piątek, 5 listopada 2021

Bez kontroli

Ostatnie tygodnie były niesamowicie zajęte, więc seks zszedł na dalszy plan, był nieco nawykowy. We wtorek po długim weekendzie poczułem, że wraca mi chęć na coś większego. Odpaliłem Tumblra i Nifty i zanurzyłem się w bdsmowym porno. Na ręcznym jechałem co jakiś czas, tylko po to, żeby podniecić się nieco bardziej, ale nie tak, żeby dojść. Zmusiłem się, żeby pójść spać, bez finału. 

W środę w każdej wolnej chwili w pracy, odpalałem komórkę, żeby nieco się ponakręcać. Uwielbiam trzymać się w takim stanie, czuję wtedy jak dopamina uderza mi do mózgu i mam ochotę robić rzeczy, na które normalnie bym się nie odważył.

W czwartek rano byłem już niesamowicie nakręcony i byłem gotów wreszcie zjechać. Byłem już tak podjarany, że czułem, że od samego fantazjowania mógłbym polecieć (co zdażyło mi się kilka razy). Już w drodze do łazienki, mój wzrok padł na zakurzoną, dawno nie używaną klatkę. 

Napisałem do Wojaka sms: "Mam poważny dylemat, pomożesz mi?" 

Wojak, w pracy, odpisał: "Jasne, o co chodzi?" 

Posłałem mu zdjęcie klateczki, ze znakiem zapytania i poszedłem się kąpać. 

Mydliłem pod prysznicem włosy, kiedy usłyszałem wibracje telefonu. Jak oparzony wyskoczyłem, żeby sprawdzić, co odpisał. 

"Hahaha"

A za chwilę kolejna wiadomość. 

"Pakuj się w to, kocie, masz mnie w domu przywitać w mundurze. Umyj się i nie zapomnij o plugu. Nie waż się polecieć". 

Zrobiło mi się gorąco  i poczułem lekkie szumienie w uszach.

Ogarnąłem się w kwadrans, chwilę jeszcze waliłem, żeby podpić ciśnienie. Osuszyłem się i zapakowałem swojego rumaka w cugle. Potem, powoli, zaaplikowałem pluga. Jest niewielki, ale rozdwaja się w środku, tak, że przy wyciąganiu wydaje się, jakby ktoś wyciągał całą łapę. 

Kupiłem go kiedyś dla Wojaka w ramach niespodzianki. Dostał wtedy zadanie, żeby błyskawicznie go zaaplikować go sobie, a potem w określonym czasie dociec w wyznaczony punkt. Udało się skurczybykowi. Od tego czasu mści się na mnie jak może przy użyciu tej zabawki. Plug ma ten plus, że można z nim chodzić, ćwiczyć - jest generalnie niewidoczny pod ubraniem. 

Kiedy plug wszedł do końca, poczułem jak mój bezradny zwieracz próbuje zacisnąć się na nim, co tylko mocniej popycha go do środka, i lekko masuje moją prostatę. Następne godziny będą piekłem. 

Wpakowałem się rosyjski mundur, z pasiastą koszulką i ciemnoniebieskim beretem.

Do powrotu Wojaka zostały mi 3 godziny. Starałem się pracować, jak mogłem, ale moje skupienie było skupieniem złotej rybki. Nie mogłem oglądać więcej porno, bo kiedy tylko fiut mi stawał, klatka dawała mocno o sobie znać. Bałem się też że polecę, a wtedy dopiero miałbym kłopoty. 

Wreszcie usłyszałem sygnał otwieranego domofonu i pobiegłem do przedpokoju. Czekałem na niego tuż przy drzwiach wejściowych, pod ścianą, na baczność, napięty jak struna. Patrzyłem przed siebie, z brodą podniesioną dumnie. 

Wojak wszedł, zrzucił plecak na ziemie i podszedł do mnie, bardzo blisko. Ciepło waliło od niego, tak samo, jak dobrze wyczuwalny zapach samca po dniu w pracy. Bez uprzedzenia złapał mnie przez mundur swoją wielką łapą za klatkę. Stał mi boleśnie, nie mieszcząc się w plastiku. Wojak zaczął mocno ściskać moje napompowane, obolałe jaja. 

"Bardzo dobrze" - drugą ręką sięgnął do mojej prawej kieszeni i zabrał kluczyk. 

