok padł na zakurzoną, dawno nie używaną klatkę. 

Napisałem do Wojaka sms: "Mam poważny dylemat, pomożesz mi?" 

Wojak, w pracy, odpisał: "Jasne, o co chodzi?" 

Posłałem mu zdjęcie klateczki, ze znakiem zapytania i poszedłem się kąpać. 

Mydliłem pod prysznicem włosy, kiedy usłyszałem wibracje telefonu. Jak oparzony wyskoczyłem, żeby sprawdzić, co odpisał. 

"Hahaha"

A za chwilę kolejna wiadomość. 

"Pakuj się w to, kocie, masz mnie w domu przywitać w mundurze. Umyj się i nie zapomnij o plugu. Nie waż się polecieć". 

Zrobiło mi się gorąco  i poczułem lekkie szumienie w uszach.

Ogarnąłem się w kwadrans, chwilę jeszcze waliłem, żeby podpić ciśnienie. Osuszyłem się i zapakowałem swojego rumaka w cugle. Potem, powoli, zaaplikowałem pluga. Jest niewielki, ale rozdwaja się w środku, tak, że przy wyciąganiu wydaje się, jakby ktoś wyciągał całą łapę. 

Kupiłem go kiedyś dla Wojaka w ramach niespodzianki. Dostał wtedy zadanie, żeby błyskawicznie go zaaplikować go sobie, a potem w określonym czasie dociec w wyznaczony punkt. Udało się skurczybykowi. Od tego czasu mści się na mnie jak może przy użyciu tej zabawki. Plug ma ten plus, że można z nim chodzić, ćwiczyć - jest generalnie niewidoczny pod ubraniem. 

Kiedy plug wszedł do końca, poczułem jak mój bezradny zwieracz próbuje zacisnąć się na nim, co tylko mocniej popycha go do środka, i lekko masuje moją prostatę. Następne godziny będą piekłem. 

Wpakowałem się rosyjski mundur, z pasiastą koszulką i ciemnoniebieskim beretem.

Do powrotu Wojaka zostały mi 3 godziny. Starałem się pracować, jak mogłem, ale moje skupienie było skupieniem złotej rybki. Nie mogłem oglądać więcej porno, bo kiedy tylko fiut mi stawał, klatka dawała mocno o sobie znać. Bałem się też że polecę, a wtedy dopiero miałbym kłopoty. 

Wreszcie usłyszałem sygnał otwieranego domofonu i pobiegłem do przedpokoju. Czekałem na niego tuż przy drzwiach wejściowych, pod ścianą, na baczność, napięty jak struna. Patrzyłem przed siebie, z brodą podniesioną dumnie. 

Wojak wszedł, zrzucił plecak na ziemie i podszedł do mnie, bardzo blisko. Ciepło waliło od niego, tak samo, jak dobrze wyczuwalny zapach samca po dniu w pracy. Bez uprzedzenia złapał mnie przez mundur swoją wielką łapą za klatkę. Stał mi boleśnie, nie mieszcząc się w plastiku. Wojak zaczął mocno ściskać moje napompowane, obolałe jaja. 

"Bardzo dobrze" - drugą ręką sięgnął do mojej prawej kieszeni i zabrał kluczyk. 

"To ci się na razie nie przyda kocie, tylko sprawdzimy, czy to dobry kluczyk". Przy ostatniej akcji, kiedy Wojak się zamknął, podmieniłem mu kluczyki.  Jego wyraz twarzy kiedy bezskutecznie próbował się otworzyć był bezcenny. Uwielbiam jak jest wkurwiony, wtedy na prawdę puszczają mu hamulce.  Od tego czasu nie ufa mi bezgranicznie jeśli chodzi o zabawy. Słusznie.

Wojak stanął na przeciwko mnie - uśmiechał się łobuzersko. Stał tak blisko, że jego szczelnie wypełniający jeansy penis ocierał się przez moro o mojego zakutego przyjaciela. 

Rozpiął guziki w moim rozporku, a potem sięgnął przez kieszeń w oliwkowych boksach do środka. Nie wyciągnął całego pakunku, tylko wierzch klatki. Holy trainer ma wbudowaną kłódkę na górze - włożył na chwilę kluczyk do środka i sprawdził, że da się przekręcić. 

Z zadowoleniem pokiwał głową i chował kluczyk, a potem złapał mnie za pośladek i przyciągnął do siebie. Poszliśmy w ślinę. Był świeżo ogolony, męski i stanowczy. Kiedy ja rozpływałem się, on ręką sięgnął między moje pośladki i mocno nacisnął zapakowanego we mnie pluga. Jęknąłem lekko, a on przerwał pocałunek. 

"Oj będziesz dziś jęczeć kocie" 

Odstąpił ode mnie na krok.

"Baczność!" 

Napiąłem się jak struna. Przyjąłem najlepszą jaką mogłem pozycję - ze wzorkiem wbitym gdzieś w przestrzeń nad Wojakiem. "Wpatrzonym w świetlistą chwałę ojczyzny" - jak mi to wbił do głowy przy naszym pierwszym spotkaniu. 

Nie schował mojej klatki do środka, więc faję miałem na wierzchu - ale szczelnie otoczoną twardym, czarnym plastikiem. Wojak rozkoszował się tym widokiem. Musiał być nieźle nakręcony. Zwykle leci kilka razy w ciągu dnia - ale widocznie dziś nie miał czasu. Szykowało się długie jebanie. 

Rozpiął rozporek i wyciągnął swojego drąga. Kurwa, jaki on jest wielki. Zawsze zapominam. Wyciągnął też jaja na wierzch. To nie był fiut, to była armata. 

"No, do roboty"

Ani drgnąłem. Uwielbiam być jego szmatą, ale najbardziej kocham, kiedy sam bierze to co chcę. Kiedy nie mam wyboru. Wojak przysunął się i swoim łapskiem złapał mnie za kark, żeby ściągnął w dół. Zdołałem się zaprzeć, ale ten chujek załadował mi kolano w krocze. Moje biedne obolałe jaja zapłonęły żywym ogniem. Zwinąłem się w kłębek na podłodze 

"Kurwa, tu chuju..." 

Wojak docisnął mój kark do podłogi i siadł mi na plecach. Nie wiem skąd, ale w jego rękach znalazły się kajdanki. Chwilę później moje ręce były skute. 

"No. Jak nie po dobroci, to inaczej się pobawimy"

Wojak zniknął gdzieś w mieszkaniu. Kiedy jaja przestały mnie napieprzać, próbowałem wstać na kolana, ale ze skutymi rękami nie było to proste. Wojak wrócił, kiedy usiłowałem przewrócić się na plecy. Był wbity w WZ 93, desanty miał wypolerowane na lustro. Wyglądał jak rasowy skurwiel. 

"Gdzie! Leżeć!" 

Lekkim kopniakiem sprowadził mnie z powrotem na brzuch. Moje jądra były teraz zgniatane ciężarem ciała. 

"Dobra, masz mnie. Weź pomóż" 

"Chuja tam pomogę kocie. Morda" 

Zacisnąłem zęby. Musiał być nieźle nakręcony. Lekko puszczały mu hamulce. 

Klęknął na mnie jedną nogą i wyciągnął jakąś szmatę z kieszeni. 

"Mój prezent dla ciebie wreszcie przyszedł" 

Naciągnął mi na łeb kominiarkę, tyle że nie miała ona żadnych otworów na oczy. zamiast tego jeden w miejscu ust. Totalnie nic nie widziałem. Zanim nasunął ją do końca przekręcił mi głowę i najpierw w jedno a potem w drugie ucho wepchał mi przemysłowe zatyczki do uszu, których używa w pracy. Potem naciągnął maskę do końca. 

Byłem teraz ślepy i głuchy. Zrobiło mi się duszno. 

Wojak zszedł ze mnie. Oparłem twarz na podłodze. Plug pulsował we mnie, klatka cisnęła boleśnie. Nie miałem pojęcia co ten skurwysyn knuje. Za chwile poczułem przy swojej twarzy znajomy kształt. Ciepła skóra o znanym zajebistym zapachu. Jego desanty. Znak był jasny. Oczekiwał że się nim zajmę. Nie dał mi wyboru - drugą nogą stanął mi na plecach co sprawiło, że klatka docisnęła mi jaja jeszcze bardziej. Ochoczo wziąłem się za polerowanie jego butów. 

Widać było się, że nie śpieszy. Obrobiłem mu jednego buta, potem drugiego - tak wysoko jak tylko potrafiłem odchylić głowę. Wiedziałem, że pewnie sobie wali w tym czasie - i wierzcie mi - jedyne o czym myślałem, to miałem nadzieje, że nie poleci, zanim mnie nie zerżnie. 

Ale byłem napalony. 

