wtorek, 31 stycznia 2023

Na Poligonie

Poniżej prezentuję opowiadanie, którego autorem jest Jonson.
Pochodzi ono z miesięcznika "Adam" z lipca 2000r.
(

Ja uratowałem je z innej jeszcze strony, Arka z Trzcianki k. Piły - przyp. Saigteoir)





 

Po skończeniu szkoły rozpocząłem pracę jako kelner w pobliskim motelu. Nie należał on do dużych. Miał tylko parę pokoi dla gości i dość dużą salę dla osób zatrzymujących się przejazdem. Tu można dość tanio zjeść i odpocząć po trudach podróży, w przeciwieństwie do innych tego typu lokali. Pod nieobecność właścicieli cały interes pozostawał na mojej głowie. Tak było i tym razem - w noc z piątku na sobotę. Ostatni goście opuścili motel o 20.30. Cały interes otwarty w piątki do 21.00. Właściciele wyjechali w góry. Zapowiadała się nudna nocna zmiana. Moim obowiązkiem było siedzieć w recepcji, dbać o klientów i spełniać ich ewentualne życzenia (w granicach zdrowego rozsądku). Personel opuścił lokal krótko po dwudziestej pierwszej. Po ich wyjściu zamknąłem motel i od tej pory siedziałem w recepcji, oglądałem telewizję i sporządzałem bilans sprzedaży prasy.

Po chwili usłyszałem dzwonek do drzwi zajazdu. Udałem się więc w ich stronę. Za nimi stał żołnierz ubrany w moro wojskowe. Otworzyłem mu wrota i zapytałem:

- O co chodzi?

- Chciałem zapytać, czy macie wolny jeden pokój?

- Tak, jest jeden.

- Jest tylko jeden problem. Nas jest razem pięciu. Czwórka moich kumpli czeka w wozie. Z kasą też nie jest wesoło. Rozumiesz, żołd nie jest wygórowany.

- Dobra. Ale będziecie musieli cicho się zachowywać i wyjechać stąd o szóstej rano.

- Okey!

Chłopacy wpakowali się do pokoju. Żołnierz, który załatwiał wszystko, dogadywał się ze mną w sprawie pokoju. Powiedziałem mu, że jeżeli się postarają to będą tutaj za friko.

- Jeszcze jedna sprawa. Widzę tutaj, że macie prasę. Czy mógłbyś pożyczyć nam do pokoju jeden świerszczyk?

- Jaki?

- "ADAMA"! Co? Zdziwiony jesteś? Znasz to pisemko? Jeżeli nie to powinieneś je poznać. To pismo dla prawdziwych mężczyzn.

- Proszę. Zwróćcie je rano.

Ich dowódca poszedł na górę. Ja już nie mogłem wytrzymać. Piątka żołnierzy w pokoju, a ja sam mam grzać pałę? Tym bardziej, że są swoimi ludźmi. Muszę się do nich wprosić. Długo nie trwało, bo za chwilę przed moimi oczyma pojawił się znowu ich dowódca, Łukasz, i zapytał, czy nie skombinuję coś do żarcia. Byliby bardzo wdzięczni. Ja udałem się do kuchni i zabrałem parę kanapek i dwanaście piw puszkowych. Potem im to zaniosłem.

Pukałem wcześniej, ale nikt nie otwierał.

Postanowiłem wejść do środka. Prawdziwi mężczyźni. To właśnie pomyślałem sobie o nich po wejściu do ich pokoju. Na początku nikogo nie widziałem, bo wszyscy byli pod prysznicem. W pomieszczeniu były porozrzucane tylko wojskowe ciuchy, łącznie z wojskowymi gaciami. Wszystko jak na poligonie. Istny bajzel. Na jednym małym łóżku leżał rozłożony "ADAM", niczym przedmiot kultu. Po chwili otworzyły się drzwi od prysznica i wyszedł z nich Łukasz z pałą sterczącą jak wieża Eiffla. Chociaż nie miała 200 m, to i tak była imponująca. Nie mogłem się od niej oderwać, ale udałem, że nie patrzę na nią. Przez drzwi widać teraz było pozostałą czwórkę chłopaków. Jednym słowem, stado przystojniaczków. Oni również mnie zauważyli, po czym wszyscy weszli do pokoju. Łukasz wydał im rozkaz:

- Całość, w jednym szeregu zbiórka!

W tym momencie nakazał mi się przedstawić.

- Igor.

- Teraz ja przedstawię ci moich podwładnych. Od lewej: Damian (pseudo "Riki"), dalej Sławek ("Ostry"), to Bartosz ("Lizak"), czwarty to Dominik ("Jebak"). Panowie, spocznij!

