czwartek, 20 maja 2021

Opowieść kaprala


Opowiadanie nie jest mojego autorstwa. Znalazłem je na kopii zapasowej strony www.meninuniform.erospace.pl, z której, niestety, niewiele więcej się zachowało. Dzięki Greg za inspirację do poszukiwań. Jeśli macie jakieś wspomnienia co do dobrych opowiadań, które kiedyś gdzieś widzieliście - piszcie na saigteoir@gmail.com. Postaram się je odnaleźć. 


Podróż do jednostki wojskowej położonej na drugim końcu Polski trwała 14 godzin. Pułk stacjonował dosłownie w środku lasu. Koło koszar znajdowało się kilka bloków dla kadry. Przed bramą zebrało się już kilku przestraszonych chłopaków i snuło przypuszczenia jak to będzie w woju, a pikanterii dodawały opowieści na temat surowości kaprali, jakie docierały od starszych kolegów.

Przekroczyliśmy pierwszy próg. Posadzono nas w świetlicy i kazano oglądać kasety wideo z filmami na temat służby w Wojsku Polskim.

No i zaczęło się! Najpierw pognano nas do fryzjera, gdzie kilkoma zręcznymi ruchami maszynki elektrycznej ogolono na "0" nasze głowy. Następnie spędzono nas do łaźni. Oczywiście od przekroczenia bramy mój mały nie dawał mi spokoju. Sami młodzi faceci, pełni sił i wigoru, w wypchanych kawałami mięcha w kroczu spodni moro. Pod natryskiem z kolei mogłem podziwiać pełen przegląd chujów, a moją uwagę zwracały wielkie pyty, które znajdowały się w półpełnym wzwodzie, masowane delikatnie namydlonymi, śliskimi rękami.

Po kąpieli znalazłem się w dziwnej sytuacji. Wszystkich nowowcielonych z mojego plutonu kaprale postawili goło na baczność pod ścianą. Po chwili do pełnej pary łaźni wszedł młody oficer o wspaniałym ciele, z krótko przystrzyżonymi włosami. Przyglądał się nam uważnie. W pewnym momencie moje oczy spotkały się z pełnym ognia i żądzy wzrokiem kapitana. Mój chuj stał na baczność, a ja zrobiłem się czerwony na twarzy. Powiedział, że ostro zabierze się za nasz pluton. Następnie zawołał stojącego nieopodal postawnego kaprala i wydał ostrym głosem jakieś polecenie. Kapral przyjął postawę na baczność, zasalutował. Obaj spojrzeli ze złowrogimi uśmieszkami na twarzy w moją stronę. Niestety nie słyszałem treści rozkazu.

Kolejnym punktem programu było pasowanie mundurów. Oczywiście nie obyło się przy tym bez krzyków dowódców plutonów. Moja pała znów była sztywna. Zawsze marzyłem o chodzeniu w moro, a teraz wszystko stało się takie realne. Pierwsze dni upływały na wytężonej pracy, wykonywaniu rozkazów, forsownych ćwiczeniach fizycznych, sprzątaniu rejonów i tak dalej. Przez cały ten czas czułem na sobie wzrok kaprali i dowódcy kompani. Nocami waliłem pod kocem konia, a żeby ukryć ewentualne plamy na prześcieradle przed oczami swoich przełożonych, zlizywałem z dłoni swoją spermę do ostatniej kropelki. Moje wyobrażenia na temat żołnierzy masujących chuje pod kołdrami prysły w jednej minucie. Wszyscy spali jak zabici po całym dniu wyczerpujących zajęć. Kładli się po nich prosto do wyra, darując sobie wieczorne mycie. Dlatego atmosfera izby żołnierskiej gęstniała nocą od zapachu potu młodych samców, co drażniło mój nos i sprawiało, że rosło moje podniecenie, kiedy mogłem oglądać ich na wpół rozebrane ciała. Niestety nic nie wskazywało na to, iż któryś z moich towarzyszy jest gejem, co sprawiało mi wielki zawód.