W końcu, kiedy  Wojak uznał, że buty są odpowiednio obrobione dał mi spokój. Złapał mnie pod ramiona, i podniósł, tak, że wreszcie wylądowałem na kolanach. Złapał moje kostki i złączył i poczułem, że czymś obwiązuje moje buty, jakąś liną albo taśmą. Chwilę potem pociągnął za łańcuch od kajdanek, i wiedziałem, że teraz przywiązuje je, jakoś, do moich stóp. Kiedy skończył mogłem siąść na własnych nogach, ale za cholerę nie byłem w stanie wstać. 

Miał mnie dokładnie tam gdzie chciał. 

Musiał stanąć przede mną - bo nagle poczułem jego zapach. Męski, samczy. Spocony kutas, z którego buchało podniecenie. Zrobiło mi się miękko. "Fuck. Byle nie polecieć" 

W końcu złapał mnie za tył głowy i przyciągnął. Jego gorąca, twarda spluwa zaczęła przesuwać mi się po ustach. "Jak chce, to musi sobie wziąć. " pomyślałem. 

Tak też zrobił. Poczułem jego rękę na moich jajach. Ostro ścisnął, a ja zawyłem  z bólu. Wykorzystał ten moment idealnie. Wsadził mi coś twardego między zęby.

Ścisnął jeszcze raz, jakby chciał mnie ostrzec, że może zrobić ze mną wszystko. 

Przełknąłem ślinę. Nie miałem teraz żadnego wyjścia. Otwarłem usta szerzej. 

Przekręcił to coś w moich ustach. Musiałem otworzyć je boleśnie szeroko - wtedy coś przeskoczyło przez moje zęby. To nie był gag. Moje usta były szeroko otwarte, ale mogłem przez nie oddychać.  To musiał byś jeden z tych pierścienie kneblujących o których kiedyś mu mówiłem.  Nie mogliśmy znaleźć tak dużego rozmiaru, żeby pomieścił jego obwód, więc w końcu go nie kupiliśmy. Wojak zawiązał go z tyłu mojej głowy, 

Miał mnie teraz tam gdzie chciał. Byłem na kolanach, bezbronny i skrępowany. Szybko zaschło mi w ustach, które były kompletnie rozwarte. Czekałem na nieuniknione. 

Minuty mijały, a mi wydawało się, że siedzę tam już godzinę. Kiedy nie mogłem dłużej wytrzymać na kolanach, przycupnął na piętach, mając nadzieję, że nie oberwę za to. 

Moje podniecenie powoli zaczęło opadać. 

"Kurwa musiał polecieć i teraz po prostu ma mnie w dupie"

Kiedy już myślałem, żeby w końcu się odklepać, co było naszym znakiem bezpieczeństwa, który przerywa każdą akcje, poczułem rękę na głowie. Przejechała po kominiarce, jakby z czułością a potem zacisnęła się na materiale z tyłu głowy. Powoli pociągnęła mnie do przodu, Linka wiążąca moje skute ręce z nogami napięła się. W moje usta powoli majestatycznie, wjechał kutas. Na języku poczułem lekki słony smak. Chyba jechał na ręcznym cały ten czas, bo rzadko kiedy mu cieknie z podniecenia. Pierwszym ruchem zapakował mi go aż po migdałki i przytrzymał. 

Nie mogłem oddychać nawet nosem. Po chwili zabrakło mi powietrza, co musiał wyczuć, bo wycofał się lekko. Nabrałem nosem nieco powietrza, wtedy znów mnie dojechał. Taka zabawa trwała dobre kilka minut, co musiało go nieźle podjarać. Wsuwał i wysuwał swój karabin coraz sprawniej. Potem zwolnił i wyjął go całkowicie. 

Minęła może minuta, kiedy wsadził mi go znów, tym razem bardzo płytko. Musiał sobie chyba walić, bo raz po raz dostawałem po nosie. Zrozumiałem co robi. Skurwysyn nie da mi go nawet porządnie obrobić. 

Wsunięty do połowy kutas zaczął oddawać salwę honorową prosto na mój język. Zalał mi całe usta podniebienie, bardzo trudno było mi przełykać nie mogąc zamknąć ust. Załapał mnie za tył głowy i nadział do końca. Jego spluwa wjechała prosto w gardło, korzystając z właśnie wyprodukowanej spermy jak ze smaru. Jak tłok wjechał we mnie kilka razy do końca, tak, że poczułem jego jaja na swojej brodzie. 

Zanim wyciągnął go, jeszcze wycisnął ostatnie krople. 

Opadłem na pośladki. Pochyliłem głowę i poczułem jak przez otwarte usta, strużkami ścieka mi jego sperma. Nieco słodka. Jego zapach na mnie został. 

Jakiś kwadrans później, choć trudno mi określić dokładnie, poczułem, ze Wojak odwiązuje moje ręce od nóg, rozplątuje mi stopy, a w końcu ściąga mi też kominiarkę, ale zsunął ją tak, że ciągle miałem w ustach pierścień. 

Kurwa, ten łobuzerki uśmiech. Coś powiedział, a potem uświadomił sobie, że ciągle mam zatyczki w uszach. Pomógł wstać na nog i wyjął korki z uszu, 

"Smakowało?" 

Kiwnąłem głową na tak. 

"Doskonale. Mam dla Ciebie więcej." - powiedział i wepchnął mi do ust kostkę lodu. 

Tylko że to nie był lód. To była jego sperma. Dlatego tak długo czekał, z zabawą. Jebaniutki. 

"To ty sobie pociamkaj, a ja wezmę prysznic. A, żeby wszystko zostało tam gdzie ma być, mam to" Zakleił mi rozwarte usta czarną taśmą. "Tylko przełykaj uważnie, żeby kluczyka nie połknąć". 

Kiedy Wojak się wykąpał, wrócił do mnie ubrany w szary sportowy dres i rozkuł mi ręce. Do tego czasu cała kostka, jego spermy,  a było tego tyle jakby odkładał przez tydzień, rozpuściła się. Na języku czułem twardy metal. 

Wojak, oparty o ścianę patrzył jak rozpinam pasek z tyłu głowy, ostrożnie odlepiam taśmę, a końcu wypluwam kluczyk. 

"Zwalisz mi chociaż, jak się rozkuje?" 

"A kto powiedział, że się rozkujesz?" 

Zalała mnie zimny pot. Wcisnąłem kluczyk do zamka klatki, ale ani drgnął. 

"Weź, kurde, to nie jest śmieszne". 

"Wręcz przeciwnie, to jest doskonałe" 

"Dobra, to co mam zrobić, żeby dostać DOBRY kluczyk?" 

Wojak, złapał za gumę spodni i wyciągnął swojego fiuta, ten, jakimś cudem znowu stał. 

"zacznijmy od tego, że bierzesz się znowu do roboty, a ja powiem Ci od czego jest ten kluczyk, który masz w ręce. Spojrzał na Garmina na swoim nadgarstku. "Ale jak nie polecę w 5 minut, to jutro msz drugą szansę"

"Ja pierdole" pomyślałem" w życiu nie poleci tak szybko po raz drugi" 

Padłem na kolana i przyssałem się do jego gnata. Obrabiałem jak szalony, nie mając czasu skupić się na smaku czy zapachu. Ku mojemu zdziwieniu, Wojak poleciał, chyba w trzy minuty. Tym razem głęboko w moje gardło. Strzelał salwę za salwą, tak, że prawie się dławiłem. Przytrzymał mnie za głowę, i poczekał aż spokojnie wszystko przełknę. 

"Stary ile ty tego dzisiaj masz" 

"Sporo, oszczędzałem dla Ciebie. To był pierwszy raz jak poleciałem od niedzieli" 

"Jak to....:" 

Wojak wyglądał jakby dostał jeepa na urodziny. Szczerzył się głupio. 

"Ale przecież, ja Ci..." 

"Nie mi. Po tym jak Cię ustawiłem poszedłem pobiegać" 

KURWA. Jak to, Nie umawialiśmy się na to. Nigdy nie było mowy, o trzecim, przecież on mógł...

"Spokojnie Strzelec, luzuj gacie, koleś był czysty na 100%, mam jego papierek z dzisiaj. Był na badaniach"

Wojak poszedł do salonu. Włożyłem klatkę w gacie i siadłem na przeciw niego na fotelu. 

"O co tutaj chodzi. Kto to był? I jak mam się pozbyć tej jebanej klatki?" 

"Miałem nadzieję, że nie dasz rady obrobić mi w czasie, wolałbym pociągnąć to do jutra..." 

"Weź." 

"No już dobra. Kluczyk który masz w ręce, otwiera szafkę numer 218 na Twojej siłowni. Koleś któremu obrabiałeś będzie tam dziś 23 a 1. Lubi nocne treningi, a że siłownia jest całodobowa, idealnie się składa. Jak chcesz się uwolnić, to lepiej tam bądź. W szafce zostawisz wszystkie ubrania i pluga. Wrzucisz tam kluczyk, a potem zamkniesz z powrotem kłodkę. To żebyś nie scykorzył - nie będziesz mieć wyjścia". 

poczułem jak cały się pocę. Nawet ręce miałem mokre. 