"To ci się na razie nie przyda kocie, tylko sprawdzimy, czy to dobry kluczyk". Przy ostatniej akcji, kiedy Wojak się zamknął, podmieniłem mu kluczyki.  Jego wyraz twarzy kiedy bezskutecznie próbował się otworzyć był bezcenny. Uwielbiam jak jest wkurwiony, wtedy na prawdę puszczają mu hamulce.  Od tego czasu nie ufa mi bezgranicznie jeśli chodzi o zabawy. Słusznie.

Wojak stanął na przeciwko mnie - uśmiechał się łobuzersko. Stał tak blisko, że jego szczelnie wypełniający jeansy penis ocierał się przez moro o mojego zakutego przyjaciela. 

Rozpiął guziki w moim rozporku, a potem sięgnął przez kieszeń w oliwkowych boksach do środka. Nie wyciągnął całego pakunku, tylko wierzch klatki. Holy trainer ma wbudowaną kłódkę na górze - włożył na chwilę kluczyk do środka i sprawdził, że da się przekręcić. 

Z zadowoleniem pokiwał głową i chował kluczyk, a potem złapał mnie za pośladek i przyciągnął do siebie. Poszliśmy w ślinę. Był świeżo ogolony, męski i stanowczy. Kiedy ja rozpływałem się, on ręką sięgnął między moje pośladki i mocno nacisnął zapakowanego we mnie pluga. Jęknąłem lekko, a on przerwał pocałunek. 

"Oj będziesz dziś jęczeć kocie" 

Odstąpił ode mnie na krok.

"Baczność!" 

Napiąłem się jak struna. Przyjąłem najlepszą jaką mogłem pozycję - ze wzorkiem wbitym gdzieś w przestrzeń nad Wojakiem. "Wpatrzonym w świetlistą chwałę ojczyzny" - jak mi to wbił do głowy przy naszym pierwszym spotkaniu. 

Nie schował mojej klatki do środka, więc faję miałem na wierzchu - ale szczelnie otoczoną twardym, czarnym plastikiem. Wojak rozkoszował się tym widokiem. Musiał być nieźle nakręcony. Zwykle leci kilka razy w ciągu dnia - ale widocznie dziś nie miał czasu. Szykowało się długie jebanie. 

Rozpiął rozporek i wyciągnął swojego drąga. Kurwa, jaki on jest wielki. Zawsze zapominam. Wyciągnął też jaja na wierzch. To nie był fiut, to była armata. 

"No, do roboty"

Ani drgnąłem. Uwielbiam być jego szmatą, ale najbardziej kocham, kiedy sam bierze to co chcę. Kiedy nie mam wyboru. Wojak przysunął się i swoim łapskiem złapał mnie za kark, żeby ściągnął w dół. Zdołałem się zaprzeć, ale ten chujek załadował mi kolano w krocze. Moje biedne obolałe jaja zapłonęły żywym ogniem. Zwinąłem się w kłębek na podłodze 

"Kurwa, tu chuju..." 

Wojak docisnął mój kark do podłogi i siadł mi na plecach. Nie wiem skąd, ale w jego rękach znalazły się kajdanki. Chwilę później moje ręce były skute. 

"No. Jak nie po dobroci, to inaczej się pobawimy"

Wojak zniknął gdzieś w mieszkaniu. Kiedy jaja przestały mnie napieprzać, próbowałem wstać na kolana, ale ze skutymi rękami nie było to proste. Wojak wrócił, kiedy usiłowałem przewrócić się na plecy. Był wbity w WZ 93, desanty miał wypolerowane na lustro. Wyglądał jak rasowy skurwiel. 

"Gdzie! Leżeć!" 

Lekkim kopniakiem sprowadził mnie z powrotem na brzuch. Moje jądra były teraz zgniatane ciężarem ciała. 

"Dobra, masz mnie. Weź pomóż" 

"Chuja tam pomogę kocie. Morda" 

Zacisnąłem zęby. Musiał być nieźle nakręcony. Lekko puszczały mu hamulce. 

Klęknął na mnie jedną nogą i wyciągnął jakąś szmatę z kieszeni. 