Kaprale stawali się w stosunku do mnie coraz bardziej wymagający. Szczególnie ostry był starszy kapral Ławiński - postawny byczek z gęstym zarostem na klacie i prawie 1,9 metra wzrostu. Prawie zawsze musiałem robić na korytarzu dodatkowe pompki. Kiedyś stwierdził, że nie umiem się golić. Chwycił więc mocno za mój pysk i zaciągnął do łazienki, gdzie prawie tępą, przydziałową maszynką zdarł mi prawie cały naskórek z twarzy. Piekło potem jak cholera.

Kadra opuszczała pododdział o godzinie 15, a wtedy rządy na kompani przejmowali kaprale. Często znęcali się nad chłopakami za codzienne przewinienia. Któregoś dnia trafiło na mnie. Oficerowie podczas inspekcji zauważyli moje wywrócone do góry nogami łóżko i zaczęli rzucać kurwami do kaprala Ławińskiego. Wieczorem natomiast dostałem rozkaz wyczyszczenia kibli za pomocą szczoteczki do zębów. Ławiński stal nade mną i przez cały czas wrzeszczał wskazując wszystkie moje niedociągnięcia. Potem przyszli jego koledzy i poradzili mu, żeby się ze mną nie cackał. Mój głupi czerep wylądował w klozecie. Oczywiście moi przełożeni nie zapomnieli spuścić wody i potraktować mnie kilkoma silnymi kopami w dupę. Muszę przyznać, że sprawiało mi to dziwną przyjemność. Zmęczony położyłem się do łóżka, myśląc, że upływający dzień nie dostarczy mi już żadnych wrażeń.

W środku nocy ktoś nagle zaczął szarpać mnie za ramie i polewać głowę lodowatą wodą. Chciałem krzyczeć, ale w momencie, kiedy otworzyłem usta, poczułem zapach skórzanej rękawiczki. Szorstki głos, jaki dopływał z otchłani ciemnej sali, kazał włożyć mundur i za 30 sekund stawić się na korytarzu, gdzie jak się okazało stał Ławiński i dwóch jego kolegów, których miałem już wcześniej okazję poznać w kompanijnym kiblu. Ponieważ miałem kilka minut spóźnienia, dostałem bolesne kopniaki w dupę i krocze, co spowodowało, że upadłem na betonową posadzkę. Dwóch moich oprawców chwyciło mnie pod ramiona i zaciągnęło do zacisznego gabinetu, jaki znajdował się na końcu długiego kompanijnego korytarza. "Postanowiliśmy kocie zająć się tobą i przetrzepać ci futerko, bo za bardzo kurwa, zalazłeś nam za skórę" - powiedział Ławiński. Zostałem pchnięty na stojący pośrodku pokoju stół, tak że leżałem na plecach, a moje stopy dotykały podłogi. Kaprale zdjęli pasy ze swoich bioder i zaczęli okładać mnie po genitaliach. Ponieważ zacząłem przeraźliwie wyć, zakneblowali mi usta kawałkiem jakiejś szmaty - "Krzycz sobie kurwo, krzycz i tak cię nikt tu nie usłyszy!". Ławiński chwycił mocno za moje krocze i kręcił przez moro mojego wora. Syczałem, lecz ta zabawa sprawiała mi nieopisaną przyjemność, a mój chuj był przekrwiony do granic możliwości. Nagle oznajmił mi, że to koniec żartów. Rozerwał moje spodnie w rozporku tak, że moja pała wyskoczyła niczym sprężyna, a za nią pozostała część mięsistego instrumentu. Następnie rozerwał mi bluzę, rozrzucając strzępy moro po podłodze. Leżałem na stole z pulsującym fiutem, tak jak stworzyła mnie natura. Oczom kaprali ukazała się dobrze zbudowana, lekko owłosiona klata. Ławiński masował moje sutki i nagle zamachał mi przed oczami brzytwą. Oznajmił, że czas najwyższy mnie wykastrować. Chciałem zerwać się na nogi, ale w jednej chwili cala trójka rzuciła się na mnie i przymocowała swoimi pasami do blatu stołu - "Spokojnie! Oczyścimy sobie tylko pole do manewrów sierściuchu!". Po wyciśnięciu tubki kremu do golenia pozbawiali owłosienia moją głowę, klatkę, zlikwidowali włochaty trójkąt na moim muskularnym brzuchu oraz wygolili okolice pały i jajka, sprawdzając przy okazji palcami, czy dokładnie to robią. Na koniec przyszła kolej na oczyszczenie z gęstego zarostu okolic kakaowego oczka. Zostałem potem wytarty do sucha strzępami mojego munduru.