"Jak już będziesz goły i wesoły... powiedzmy, lecisz pod prysznic. Czekasz tam na swojego nowego kolegę. Trudno powiedzieć ile zejdzie mu na treningu, wiec trochę tam możesz postać. On ma kluczyk do twojej klatki" 

"Kurwa zajebiście, jak mam niby mam go poznać?" 

"Dobre pytanie. Może po smaku?"

"Weź nie pierdol" 

"Spokojnie kocie. On cię pozna, po prostu się nie scykaj. Jemu też zależy, żeby Cie tam znaleźć" 

"Czemu niby?" 

"Bo mu obiecałem drugą turę. Jest strasznie napalony po treningach. A obiecałem mu, że jak pomoże mi nazbierać na twoje lody to dostanie coś w zamian" 

Kurwa to też była jego sperma? 

"Czyli robię mu laskę  i jestem wolny"

"A kto mówił o lasce?" Wojak uśmiechnął się skurwysyńsko "Koleś może zrobić z tobą co chce, ma ode mnie zielone światło. I wiesz, lepiej, żeby był zadowolony. Wtedy odda da ci coś do ubrania i kluczyk. Głupio by było wracać przez miasto jak Cię pan bóg stworzył" 

Przełknąłem ślinę przez zeschnięte na pieprz gardło. 

"Czyli co, jestem w dupie, tak?" 

"Po czubek głowy" odparł, a po chwili zapytał „ ale chyba Ci się podoba” 

Już od jakiegoś czasu czułem, że moją klatkę próbuje rozerwać naprężony penis.

„Za dobrze mnie znasz, mordo”

Wojak podszedł do mnie i pochylił, żeby pocałować. 

„Kocham Cię draniu” - szepnąłem mu do ucha i poszliśmy w ślinę.



Hej, jeśli podobało Ci się to opowiadanie - zostaw komentarz! Dużo to dla mnie znaczy. 

Jeśli chcesz jakoś inaczej się odwdzięczyć - zapraszam na moją wishlistę. Przyjmuję też używany sprzęt wojskowy ;) 


czwartek, 20 maja 2021

Opowieść kaprala


Opowiadanie nie jest mojego autorstwa. Znalazłem je na kopii zapasowej strony www.meninuniform.erospace.pl, z której, niestety, niewiele więcej się zachowało. Dzięki Greg za inspirację do poszukiwań. Jeśli macie jakieś wspomnienia co do dobrych opowiadań, które kiedyś gdzieś widzieliście - piszcie na saigteoir@gmail.com. Postaram się je odnaleźć. 


Podróż do jednostki wojskowej położonej na drugim końcu Polski trwała 14 godzin. Pułk stacjonował dosłownie w środku lasu. Koło koszar znajdowało się kilka bloków dla kadry. Przed bramą zebrało się już kilku przestraszonych chłopaków i snuło przypuszczenia jak to będzie w woju, a pikanterii dodawały opowieści na temat surowości kaprali, jakie docierały od starszych kolegów.

Przekroczyliśmy pierwszy próg. Posadzono nas w świetlicy i kazano oglądać kasety wideo z filmami na temat służby w Wojsku Polskim.

No i zaczęło się! Najpierw pognano nas do fryzjera, gdzie kilkoma zręcznymi ruchami maszynki elektrycznej ogolono na "0" nasze głowy. Następnie spędzono nas do łaźni. Oczywiście od przekroczenia bramy mój mały nie dawał mi spokoju. Sami młodzi faceci, pełni sił i wigoru, w wypchanych kawałami mięcha w kroczu spodni moro. Pod natryskiem z kolei mogłem podziwiać pełen przegląd chujów, a moją uwagę zwracały wielkie pyty, które znajdowały się w półpełnym wzwodzie, masowane delikatnie namydlonymi, śliskimi rękami.

Po kąpieli znalazłem się w dziwnej sytuacji. Wszystkich nowowcielonych z mojego plutonu kaprale postawili goło na baczność pod ścianą. Po chwili do pełnej pary łaźni wszedł młody oficer o wspaniałym ciele, z krótko przystrzyżonymi włosami. Przyglądał się nam uważnie. W pewnym momencie moje oczy spotkały się z pełnym ognia i żądzy wzrokiem kapitana. Mój chuj stał na baczność, a ja zrobiłem się czerwony na twarzy. Powiedział, że ostro zabierze się za nasz pluton. Następnie zawołał stojącego nieopodal postawnego kaprala i wydał ostrym głosem jakieś polecenie. Kapral przyjął postawę na baczność, zasalutował. Obaj spojrzeli ze złowrogimi uśmieszkami na twarzy w moją stronę. Niestety nie słyszałem treści rozkazu.