"Mój prezent dla ciebie wreszcie przyszedł" 

Naciągnął mi na łeb kominiarkę, tyle że nie miała ona żadnych otworów na oczy. zamiast tego jeden w miejscu ust. Totalnie nic nie widziałem. Zanim nasunął ją do końca przekręcił mi głowę i najpierw w jedno a potem w drugie ucho wepchał mi przemysłowe zatyczki do uszu, których używa w pracy. Potem naciągnął maskę do końca. 

Byłem teraz ślepy i głuchy. Zrobiło mi się duszno. 

Wojak zszedł ze mnie. Oparłem twarz na podłodze. Plug pulsował we mnie, klatka cisnęła boleśnie. Nie miałem pojęcia co ten skurwysyn knuje. Za chwile poczułem przy swojej twarzy znajomy kształt. Ciepła skóra o znanym zajebistym zapachu. Jego desanty. Znak był jasny. Oczekiwał że się nim zajmę. Nie dał mi wyboru - drugą nogą stanął mi na plecach co sprawiło, że klatka docisnęła mi jaja jeszcze bardziej. Ochoczo wziąłem się za polerowanie jego butów. 

Widać było się, że nie śpieszy. Obrobiłem mu jednego buta, potem drugiego - tak wysoko jak tylko potrafiłem odchylić głowę. Wiedziałem, że pewnie sobie wali w tym czasie - i wierzcie mi - jedyne o czym myślałem, to miałem nadzieje, że nie poleci, zanim mnie nie zerżnie. 

Ale byłem napalony. 

W końcu, kiedy  Wojak uznał, że buty są odpowiednio obrobione dał mi spokój. Złapał mnie pod ramiona, i podniósł, tak, że wreszcie wylądowałem na kolanach. Złapał moje kostki i złączył i poczułem, że czymś obwiązuje moje buty, jakąś liną albo taśmą. Chwilę potem pociągnął za łańcuch od kajdanek, i wiedziałem, że teraz przywiązuje je, jakoś, do moich stóp. Kiedy skończył mogłem siąść na własnych nogach, ale za cholerę nie byłem w stanie wstać. 

Miał mnie dokładnie tam gdzie chciał. 

Musiał stanąć przede mną - bo nagle poczułem jego zapach. Męski, samczy. Spocony kutas, z którego buchało podniecenie. Zrobiło mi się miękko. "Fuck. Byle nie polecieć" 

W końcu złapał mnie za tył głowy i przyciągnął. Jego gorąca, twarda spluwa zaczęła przesuwać mi się po ustach. "Jak chce, to musi sobie wziąć. " pomyślałem. 

Tak też zrobił. Poczułem jego rękę na moich jajach. Ostro ścisnął, a ja zawyłem  z bólu. Wykorzystał ten moment idealnie. Wsadził mi coś twardego między zęby.

Ścisnął jeszcze raz, jakby chciał mnie ostrzec, że może zrobić ze mną wszystko. 

Przełknąłem ślinę. Nie miałem teraz żadnego wyjścia. Otwarłem usta szerzej. 

Przekręcił to coś w moich ustach. Musiałem otworzyć je boleśnie szeroko - wtedy coś przeskoczyło przez moje zęby. To nie był gag. Moje usta były szeroko otwarte, ale mogłem przez nie oddychać.  To musiał byś jeden z tych pierścienie kneblujących o których kiedyś mu mówiłem.  Nie mogliśmy znaleźć tak dużego rozmiaru, żeby pomieścił jego obwód, więc w końcu go nie kupiliśmy. Wojak zawiązał go z tyłu mojej głowy, 

Miał mnie teraz tam gdzie chciał. Byłem na kolanach, bezbronny i skrępowany. Szybko zaschło mi w ustach, które były kompletnie rozwarte. Czekałem na nieuniknione. 

Minuty mijały, a mi wydawało się, że siedzę tam już godzinę. Kiedy nie mogłem dłużej wytrzymać na kolanach, przycupnął na piętach, mając nadzieję, że nie oberwę za to. 

Moje podniecenie powoli zaczęło opadać. 

"Kurwa musiał polecieć i teraz po prostu ma mnie w dupie"

Kiedy już myślałem, żeby w końcu się odklepać, co było naszym znakiem bezpieczeństwa, który przerywa każdą akcje, poczułem rękę na głowie. Przejechała po kominiarce, jakby z czułością a potem zacisnęła się na materiale z tyłu głowy. Powoli pociągnęła mnie do przodu, Linka wiążąca moje skute ręce z nogami napięła się. W moje usta powoli majestatycznie, wjechał kutas. Na języku poczułem lekki słony smak. Chyba jechał na ręcznym cały ten czas, bo rzadko kiedy mu cieknie z podniecenia. Pierwszym ruchem zapakował mi go aż po migdałki i przytrzymał. 

Nie mogłem oddychać nawet nosem. Po chwili zabrakło mi powietrza, co musiał wyczuć, bo wycofał się lekko. Nabrałem nosem nieco powietrza, wtedy znów mnie dojechał. Taka zabawa trwała dobre kilka minut, co musiało go nieźle podjarać. Wsuwał i wysuwał swój karabin coraz sprawniej. Potem zwolnił i wyjął go całkowicie. 

Minęła może minuta, kiedy wsadził mi go znów, tym razem bardzo płytko. Musiał sobie chyba walić, bo raz po raz dostawałem po nosie. Zrozumiałem co robi. Skurwysyn nie da mi go nawet porządnie obrobić. 

Wsunięty do połowy kutas zaczął oddawać salwę honorową prosto na mój język. Zalał mi całe usta podniebienie, bardzo trudno było mi przełykać nie mogąc zamknąć ust. Załapał mnie za tył głowy i nadział do końca. Jego spluwa wjechała prosto w gardło, korzystając z właśnie wyprodukowanej spermy jak ze smaru. Jak tłok wjechał we mnie kilka razy do końca, tak, że poczułem jego jaja na swojej brodzie. 

Zanim wyciągnął go, jeszcze wycisnął ostatnie krople. 

Opadłem na pośladki. Pochyliłem głowę i poczułem jak przez otwarte usta, strużkami ścieka mi jego sperma. Nieco słodka. Jego zapach na mnie został. 

Jakiś kwadrans później, choć trudno mi określić dokładnie, poczułem, ze Wojak odwiązuje moje ręce od nóg, rozplątuje mi stopy, a w końcu ściąga mi też kominiarkę, ale zsunął ją tak, że ciągle miałem w ustach pierścień. 

Kurwa, ten łobuzerki uśmiech. Coś powiedział, a potem uświadomił sobie, że ciągle mam zatyczki w uszach. Pomógł wstać na nog i wyjął korki z uszu, 

"Smakowało?" 

Kiwnąłem głową na tak. 

"Doskonale. Mam dla Ciebie więcej." - powiedział i wepchnął mi do ust kostkę lodu. 

Tylko że to nie był lód. To była jego sperma. Dlatego tak długo czekał, z zabawą. Jebaniutki. 

"To ty sobie pociamkaj, a ja wezmę prysznic. A, żeby wszystko zostało tam gdzie ma być, mam to" Zakleił mi rozwarte usta czarną taśmą. "Tylko przełykaj uważnie, żeby kluczyka nie połknąć". 

Kiedy Wojak się wykąpał, wrócił do mnie ubrany w szary sportowy dres i rozkuł mi ręce. Do tego czasu cała kostka, jego spermy,  a było tego tyle jakby odkładał przez tydzień, rozpuściła się. Na języku czułem twardy metal. 

Wojak, oparty o ścianę patrzył jak rozpinam pasek z tyłu głowy, ostrożnie odlepiam taśmę, a końcu wypluwam kluczyk. 

"Zwalisz mi chociaż, jak się rozkuje?" 

"A kto powiedział, że się rozkujesz?" 

Zalała mnie zimny pot. Wcisnąłem kluczyk do zamka klatki, ale ani drgnął. 

"Weź, kurde, to nie jest śmieszne". 

"Wręcz przeciwnie, to jest doskonałe" 

"Dobra, to co mam zrobić, żeby dostać DOBRY kluczyk?" 

Wojak, złapał za gumę spodni i wyciągnął swojego fiuta, ten, jakimś cudem znowu stał. 

"zacznijmy od tego, że bierzesz się znowu do roboty, a ja powiem Ci od czego jest ten kluczyk, który masz w ręce. Spojrzał na Garmina na swoim nadgarstku. "Ale jak nie polecę w 5 minut, to jutro msz drugą szansę"

"Ja pierdole" pomyślałem" w życiu nie poleci tak szybko po raz drugi" 

Padłem na kolana i przyssałem się do jego gnata. Obrabiałem jak szalony, nie mając czasu skupić się na smaku czy zapachu. Ku mojemu zdziwieniu, Wojak poleciał, chyba w trzy minuty. Tym razem głęboko w moje gardło. Strzelał salwę za salwą, tak, że prawie się dławiłem. Przytrzymał mnie za głowę, i poczekał aż spokojnie wszystko przełknę. 

"Stary ile ty tego dzisiaj masz" 

"Sporo, oszczędzałem dla Ciebie. To był pierwszy raz jak poleciałem od niedzieli" 

"Jak to....:" 

Wojak wyglądał jakby dostał jeepa na urodziny. Szczerzył się głupio. 

"Ale przecież, ja Ci..." 

"Nie mi. Po tym jak Cię ustawiłem poszedłem pobiegać" 

KURWA. Jak to, Nie umawialiśmy się na to. Nigdy nie było mowy, o trzecim, przecież on mógł...

"Spokojnie Strzelec, luzuj gacie, koleś był czysty na 100%, mam jego papierek z dzisiaj. Był na badaniach"

Wojak poszedł do salonu. Włożyłem klatkę w gacie i siadłem na przeciw niego na fotelu. 

"O co tutaj chodzi. Kto to był? I jak mam się pozbyć tej jebanej klatki?" 

"Miałem nadzieję, że nie dasz rady obrobić mi w czasie, wolałbym pociągnąć to do jutra..." 

"Weź." 

"No już dobra. Kluczyk który masz w ręce, otwiera szafkę numer 218 na Twojej siłowni. Koleś któremu obrabiałeś będzie tam dziś 23 a 1. Lubi nocne treningi, a że siłownia jest całodobowa, idealnie się składa. Jak chcesz się uwolnić, to lepiej tam bądź. W szafce zostawisz wszystkie ubrania i pluga. Wrzucisz tam kluczyk, a potem zamkniesz z powrotem kłodkę. To żebyś nie scykorzył - nie będziesz mieć wyjścia". 

poczułem jak cały się pocę. Nawet ręce miałem mokre. 

"Jak już będziesz goły i wesoły... powiedzmy, lecisz pod prysznic. Czekasz tam na swojego nowego kolegę. Trudno powiedzieć ile zejdzie mu na treningu, wiec trochę tam możesz postać. On ma kluczyk do twojej klatki" 

"Kurwa zajebiście, jak mam niby mam go poznać?" 

"Dobre pytanie. Może po smaku?"

"Weź nie pierdol" 

"Spokojnie kocie. On cię pozna, po prostu się nie scykaj. Jemu też zależy, żeby Cie tam znaleźć" 

"Czemu niby?" 

"Bo mu obiecałem drugą turę. Jest strasznie napalony po treningach. A obiecałem mu, że jak pomoże mi nazbierać na twoje lody to dostanie coś w zamian" 

Kurwa to też była jego sperma? 

"Czyli robię mu laskę  i jestem wolny"

"A kto mówił o lasce?" Wojak uśmiechnął się skurwysyńsko "Koleś może zrobić z tobą co chce, ma ode mnie zielone światło. I wiesz, lepiej, żeby był zadowolony. Wtedy odda da ci coś do ubrania i kluczyk. Głupio by było wracać przez miasto jak Cię pan bóg stworzył" 

Przełknąłem ślinę przez zeschnięte na pieprz gardło. 

"Czyli co, jestem w dupie, tak?" 

"Po czubek głowy" odparł, a po chwili zapytał „ ale chyba Ci się podoba” 

Już od jakiegoś czasu czułem, że moją klatkę próbuje rozerwać naprężony penis.

„Za dobrze mnie znasz, mordo”

Wojak podszedł do mnie i pochylił, żeby pocałować. 

„Kocham Cię draniu” - szepnąłem mu do ucha i poszliśmy w ślinę.



Hej, jeśli podobało Ci się to opowiadanie - zostaw komentarz! Dużo to dla mnie znaczy. 

Jeśli chcesz jakoś inaczej się odwdzięczyć - zapraszam na moją wishlistę. Przyjmuję też używany sprzęt wojskowy ;) 


2 komentarze: