poniedziałek, 15 sierpnia 2022

Niespodziewana randka z Grindra

 Wojak znów wyjechał na dłużej. 

Pierwszych kilka dni znajdywałem sobie zajęcie i nadrabiałem swoje sprawy, ale gdzieś w okolicach weekendu zaczęło brakować mi go i naszych akcji. Różne pomysły chodziły mi po głowie, myślałem o tym, żeby zakuć się w klatkę, ale bałem się, że będę tego żałować. Zamiast tego w każdym wolnym momencie wchodziłem na twittera i przeglądałem tony zdjęć w moich ulubionych klimatach - skutych facetów, branych we wszyskich możliwych pozycjach, zalewanych spermą z góry na dół.  - powoli podkręcając się, ale bez dochodzenia. Wiedziałem, że w każdej chwili mogłem złapać za drąga i pobawić się, ale zamiast tego chodziłem na siłkę, żeby spuścić parę inaczej. 

Ciągle pisaliśmy z Wojakiem i wymienialiśmy się co lepszymi fotkami, a ja powoli snułem fantazję, jak go przywitam, kiedy wreszcie wróci do domu. Przez ostatnie kilka dni jedyne o czym myślałem to jego wielkiej pale, którą obrobię jak tylko wróci do domu. Zapach jego spoconego krocza prześladował mnie i był jedynym o czym mogłem myśleć. Już nie mogłem doczekać się, żeby wylądować przed nim na kolanach.

Kiedy nadszedł czwartek, dzień jego przyjazdu, wpakowałem się w moro i świeżo wypastowane desnaty, a na głowie wylądował bordowy beret. Do przyjazdu Wojaka na dworzec została ponad godzina, ale postanowiłem sobie urozmaicić oczekiwanie. Wyciągnąłem z apteczki zatyczki do uszu i poszedłem z nimi do salonu, gdzie czekała na mnie reszta szpeju. 

Założyłem skórzane opaski na nogi po czym spiąłem je stalową belką - w ten sposób nie mogłem ich złączyć. Zatyczki wylądowały w uszach skutecznie mnie wygłuszając, a na głowę założyłem wyciemniające gogle. Klęknąłem na próbę zastanawiając się, czy dam radę tyle wytrzymać, ale ostatecznie zlitowałem się nad sobą i po omacku podsunałem pod kolana leżący obok koc. Rozkoszowałem się przez chwilę totalnym odcięciem - nie widziałem totalnie nic i nic nie słyszałem. Na koniec sięgnąłem po leżące obok czarne kajdanki - ostatni element. Kluczyk do nich zostawiłem na blacie w kuchni. Jeśli zechciałbym się rozkuć, zdobycie go byłoby nie lada wyzwaniem. W końcu lekko się trzesąc, zakułem sobie ręce za plecami. 

Pierwszy kwadrans (na ile mogłem to ocenić) przesiedziałem w kucki, ale przez szeroko rozłożone kostki było to cholernie niewygodne. Kiedy straciłem poczucie upływu czasu, postanowiłem stanąć na kolanach, żeby Wojak nie zastał mnie w nagannej pozycji. 

Miniuty mijały powoli a ja zastanawiałem się, czy w ogóle zauważę kiedy wróci. Barki powoli zaczeły mi drętwieć, więc co jakiś czas kręciłem nimi kółeczka. Podjar, który sprowokował mnie do zafundowania sobie tego przeżycia, powoli ustępował miejsca zmęczeniu i frustracji. Szarpnąłem lekko rękami, żeby sprawdzić czy przypadkiem nie zostawiłem kajdanek niedommniętych. Mógłbym przecież przywitać go inaczej, w nieco bardziej wygodnej pozycji... Niestety były zamknięte na dobre. W uszach lekko i piszczało i zaczeło mocno schnąć w ustach. 

Poczułem coś. Ktoś bardzo powoli, delikatnie, zaczął rozpinać mój rozporek. Czyli wrócił. Spodziewałem się, że jak tylko zobaczy mnie w takiej pozycji to się nie powstrzyma i pierwsze, co poczuję, to główkę jego armaty dobijającą się do moich ust. Zamiast tego uporał się z ostatnim guzikiem w moich bojówkach i opuścił mi spodnie, a razem z nimi oliwkowe bokserki, które miałem pod spodem.

Moj karabin zaczął budzić się do życia, ale nie na długo. Poczyłem delikatne pociągnięcie za jądra i dziwny ciężar na nich a potem, jednym sprawnym ruchem mój penis został wdunięty w plastikową obręcz. Skurwysyn mnie zakuwał. A jak. W następnej sekundzie odciągnął mi napletek i włądował w plastikową rurkę. Szło mu coraz gorzej, bo szybko robiłem się coraz bardziej podniecony. Kiedy dociskał tujele klatki, do ringa jęknąłem z bólu. Wydawało mi się, że coś powiedział. Lekkie szaprnięcie w kroczu i już wiedziałem, że jestem zakuty do końca. Na ten kluczyk będe musiał sobie zapracować. 

Wojak ogarnał w końcu, że nie odpowiadam i że musiałem się wygłuszyć, więc wyciągnął mi zatyczkę z lewego ucha. 

-Otwórz gębę. 

Otwarłem szeroko, mając nadzieję, że wreszcie posmakuję jego męskości. Zamiast tego usłyszałem dźwięk migawki w jego telefonie. Oczywiście, że robi foty. Jak zwykle, kiedy ma przed sobą taki dobry widok. 

Usłyszałem, że usiadł na kanapie. 

-Wybacz, ale jestem kompletnie wyczerpany po podróży. Na zachodnim wynudziłem się jak mops i zjechałem w kiblach już trzy razy. 

Siedziałem w ciszy jakiś czas, nie ukrywając, nieco rozczarowany. Próbowałem, po nielicznych odgłosach zrozumieć co robi, ale jedyne co słyszałem co sporadyczne tapnięcia w ekran telefonu. Pewnie skrolował facebooka. Humor mi totalnie siadł. Byłem niewyżywy i bez chęci do dalszej zabawy. Kolana mnie bolały a kajdanki uwierały w ręce. Wojak musiał poznać moją minę. Zwlekł się z kanapy i podszedł do mnie. Przykucnął, żeby być na mojej wysokości i zdjął mi gogle. 

Zanim oczy przyzwyczaiły mi się co światła poszedł ze mną w ślinę. Jego zapach, który prześladował mnie ostatnie kilka dni podziałał na mnie jak viagra. Fiut mi boleśnie zadrgał, ale przez klatkę nie miał nic więcej co mógłby zrobić. 

-Nie martw się, nie zostawię cię tak przecież, wiem co lubisz. - Wstał, tak, że krocze miał na wysokości mojej twarzy. Pod jeansami widziałem zarys jego drąga. 

Opuścił rękę w której trzymał telefeon i pokazał mi moje zdjęcie. Żołnierzyk, na kolanach z czarnymi gogalmi na twarzy. A potem tapnął w ekran i zdjęcie podmniejszyło się. Okazało się, że to profilowe na grindrze. 

-Kurwa - pomyślałem - chyba nie.... 

Kliknał w wiadomości i zobaczyłem, że skrzynka odbiorcza jest pełna. Skurwysyn założył mi konto i zaczał gadać z ludźmi podszywajc się pode mnie. Ja pierdole.

-Robisz furorę chłopie. Nie mogę się opędzić od wiadomości z pytaniem o adres. Na początku myślałem, żeby po prostu go podać w opisie, ale, znaj łaskę pana, postanowiłem poumawiać ich na inne godziny. Jest teraz.... 21. Idę na spacer, żeby rozprosować nogi. Jak myślisz ilu chłopa zdążysz obsłużyć do północy? Z sześciu?  Pierwszy już jest w drodze więc ja spadam. A, jeśli się zastanawiasz jak ich wybrałem z tony chętnych, to bardzo prosto - odrzucałem każdego kto pisał, że ma mniejszego niż XL. 