Kolejnym punktem programu było pasowanie mundurów. Oczywiście nie obyło się przy tym bez krzyków dowódców plutonów. Moja pała znów była sztywna. Zawsze marzyłem o chodzeniu w moro, a teraz wszystko stało się takie realne. Pierwsze dni upływały na wytężonej pracy, wykonywaniu rozkazów, forsownych ćwiczeniach fizycznych, sprzątaniu rejonów i tak dalej. Przez cały ten czas czułem na sobie wzrok kaprali i dowódcy kompani. Nocami waliłem pod kocem konia, a żeby ukryć ewentualne plamy na prześcieradle przed oczami swoich przełożonych, zlizywałem z dłoni swoją spermę do ostatniej kropelki. Moje wyobrażenia na temat żołnierzy masujących chuje pod kołdrami prysły w jednej minucie. Wszyscy spali jak zabici po całym dniu wyczerpujących zajęć. Kładli się po nich prosto do wyra, darując sobie wieczorne mycie. Dlatego atmosfera izby żołnierskiej gęstniała nocą od zapachu potu młodych samców, co drażniło mój nos i sprawiało, że rosło moje podniecenie, kiedy mogłem oglądać ich na wpół rozebrane ciała. Niestety nic nie wskazywało na to, iż któryś z moich towarzyszy jest gejem, co sprawiało mi wielki zawód.

Kaprale stawali się w stosunku do mnie coraz bardziej wymagający. Szczególnie ostry był starszy kapral Ławiński - postawny byczek z gęstym zarostem na klacie i prawie 1,9 metra wzrostu. Prawie zawsze musiałem robić na korytarzu dodatkowe pompki. Kiedyś stwierdził, że nie umiem się golić. Chwycił więc mocno za mój pysk i zaciągnął do łazienki, gdzie prawie tępą, przydziałową maszynką zdarł mi prawie cały naskórek z twarzy. Piekło potem jak cholera.

Kadra opuszczała pododdział o godzinie 15, a wtedy rządy na kompani przejmowali kaprale. Często znęcali się nad chłopakami za codzienne przewinienia. Któregoś dnia trafiło na mnie. Oficerowie podczas inspekcji zauważyli moje wywrócone do góry nogami łóżko i zaczęli rzucać kurwami do kaprala Ławińskiego. Wieczorem natomiast dostałem rozkaz wyczyszczenia kibli za pomocą szczoteczki do zębów. Ławiński stal nade mną i przez cały czas wrzeszczał wskazując wszystkie moje niedociągnięcia. Potem przyszli jego koledzy i poradzili mu, żeby się ze mną nie cackał. Mój głupi czerep wylądował w klozecie. Oczywiście moi przełożeni nie zapomnieli spuścić wody i potraktować mnie kilkoma silnymi kopami w dupę. Muszę przyznać, że sprawiało mi to dziwną przyjemność. Zmęczony położyłem się do łóżka, myśląc, że upływający dzień nie dostarczy mi już żadnych wrażeń.

W środku nocy ktoś nagle zaczął szarpać mnie za ramie i polewać głowę lodowatą wodą. Chciałem krzyczeć, ale w momencie, kiedy otworzyłem usta, poczułem zapach skórzanej rękawiczki. Szorstki głos, jaki dopływał z otchłani ciemnej sali, kazał włożyć mundur i za 30 sekund stawić się na korytarzu, gdzie jak się okazało stał Ławiński i dwóch jego kolegów, których miałem już wcześniej okazję poznać w kompanijnym kiblu. Ponieważ miałem kilka minut spóźnienia, dostałem bolesne kopniaki w dupę i krocze, co spowodowało, że upadłem na betonową posadzkę. Dwóch moich oprawców chwyciło mnie pod ramiona i zaciągnęło do zacisznego gabinetu, jaki znajdował się na końcu długiego kompanijnego korytarza. "Postanowiliśmy kocie zająć się tobą i przetrzepać ci futerko, bo za bardzo kurwa, zalazłeś nam za skórę" - powiedział Ławiński. Zostałem pchnięty na stojący pośrodku pokoju stół, tak że leżałem na plecach, a moje stopy dotykały podłogi. Kaprale zdjęli pasy ze swoich bioder i zaczęli okładać mnie po genitaliach. Ponieważ zacząłem przeraźliwie wyć, zakneblowali mi usta kawałkiem jakiejś szmaty - "Krzycz sobie kurwo, krzycz i tak cię nikt tu nie usłyszy!". Ławiński chwycił mocno za moje krocze i kręcił przez moro mojego wora. Syczałem, lecz ta zabawa sprawiała mi nieopisaną przyjemność, a mój chuj był przekrwiony do granic możliwości. Nagle oznajmił mi, że to koniec żartów. Rozerwał moje spodnie w rozporku tak, że moja pała wyskoczyła niczym sprężyna, a za nią pozostała część mięsistego instrumentu. Następnie rozerwał mi bluzę, rozrzucając strzępy moro po podłodze. Leżałem na stole z pulsującym fiutem, tak jak stworzyła mnie natura. Oczom kaprali ukazała się dobrze zbudowana, lekko owłosiona klata. Ławiński masował moje sutki i nagle zamachał mi przed oczami brzytwą. Oznajmił, że czas najwyższy mnie wykastrować. Chciałem zerwać się na nogi, ale w jednej chwili cala trójka rzuciła się na mnie i przymocowała swoimi pasami do blatu stołu - "Spokojnie! Oczyścimy sobie tylko pole do manewrów sierściuchu!". Po wyciśnięciu tubki kremu do golenia pozbawiali owłosienia moją głowę, klatkę, zlikwidowali włochaty trójkąt na moim muskularnym brzuchu oraz wygolili okolice pały i jajka, sprawdzając przy okazji palcami, czy dokładnie to robią. Na koniec przyszła kolej na oczyszczenie z gęstego zarostu okolic kakaowego oczka. Zostałem potem wytarty do sucha strzępami mojego munduru.

Następnie jeden z kaprali wyjął swoją stojącą pytę z rozpora i chciał wjebać mi ją do gęby. Ławiński natychmiast go powstrzymał i powiedział, że jeśli stary zobaczy iż już mnie obrobili, to nie da im żyć do końca służby, po czym zadzwonił po szefa.

Po kilku minutach ciszy do gabinetu wpadło trzech, pełnych wigoru młodych oficerów: kapitan - dowódca kompani, porucznik i podporucznik. Ubrani byli w mundury polowe, a do ich pasów przypięte były kabury z bronią. Na dłoniach mieli cienkie, czarne skórzane rękawiczki, na głowach zielone berety, które podkreślały ich krótkie fryzury. Zauważyłem, że cała trójka miała wywalone na zewnątrz monstrualnych rozmiarów pały. Kaprale jak na rozkaz rzucili się do ich ssania. Oficerowie nie mieli jednak ochoty na takie zabawy i zaczęli ostro jebać ich w gęby, uderzając olbrzymimi jajami w ich podbródki. Dowódca spojrzał na mnie i oznajmił, że już dawno miał na mnie chrapkę i cieszy się z możliwości rozprawiczenia mnie po żołniersku. Odepchnął następnie kaprala, podszedł do stołu, zadarł nogę do góry i czubkiem czarnego, wojskowego trepa wykonywał inspekcję mojego wora i krocza sprawdzając, czy kaprale poprawnie wykonali jego rozkazy, po czym postanowił, że przepchają mi cewę. "Baczność chuju jebany" - krzyknął dowódca. Wykonałem rozkaz i stanąłem otoczony wianuszkiem przełożonych. Podporucznik wyciągnął z kabury od pistoletu metalowy, rozszerzony lekko na końcu wycior do czyszczenia broni, posmarował jego koniec żelem, po czym bez zbędnych ceregieli wpierdolił go w otwór na czubku mojego chuja. Zawyłem z bólu, ale gdy żołnierz zaczął przesuwać zimny pręt w mojej cewie w tę i z powrotem, zrobiło mi się bardzo przyjemnie. Kiedy wycior został wpakowany do końca wszyscy złapali za pały i zaczęli się brandzlować, a ja dostałem rozkaz rytmicznego podskakiwania na piętach. Kiedy po kilku minutach opadłem z sił, nie podobało się to moim panom, zostałem więc zdzielony pasem w tył łydek i ponownie przewróciłem się plecami na stół, tak że moja dupa wystawała poza jego krawędź, a moje dłonie skuto kajdankami i przymocowano do jednej z nóg mebla.

Oficerowie zaczęli zrzucać z siebie plamiaki. Robili to dość powoli, stymulując przy okazji erogenne miejsca swoich wspaniałych, nasmarowanych oliwką ciał. Zostali w efekcie w zielonych beretach na głowach. Kaprale musieli pozostać w mundurach, a każdy z nich obsługiwał teraz swojego oficera, wylizując mu krocze. Kapitan podszedł do mnie, rozchylił mi uda, zarzucił nogi na swe barki i miętosił silnie mój worek i fiuta. Jego pulsująca pała znajdowała się na wysokości mojego odbytu. Bez żadnych przygotowań wpierdolił swojego 20-centymetrowego, grubego wacka w tyłek i począł ostro rżnąć, zwiększając systematycznie tempo. Mhmm... moja dupa już dawno tego potrzebowała. Drogi z oficerów podszedł do mnie od strony głowy i wpakował mi chuja do gęby, tak że jego jądra ocierały się o moje czoło. Musiał w tym celu odchylić maksymalnie mój łeb do tyłu. Poczułem jak jego żołądź dotykała moich migdałków. Podczas wykonywania rytmicznych ruchów, sapał jak parowóz. Najmłodszy szarżą z oficerów dymał w tym czasie w odbyt rozebranego teraz do rosołu byczka - kaprala Ławińskiego. Pozostali dwaj kaprale wylizywali dziurki moim oprawcom i jebali pytami w swoje dłonie. Dowódca obrabiający mój odbyt, pochylił się teraz i masował mi klatę rękami. Porucznik, którego chuj gościł w moim gardle, także się pochylił i ślinił z kapitanem.

Nagle poczułem jak sperma płynie w mojej cewie i ochlapałem dowódcę. Kaprale dostali rozkaz jej wylizania, a za karę moje jądra zostały zaobrączkowane, co natychmiast spowodowało u mnie kolejny wzwód i ponownie narastające podniecenie. Oficerowie wrócili do swoich poprzednich pozycji, zamieniając się jedynie swoimi miejscami. Podporucznik zabawiający się z kapralami pod ścianą, podszedł teraz do stołu i po kilku energicznych obciągnięciach napletka, spuścił się ciepłym nasieniem na moją klatę, a swój obfity wytrysk rozprowadził językiem. Pozostali oficerowie też szczytowali i prysnęli pachnącą ostro spermą na moja twarz i podbrzusze. Oblizałem wargi, aby poczuć w ustach lekko słonawy smak.

Nastała cisza przerywana jedynie jękami pierdolących się wzajemnie pod ścianą kaprali. Trzech wspaniałych adonisów, którzy mnie przed chwilą pieprzyli, leżało teraz obok. Zostałem rozkuty z kajdanek. Dowódca szepnął mi do ucha, że byłem wspaniały i teraz mi to wynagrodzi. Oficerowie zlizywali spermę z mego ciała. Kapitan rozkazał teraz, aby każdy z nich ssał po kolei moją pałę. Zmieniali się więc co chwila tak, że za każdym razem mój wacek był inaczej stymulowany. W końcu spuściłem się w ustach najmłodszego oficera, który ze smakiem połykał mój sok. W tym samym czasie robiłem palcówę pozostałym żołnierzom, na co ich chuje odpowiadały salwami nasienia. Wszyscy byliśmy teraz lepcy od gęstej spermy, co ułatwiało nam wzajemne ocieranie się klatami.

Od tej pamiętnej nocy zacząłem bardzo szybko awansować, ponieważ zostałem osobistym kochankiem dowódcy i tylko on mógł zostawiać na mnie swoją spermę. Pozostali mogli jedynie nadstawiać do ruchania swoje dupy, gęby, no i oczywiście wylizywać mi krocze.

Już jako kapral organizuję nocne zabawy urządzając niezłe piekło wyselekcjonowanym wcześniej przeze mnie rekrutom, rozrywając przy tym niejeden odbyt swoją grubą pytą. Dlatego.... uważaj czytelniku, bo być może trafisz na moją kompanię, a kiedy tylko zauważę w łaźni, że sterczy ci chuj, będzie z tobą bardzo kiepsko! Spocznij!

Kapitan S.



Hej, jeśli podobało Ci się to opowiadanie - zostaw komentarz! Dużo to dla mnie znaczy. 

Jeśli chcesz jakoś inaczej się odwdzięczyć - zapraszam na moją wishlistę. Przyjmuję też używany sprzęt wojskowy ;)