Następnie jeden z kaprali wyjął swoją stojącą pytę z rozpora i chciał wjebać mi ją do gęby. Ławiński natychmiast go powstrzymał i powiedział, że jeśli stary zobaczy iż już mnie obrobili, to nie da im żyć do końca służby, po czym zadzwonił po szefa.

Po kilku minutach ciszy do gabinetu wpadło trzech, pełnych wigoru młodych oficerów: kapitan - dowódca kompani, porucznik i podporucznik. Ubrani byli w mundury polowe, a do ich pasów przypięte były kabury z bronią. Na dłoniach mieli cienkie, czarne skórzane rękawiczki, na głowach zielone berety, które podkreślały ich krótkie fryzury. Zauważyłem, że cała trójka miała wywalone na zewnątrz monstrualnych rozmiarów pały. Kaprale jak na rozkaz rzucili się do ich ssania. Oficerowie nie mieli jednak ochoty na takie zabawy i zaczęli ostro jebać ich w gęby, uderzając olbrzymimi jajami w ich podbródki. Dowódca spojrzał na mnie i oznajmił, że już dawno miał na mnie chrapkę i cieszy się z możliwości rozprawiczenia mnie po żołniersku. Odepchnął następnie kaprala, podszedł do stołu, zadarł nogę do góry i czubkiem czarnego, wojskowego trepa wykonywał inspekcję mojego wora i krocza sprawdzając, czy kaprale poprawnie wykonali jego rozkazy, po czym postanowił, że przepchają mi cewę. "Baczność chuju jebany" - krzyknął dowódca. Wykonałem rozkaz i stanąłem otoczony wianuszkiem przełożonych. Podporucznik wyciągnął z kabury od pistoletu metalowy, rozszerzony lekko na końcu wycior do czyszczenia broni, posmarował jego koniec żelem, po czym bez zbędnych ceregieli wpierdolił go w otwór na czubku mojego chuja. Zawyłem z bólu, ale gdy żołnierz zaczął przesuwać zimny pręt w mojej cewie w tę i z powrotem, zrobiło mi się bardzo przyjemnie. Kiedy wycior został wpakowany do końca wszyscy złapali za pały i zaczęli się brandzlować, a ja dostałem rozkaz rytmicznego podskakiwania na piętach. Kiedy po kilku minutach opadłem z sił, nie podobało się to moim panom, zostałem więc zdzielony pasem w tył łydek i ponownie przewróciłem się plecami na stół, tak że moja dupa wystawała poza jego krawędź, a moje dłonie skuto kajdankami i przymocowano do jednej z nóg mebla.

Oficerowie zaczęli zrzucać z siebie plamiaki. Robili to dość powoli, stymulując przy okazji erogenne miejsca swoich wspaniałych, nasmarowanych oliwką ciał. Zostali w efekcie w zielonych beretach na głowach. Kaprale musieli pozostać w mundurach, a każdy z nich obsługiwał teraz swojego oficera, wylizując mu krocze. Kapitan podszedł do mnie, rozchylił mi uda, zarzucił nogi na swe barki i miętosił silnie mój worek i fiuta. Jego pulsująca pała znajdowała się na wysokości mojego odbytu. Bez żadnych przygotowań wpierdolił swojego 20-centymetrowego, grubego wacka w tyłek i począł ostro rżnąć, zwiększając systematycznie tempo. Mhmm... moja dupa już dawno tego potrzebowała. Drogi z oficerów podszedł do mnie od strony głowy i wpakował mi chuja do gęby, tak że jego jądra ocierały się o moje czoło. Musiał w tym celu odchylić maksymalnie mój łeb do tyłu. Poczułem jak jego żołądź dotykała moich migdałków. Podczas wykonywania rytmicznych ruchów, sapał jak parowóz. Najmłodszy szarżą z oficerów dymał w tym czasie w odbyt rozebranego teraz do rosołu byczka - kaprala Ławińskiego. Pozostali dwaj kaprale wylizywali dziurki moim oprawcom i jebali pytami w swoje dłonie. Dowódca obrabiający mój odbyt, pochylił się teraz i masował mi klatę rękami. Porucznik, którego chuj gościł w moim gardle, także się pochylił i ślinił z kapitanem.

Nagle poczułem jak sperma płynie w mojej cewie i ochlapałem dowódcę. Kaprale dostali rozkaz jej wylizania, a za karę moje jądra zostały zaobrączkowane, co natychmiast spowodowało u mnie kolejny wzwód i ponownie narastające podniecenie. Oficerowie wrócili do swoich poprzednich pozycji, zamieniając się jedynie swoimi miejscami. Podporucznik zabawiający się z kapralami pod ścianą, podszedł teraz do stołu i po kilku energicznych obciągnięciach napletka, spuścił się ciepłym nasieniem na moją klatę, a swój obfity wytrysk rozprowadził językiem. Pozostali oficerowie też szczytowali i prysnęli pachnącą ostro spermą na moja twarz i podbrzusze. Oblizałem wargi, aby poczuć w ustach lekko słonawy smak.

Nastała cisza przerywana jedynie jękami pierdolących się wzajemnie pod ścianą kaprali. Trzech wspaniałych adonisów, którzy mnie przed chwilą pieprzyli, leżało teraz obok. Zostałem rozkuty z kajdanek. Dowódca szepnął mi do ucha, że byłem wspaniały i teraz mi to wynagrodzi. Oficerowie zlizywali spermę z mego ciała. Kapitan rozkazał teraz, aby każdy z nich ssał po kolei moją pałę. Zmieniali się więc co chwila tak, że za każdym razem mój wacek był inaczej stymulowany. W końcu spuściłem się w ustach najmłodszego oficera, który ze smakiem połykał mój sok. W tym samym czasie robiłem palcówę pozostałym żołnierzom, na co ich chuje odpowiadały salwami nasienia. Wszyscy byliśmy teraz lepcy od gęstej spermy, co ułatwiało nam wzajemne ocieranie się klatami.

Od tej pamiętnej nocy zacząłem bardzo szybko awansować, ponieważ zostałem osobistym kochankiem dowódcy i tylko on mógł zostawiać na mnie swoją spermę. Pozostali mogli jedynie nadstawiać do ruchania swoje dupy, gęby, no i oczywiście wylizywać mi krocze.

Już jako kapral organizuję nocne zabawy urządzając niezłe piekło wyselekcjonowanym wcześniej przeze mnie rekrutom, rozrywając przy tym niejeden odbyt swoją grubą pytą. Dlatego.... uważaj czytelniku, bo być może trafisz na moją kompanię, a kiedy tylko zauważę w łaźni, że sterczy ci chuj, będzie z tobą bardzo kiepsko! Spocznij!

Kapitan S.



Hej, jeśli podobało Ci się to opowiadanie - zostaw komentarz! Dużo to dla mnie znaczy. 

Jeśli chcesz jakoś inaczej się odwdzięczyć - zapraszam na moją wishlistę. Przyjmuję też używany sprzęt wojskowy ;) 

2 komentarze:

  1. super, liczę na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, nie jarają mnie zabardzo klimaty wojskowe ale twoje opowiadanie zawsze zrobią mi mokro ;)

    OdpowiedzUsuń