-Wojak, słuchaj...

-Nie musisz mi dziękiwać, przecież wiem jak lubisz obrabiać pały. 

Jego diabelski uśmiech mnie rozpierdalał. Ewidentnie go to bawiło. 

-Ale przecież to może być ktokolwiek, wiesz nie wiadomo kim są Ci ludzie mogą być.... 

-Oj nie przejmuj się tak - i tak nie będziesz musiał się martwić jak wyglądają - powiedział zakładając mi z powrotem gogle na oczy. Poczułem, że przypina mi coś do klapy w kieszeni na piersi munduru. 

-Powiedziałem chłopakom, że mają po robocie ocenić jak Ci poszło. - Wsunał mi długopis do kieszeni obok - w skali od 1 do 10. Jeśli ktokolwiek da ci mniej niż 10, możesz pożegnać się z tym na jakiś czas - powiedział szturchając butem mojego zakutego fiuta. 

-Wojak. Serio, świetna sprawa, ale odpuść, to nie jest śmieszne. 

-Mordo, przecież dobrze wiesz, że to nie żarty. - odpowiedział po czym włożył mi z powrotem zatyczkę do ucha. 

Byłem w dupie. Niedawno wymieniliśmy zamek na kodowy, więc jeśli faktycznie przesłał komuś kod, to mógł wejść do mieszkania bez problemu. Marzyło mi się coś podobnego, fakt, ale teraz kiedy sytuacja miała się wydarzyć wcale nie byłem taki pewien, czy mi się to podoba. Próbowałem podnieść się podskokiem ale zdrętwiałem mieśnie nie działały najlepiej. 

Opadłem na koc, podniosłem głowę i od razu dostałem płaskim uderzeniem w prawą stronę twarzy. Nie było to mocne, nawet nie zabolało, ale szok kompletnie mnie wytrącił z myśli. JUŻ? Ktoś musiał być blisko, bardzo blisko. 

-To na pewno Wojak, pomyślałem. Pewnie wcale nie wyszedł, tylko robi mi wodę z mózgu. Poczułem kciuk na swojej wardze, jakby stojący przede mną facet próbował lekko rozchylić mi wargi. Będąc pewny, że to Wojak, z nieco większą odwagą pozwoliłem sobie ulec i otwarłem usta. 

Już po zapachu wiedziałem, że to nie on. Facet przede mną pachniał potem, nie mocno, ale intensywnie jakby właśnie zaliczył trening. Powoli wjechał swoim drągiem w moje usta a ja zamknąłem je na nim. Poczułem lekko słony smak. Był inny od kutasa wojaka. Chyba nieco chudszy. Z pokażną żołądzią. Przejechałem ustami do przodu i do tyłu, lekko, na próbę i uśwaidomiłem sobie, że to nie koniec. On jeszcze nie urósł. Facet złapał mnie za tył głowy i przyciągnął mocno do siebie. Cały jego drąg wylądował w moich ustach a mój nos zadokował w jego włosach. Były jeszcze lekko wilgotne od potu. Koleś chyba tu biegł. Trzymał mnie tak, że nie mogłem się odepchnąć, a jego ptak powoli rósł w moich ustach. Wypełniał je coraz szczelniej, ale to co zdziwiło mniej najbardziej - to jak głęboko czuję, że rośnie. Zaczałem dławić się kiedy stężał i brakowało mi tchu. Wtedy wreszcie puścił rękę. 

Ale nie do końca. Kiedy odciągnałem głowę w odruchu, pozwolił mi na to, ale zanim jego główka wyszła z moich ust, nabił mnie z powrotem po same jaja. Poczułem jak jego moszna skurczyła się i jego jądra obiły mi się o podbródek. Powtórzył manerw raz a potem jeszcze raz. W końcu dołożył drugą rękę i złapał mnie za uszami z obu stron. Rozpoczeło się tegularne jebanie moich ust. 

Myślałem, że jest blisko i zaraz będę mieć to za sobą, ale wtedy zwolnił i wyciągnał swój trzonek z moich ust prawie do końca. Czekałem chwilę co wydarzy się dalej. Czułem na ustach i jężyku pulsowanie krwi w jego pale. I wtedy przypomniało mi się, że do mojego munduru przymocwana jest karta oceny. Dzisiejszego wieczoru mam nie tylko być niemym narzędziem czyjejś rozkoszy. Mam się postarać. 

Sprawnymi ruchami głowy w tył i w przód zaczałem obrabiać jego penisa. Starałem się trzymać regularne, szybkie tempo, licząc na to, że jest blisko. Po kilku minutach takiej polerki zrozumiałem, że trzeba czegoś więcej. Zaczałem nabijać się głęboko, czułem jego penisa z tyłu mojego gardła. starałem się sięgnąć do samych jaj. Nagle złapał mnie za czoło i prawie wyciągnął go z ust. Drugą ręką siegnął do mojego ucha i wyjał z niego zatyczkę. 

-Kurwo nie waż się tego połknąć ani wypluc. - Ordynardny, męski chamski głos. - Jak uronisz choć krople masz przejebane. 

Zajechał mi swoją pała jeszcze kilka razy po same jaja a potem, jak był na wylocie, zaczał tryskać. Gęśtą, słoną spermą. Salwa za salwą. Poczułem jak usta mi się wypełniają. Nie byłem dotąd świadom, że facet może mieć taki wytrysk... Musiałem podnieść nieco głowę do góry, zeby nie wywać jego nektaru. Wyciągnał swojego penisa, i strzepnął go kilka razy o moją twarz a potem wytarł o wargi. 

-No, dla następnego będzie jak znalazł. Podobało się? 

Kiwnąłem tylko głową, nie mogąc powiedzieć ani słowa. Facet wyciągnał z mojej kieszeni długopis i poczułem, że pisze cos na przypiętej do klapy kartce. 

-Do następnego, suko - to było ostatnie co od niego usłyszalem, zanim zatyczka wylądowała na swoim miejscu. 

Miałem poczucie, że tonę w jego spermie. Nie wiedziałem, czy mogę już połknąć, czy nie powinienem trzymac tego do następnego "klienta". Wybrałem tę bezpieczną opcję i czekałem. 

Nie potrafiłem ocenić ile czasu mineło, czy kwadrans czy dłużej - ani ile czasu mu obrabiałem pałę. Starałem się przewidzieć kiedy mogę spodziewać sie kolejnego gościa. 

Była też opcja, że nikt nie przyjdzie.... przecież to nie dziwne, ludzie na grindrze czasem się wystawiają. Juz dawno temu powinien był to być.... 

I wtedy zalała mnie sperma. Wystrzelona pod ogromnym ciśnieniem, mocną, gorącą salwą zalała mi wargi, nos, gogle. Druga salwa zalała mi usta dokładniej. Nowy smak połączył się z poprzednim. Nieco bardziej słonki i wodnisty. Typ musiał tu już być i pojechał na ręcznym do tego obrazka, który miał na żywo. Zdoił się do końca w moje usta, a ja poczułem, jak sperma w tej ilości, zmieszana z moją śliną zaczyna spływać mi powoli po policzku, po szyi, pod kołnierzem koszulki na klatę. Czułem się jak ostatnia suka. 

Złapał mnie za podbródek i zamknął mi usta. A potem, jakby przewidując moją chwilową niechęć zacisnął mi nos, tak, że nie mogłem oddychać. Zaczałem szarpać się, ale nie puszczał. W końcu przemogłem sięi przełknąłem cały ten ładunek, który miałem w ustach. Puścił mnie, a potem poczułem na wargach ciepło jego fiuta. Otwarłem usta a on władował mi ogromny kawał mięcha. Nie wiem czy weszło coś więcej niż główka. Chyba dlatego wolał sobie zwalić, bo wiedział, że nie dam rady i chcąc niechcąc go pogryzę. Zrozumiałem jaka jest moja rola i zaczałem czyścic jego pałe z resztek nasienia. Bałem się, że może go to podjara i postanowi że obciągnę mu jeszcze raz, ale jego potwór nieuchronnie opadał coraz bardziej. W końcu wyjął go, a ja zostałem obolały na podłodze z posmakiem spermy w ustach. Przed wyjściem poczułem, że pisze coś na mojej karcie.

Na prawdę miałem nadzieję, że Wojak tylko żartował o sześciu, że nie uda mu się tylu załatwić na wieczór. Czułem się jak ostatnia dziwka, ale jednocześnie mój drąg boleśnie obijał się o klatkę. On wiedział czego chcę na prawdę. 

Tym razem poczułem kroki na drewnianej podłodze. Ktoś, kto wszedł do mieszkania musiał być większy niż ja albo Wojak. Dużo większy. Po mojej twarzy przejechałą gumka opuszczanych dresowych spodni a potem pod mój nos ktoś podsunął swojego wora. Nabrzmiałego, bez specyficznego zapachu i bez owłosienia. Ktoś się golił i był świeżo po prosznicu. Ale co to był za wór.... wyciągnałem język i zaczałem obrabiać go metodycznymi ruchami. Miałem wrażenie, że jego jaja są wielkości kurzych... Jeśli facet ma takie jądra to jakiego ma chuja? 

Jakby w odpowiedzi na to pytanie, na moją twarz coś spadło. Jego armata w półwzwodzie sięgała mi do czoła kiedy ja obrabiałem jego jaja. Widocznie mocno go to podniecało, bo uczłem, że raz po raz podryguje. Kiedy jego penis osiągnał pełny wzwód odsunał się, azbierając jaja spod mojego nosa i wjechał głęboko w usta. Nie byłem dość szybki i nie otwarłem wystarczająco ust, musiałem przychaczyć zębami. Wyciągnał swojego potwora i kopniakiem w moją klatkę przywołał mnie do porządku. Zrobiłem co w mojej mocy, żeby jeszcze szerzej otworzyć usta. Wiedziałem, że w ten sposób nie bedę mieć żadnej kontroli nad tym jak będzie mnie posuwać, ale nie miałem innego wyjścia. Władował mi z powrotem swojego gnata i zaczał metodycznie jebać. Za każdym razem dławiłem się i z trudem walczyłem z odruchem wymiotnym. Po kilku minutach takiego jebania, wyjął swój spęrzęt z moich ust. Byłem szczęśliwy, że na spokonie mogę wziąć oddech, ale z drugiej strony bałem się, że coś zrobiłem nie tak. 

Ale nie to było powodem dla któręgo koleć wycofał. się z moich ust. W następnej minucie wjechał do nich zupełnie inny kutas. To było dwóch kolesi. Para? Kumple? Czy może jeden natknął się na drugiego. Przez zatyczki lekko usłyszałem męski gromki śmiech, chyba byli zadowoleni z zaskoczenia widocznego na mojej twarzy. 

Ten drugi kutas nie był tak wielki, ale było w nim coś innego. Dopiero po chwili zrozumiałem, że koleś miał piercing. Princa Alberta, który ocierał się po moim języku. Jebali mnie tak na zmianę po kilka minut, wychodząc zawsze wtedy kiedy wydawało mi się, że są blisko Chyba specjalnie chcieli żeby trwało to jeszcze dłużej. . Na zamianę musiałem zmieniać strategię obciągania, tak żeby obaj byli zadowoleni. W końcu ten pierwszy nie wytrzymał i salwami zaczał spuszczać się prosto w moje gardło. Był tak głęboko, że nawet nie poczułem spermy na języku, spuścił mi się prosto we przełyk. Kiedy odszedł, ten drugi odciągnał gumę koszulki przy mojej szyi i zaczał zalewać mi klatę. Kiedy skończył, puscił gumę, a ja poczułem jak materiał koszulki przylepia się do mojej klaty, zlepiony z nią jego spermą. Jeden z nich odpiął karteczkę przypiętą do mojego munduru.

Jakiś kwadrans później ktoś z nienacka odciągnał moje gogle. Wojak. 

Wyjał mi zatyczki z uszu. 

-Ale tu jebie spermą. 

-Kurwa dziwisz się? Wiesz co tu się działo? 

Wojak przysiadł na kanapie. 

-Czy wiem? Mam to nagrane....

-Nie żartuj....

-Przed wyjściem ustawiłem kamerkę, chcesz zobaczyć? 

Przyniosł sobie krzesło z kuchni i ustawił obok. Ja na kolanach a on na krześle razem oglądaliśmy nagrane z boku zrżenięcie mojej mordy. Byłem niesamowicie ciekaw kim byli faceci których obsłużyłem. Nie wyglądali źle, byli całkiem nieźle umięśnieni - choć sylwetki mieli różne. Ten z wielką fają i jądrami wielkości jajo okazał się być typowym siłowniowym byczkiem, dokłądnie takim jakich widziałem rzucających żelastwem pod lustrem... Dokładnie takim....

-Wojak, jest coś znajomego w tych typach.

-Mówisz? No chyba masz racje. 

Spojrzałem na niego 

-Oni wszyscy chodzą na naszą siłownię. Od tygodni ich wyhaczałem i nagrywałem na ten wieczór. 

-Serio? To znaczy, że...

-To znaczy, że spotkasz ich tam nie raz. I nie dwa razy. Mam nadzieję, że nie muszę ci wyjaśniać, że oczekuję, że pomożesz kolegom na siłce jak będą w potrzebie? 

-Kurwa, Wojak, jak ty to sobie wyobrażasz? Mam im w kiblach obciągać? 

-W kiblach w saunie na sali gdzie tylko będą chcieli. Mają być zadowoleni. 

Poklepał mnie swoją wielką ręką po policzku 

- A propos zadowolenia, zobaczmy, jak cię ocenili. Jak będą tam dychy - jesteś wolny, jak nie... To będzie czas na egzamin poprawkowy. Jeden na jeden. Bez żadnych limitów. Rozumiesz? Jesli na tej kartnce jest ktoś kto ocenił cię niżej - dam mu jutro kluczyk do twojej kaltki i będziesz czekać, aż się do ciebie odezwie. A potem zrobisz wszystko co będzie chciał. Jasne?

Przełknąłem ślinę

-Rozumiem. 

-Jeśli będzie tam więcej niż jedna pała... hmmm... to będziesz musiał zaliczyć to samo z każym niezadowolonym "klientem". 

Wojak spojrzał na kartkę. Wczytał się w coś, po czym na jego twarzy pojawił się znajomy skurwysyński uśmiech. 

-Mam dla ciebie złą wiadomość, mordo.... 


Autor: Saigteoir

Hej, jeśli podobało Ci się to opowiadanie - zostaw komentarz! Dużo to dla mnie znaczy. 

Jeśli chcesz jakoś inaczej się odwdzięczyć - zapraszam na moją wishlistę. Przyjmuję też używany sprzęt wojskowy ;) 

8 komentarzy:

  1. Wow, superowe, czekam na więcej takich opowiadań!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebiste to jest! Taka akcja to marzenie wielu subów. Błagam napisz kolejną część... Co to czeka suczkę?

    OdpowiedzUsuń
  3. Super opowiadania napisz 2 część

    OdpowiedzUsuń
  4. o WOW super! czekam na kontynuację!

    OdpowiedzUsuń