We mnie wszystko się już gotowało. Chuj rozpierał mój czarny uniform. Nie da się tego ukryć. Wszyscy patrzyli na moje napięte krocze. Dowódca wyjaśnił im, że mają wobec mnie duży dług wdzięczności.

- Każdy z nas podziękuje w wiadomy sposób przyjacielowi, który stoi obok mnie. Na początek dołączy do mnie "Lizak". Reszta - rozgrzewka obok.

Wszyscy byli krótko wygoleni. Zarost twarzy jednodniowy. "Jebak" i "Ostry" mieli zdecydowanie największe kutasy i sporej grubości. Byli oczywiście tuż za dowódcą, który przewodził stanowczo całej grupie. "Riki" i "Lizak" byli prawdziwymi włochatymi facetami. Takich bardzo lubię.

Wszystko w pokoju przypominało poligon. Totalny bałagan i sterczące armaty gotowe do wystrzału. Trzeba je tylko dobrze wypucować, by godnie reprezentowały Wojsko Polskie. A wierzcie mi, nic tym chłopakom nie brakowało. W każdym calu dorównywali amerykańskiej piechocie morskiej.

Nic nie musiałem robić. Całkowicie poddałem się obróbce prawdziwym ogierom. Kapitan przyssał się do moich ust, a Bartosz zaczął mnie rozbierać. Znalazł się między nami. Wreszcie dotarł do moich slipek. Brutalnie je zerwał i z wielkim zapałem wchłonął mego kutasa. Żołądź była już wilgotna z podniecenia, dlatego "Lizak" sprytnie wylizywał soki z czubka chuja. Czułem, jak dobrze go ciągnął. Od czasu do czasu lizał jaja Łukasza i jego krocze. Po chwili znalazł się po drugiej stronie. Ja bardziej rozkraczyłem nogi, by mógł swobodnie dotrzeć do mojej nory. On oczywiście wlinił języczek tak głęboko, jak tylko był w stanie. Odbyt robił się coraz bardziej wilgotny i elastyczny. Teraz schyliłem się do kutasa dowódcy i przyjąłem jego chuja w gościnę do moich ust. Bartek mógł swobodnie zająć się moją dupą. Po chwili wpychał w nią swoje palce, które wchodziły do środka jak po maśle. Ja tymczasem obrabiałem nadal chuja. Ssałem jego łepek, po czym połykałem go po same jaja. Jego chuj był cudowny. Niby niczym się nie różnił od innych, mimo to smakował całkiem inaczej. Bardziej męsko. To chyba sprawka wojska. Czuć jeszcze ten zapach przepoconych jaj i dzikość doznań. Żołnierze są po prostu wygłodniali seksualnie. Musiałem im to wynagrodzić.

Ekipa obok też nie próżnowała. Język "Rikiego" wbijał się w gardło "Jebaka". Widać po jego zachowaniu, że jest facetem, który wie, do czego dąży i co chce osiągnąć, a wszelkie przeszkody gotów był niszczyć swoją wielką armatą. Chuje obu panów do ataku przygotowywał "Ostry". Jednego ciągnął z wielkim zapałem, a drugiego walił swoją męską ręką. Była ona porośnięta czarnym zarostem, dodatkowo miała tatuaż na ramieniu. Wszystko robił bardzo zwinnie i sprawnie, jak przystało na wojsko. Był w tym po prostu dobry. Ciągnął oba kutasy na przemian. Widać, że był bardzo zadowolony, bo na jego twarzy widać było rozkosz. Po chwili Sławek przeniósł się między pośladki "Rikiego". Tam drażnił jego otwór. Wibrował swoim językiem w jego dziurze. Po chwili Damian położył się na plecach. Jego nogi zarzucił na swoje ramiona Dominik i naparł swoim chujem do ataku. Do celu trafił bezbłędnie. Armata jego regularnie waliła dupę kompana. Chowała się na chwilę, po czym znowu widać ją było na zewnątrz. Ruchy stawały się coraz szybsze. Jak to przystało na Dominika, ruchał dupę szybko i rytmicznie. Jednym słowem, jebał go po męsku. A żeby wszystko było raczej po cichu, ze względu na innych gości w motelu, westchnienia "Rikiego" były tłumione przez chuja "Ostrego". Pieprzył nim usta Damiana. Po chwili jednak zaprzestał tego, a "Riki" zaczął polerować jego fujarę. "Jebak" nadal walił Damiana, ale to było mu za mało. Dlatego dotarł do dupy "Ostrego" i zaczął zadowalać jego otworek swoim językiem.

Ja teraz piąłem się w górę po brzuchu kapitana. Jeździłem języczkiem po jego pępku i dalej po jego włochatej klacie. Dotarłem do brodawek. Delikatnie je possałem i podrażniłem zębami. Rajcowały mnie jego silne ramiona i żylaste ręce. Moja dupa była gotowa do raportu. W tym momencie przyjąłem pozycje na pieska. Do moich ust swego patana władował "Lizak". Ja w niczym nie zwlekając przystąpiłem do obrabiania jego druta. Połykałem chuja po same gardełko. Jeździłem po całym jego kutasie, tak jakbym najpierw chciał zlizać polewę czekoladową z loda śmietankowego. Tak dobrze mu ciągnąłem pałę, że w nagrodę raz po raz na jego czubku chuja pojawiała się kropelka słodkiego płynu. Zlizywałem je namiętnie, po czym rozprowadzatem po całym jego kutasie. Tak byłem zajęty obrabianiem patana Bartosza, że dopiero teraz poczułem ostry napór na moją dupę. Mój najczulszy i najbardziej tajemniczy punkt zdobywał Łukasz. Zauważyłem, że kapitan uwielbiał pokazywać swoją siłę. On też zauważył, że bardzo mnie podniecały jego silne chwyty, natychmiastowe decyzje, jego silny i władczy wzrok, który mówił: "Wojsko broni, wojsko czuwa, chuj wojska też spluwa. On też wymaga smarowania i ostrego wyruchania." Takie hasło miałem przed oczami, kiedy jego chuj zdobywał moją dupę.

Bartosz tymczasem odwrócił się i nadstawił swój tyłek pod mój język, Dziurka jego była dość rozluźniona. Widać było, że często gości w swojej norce męskie członki, bo zwieracz nie zdążył dobrze się zamknąć przed następnym ruchaniem. Dlatego łatwiej mi było wepchnąć język w jego norkę. Wylizałem mu całą szparę. Bardzo to lubię, zwłaszcza, kiedy towarzyszy temu włochata dupa.

Kapitan wraz z upływem czasu zwiększał częstotliwość pchnięć, po czym zwalniał na chwilę, by tak szybko się nie zwalić w mojej dupie. Cóż, lata spędzone w wojsku jako zawodowy żołnierz sprawiły, że w tym aspekcie wyćwiczony był perfekcyjnie. Wiedział, kiedy ostro jebać i kiedy należy zwolnić. Ja tylko słyszałem walenie jego dużych jaj o moją dupę. Cały kutas chował się wewnątrz mojej rozpalonej dupy. Dziura stawała się bardziej uniwersalna. Przyzwyczaiła się do rozmiaru chuja, jak i częstotliwości pchnięć. Przez chwilę walił mnie szybko i ostro, po czym wyszedł z mojej dupy i wydał rozkaz, aby "Lizak" wjebał swoją fujarę w moje dupsko. Po chwili role zostały zamienione: w mojej dupie lądował chuj Bartosza, a Łukasz podczołgat się na plecach pod mojego kutasa. W ten oto sposób znaleźliśmy się w słynnej pozycji "69".

Kiedy zabierał się za mojego chuja, czułem, że ściekają z niego kropelki gęstego, przeźroczystego płynu. Przyjął je na swój język, po czym ściągnął napletek, wylizał mokrą główkę i zaczął obciągać moją armatę. Ja robiłem dosłownie to samo. Zlizywałem soki z jego chuja, które pozostały po ostrym waleniu mojej dupy. "Lizak" walił moje dupsko. Nie było to jednak to, co z kapitanem. On po prostu specjalizuje się w lizaniu, o czym świadczy jego przezwisko. Brak było mu rutyny w tym, co robi. Jednak muszę przyznać, że języczkiem to potrafi zadowolić nawet najbardziej wybredną osobę.

Cała trójka zabawiająca się obok też zmieniła swoje ustawienie. "Riki" nadal leżał na podłodze, jednak nie był już rżnięty przez "Jebaka". Ten ostatni nadstawił mu swój tyłek do inspekcji, a w swoich ustach miał chuja "Ostrego". Dodatkowo Dominik walił sobie kutasa ręką. Nie trwało to długo, bo oto do wejścia w "Rikiego" szykuje się Sławek. Po chwili walił już w dupsko. Kutas miał ułatwioną pracę, bo chwilę wcześniej dziurę rozjebał "Jebak". Dlatego od samego początku robił to w sposób zdecydowany.

Po chwili Sławek i Dominik dołączyli do nas, a Bartosz poszedł do Damiana. Miał tam doskonałe pole do popisu. Mógł dobrze wylizać dupę "Rikiego" i jego kutasa, zresztą z wzajemnością. My pozostaliśmy w gronie czterech osób. "Jebak" pozostał w pozycji na klęczka. Kapitan położył się na jego plecach z nogami opuszczonymi na podłogę i uniósł swego chuja do góry. "Ostry" stanął okrakiem nad nimi i przyjął chuja kapitana w dupę, po czym rytmicznie jeździł na jego kutasie. Kapitan, jak i "Ostry", zaczęli gwałtownie wydawać z siebie okrzyki ekstazy, która przelewała się przez ich ciała. Musiałem temu zapobiec, bo było za głośno. Dlatego wszedłem między nich tak, aby każdy z nich mógł coś pieścić. Łukasz dostał moją dupę, a Sławek chuja. Kapitan mógł teraz wylizać moje dupsko, a "Ostry" przygotować mój fiut do dupczenia. Po chwili opuściłem środeczek. "Ostry" skończył jazdę i cofnął się z tyłkiem do kolan kapitana i położył się na jego cielsko. W ten sposób mogli swobodnie zatopić swoje języki w gorących ustach, a ja przystąpić do dupczenia.

Nakierowałem chuja na otwór i wpakowałem kutasa we włochate dupsko Sławka. Otwór był dobrze rozciągnięty i zwilżony, co zminimalizowało ewentualne tarcie. Swobodnie waliłem go w dupę. Nora jego połykała mego penisa po same jaja. Najwięcej rozkoszy przynosiła mu nasada mego chuja, która objętościowo była imponująca. Lubił po prostu spory kawałek chuja w swojej norze. Często przerywał lizanie z Łukaszem, by wyjęczeć parę słów zadowolenia:

- Od dawna nie miałem innego chuja w dupie poza naszą brygadą, i to w dodatku takich rozmiarów. Nie oszczędzaj mojej dupy. Zruchaj ją ostro, bo nie wiem, kiedy znowu dostanę tak dobrze po zaworach. O, tak. Grzmoć mnie. Oooo, yes!

Po tych słowach znowu zaczął się ślinić z kapitanem. A mnie jego tekst zmobilizował do jeszcze bardziej efektywnego rżnięcia.

Po chwili piramida rozpadła się. Chłopaki odeszli na bok, a przede mną stała dupa kapitana do wyjebania, Dziurę miał wilgotną, ale spiętą, bo nikt go jeszcze dzisiaj nie walił. Ja będę pierwszy. To chyba zaszczyt.

Chuj mój naparł na otwór Łukasza. Wchodził dość mozolnie, ale do czasu. Po paru chwilach ruchałem go już swobodnie. Kutas zdobywał jego dupę coraz głębiej, a on reagował na to bardziej donośnymi odgłosami. Dlatego dotarłem do jego ust, by móc uczestniczyć w jego przeżyciach bardziej dogłębnie.

Chłopaki obok też ostro się rżnęli. Połączyli się razem. Dominik dawał dupy Damianowi, a ten z kolei ssał kutasa "Ostrego". "Lizak" obrabiał tyłek Sławka. System naczyń połączonych.

Ledwo zdołałem wyciągnąć chuja z dupy kapitana, zwalić kondoma, po czym trysnąłem nasieniem na jego cielsko. Zalałem go potokiem spermy. Strasznie to podjarało chłopaków obok. Reszta dołączyła do nas. Teraz wszyscy razem finiszowaliśmy. Mnie kapitan kazał położyć się na wąskim łóżku. Cała reszta okrążyła mnie dookoła i zaczęła finiszować. Wszyscy walili konie na wyścigi, by jak najszybciej zalać moje ciało. Pierwszy eksplodował "Lizak", po nim "Ostry", potem "Riki". "Jebak" i na końcu kapitan. Sperma z pięciu chujów zalała moje ciało. Czułem jej ciepło na każdym skrawku. Żołnierze rozmazali ją rękoma po moim ciele, po czym wszyscy nawzajem wypolerowali swoje spluwy.

Na koniec ostatnie słowo powiedział kapitan:

- Inaczej nie mogliśmy ci podziękować za gościnę. Myślę, że jesteś zadowolony?

- Zadowolony? To mało powiedziane. Jestem wyjebany do granic możliwości. Niestety, muszę wracać do pracy.

Cała paczka zasnęła wkrótce. Dotrzymali jednak słowa i byli gotowi do wyjazdu z samego rana. Na koniec przyszedł kapitan i powiedział, że wpadną tutaj w drodze powrotnej w przyszły piątek. Reszta na mojej głowie. Musiałem sobie ustalić zmianę nocną. Właściciele to nie problem. Wracają dopiero za dwa tygodnie, Łukasz zapowiedział, że będzie świetna zabawa, w co oczywiście po ostatniej nocy nie wątpiłem.

Jonson

  - Lipiec 2000 -


Hej, jeśli podobało Ci się to opowiadanie - zostaw komentarz! Dużo to dla mnie znaczy. 

Jeśli chcesz jakoś inaczej się odwdzięczyć - zapraszam na moją wishlistę. Przyjmuję też używany sprzęt wojskowy ;) 

2 komentarze: