niedziela, 9 kwietnia 2023

Załoga Ratowniczo-Gaśnicza



TO OPOWIADANIE NIE JEST MOJEGO AUTORSTWA
Pochodzi z wydawanego dawno temu czasopisma dla gejów Adam. Niektóre numey można jeszcze odnaleźć na chimikuj.pl. Nie czerpię żadnej korzyści z tego tytułu. Jeśli jesteś autorem tego tekstu lub wiesz kto nim jest możesz skontaktować się ze mną w sprawie uznania autorstwa, edycji lub usunięcia ze strony. 
====================================== 




Każdy mały chłopiec marzy o zostaniu w przyszłości policjantem, zawodowym żołnieizem czy strażakiem albo jeszcze kimś innym. Bardzo często jednak tak się zdarza, że z marzeń pozostają tylko wspomnienia, bo nie pracujemy w żadnym z wymarzonych wcześniej zawodów. Niektórzy jednak realizują swoje marzenia bardzo dosłownie. Ja zaraz po skończeniu ogólniaka chciałem zostać strażakiem. Praca w straży pożarnej miała mi dać ogrom satysfakcji i zadowolenie z ratowania życia innym. Znalazłem się zatem w Wyższej Szkole Pożarnictwa w Warszawie, a po jej ukończeniu podjąłem pracę w powiatowej jednostce PSP. Wkrótce jednak zgłosiłem się na szkolenie organizowane dla aspirantów w Stanach Zjednoczonych, w jednej z tamtejszych jednostek, w Los Angeles.


Los Angeles to prawdziwe miasto snów, a przede wszystkim samców włóczących się po ulicach i nie mających co z sobą zrobić. Pierwszy raz w życiu miałem szansę zobaczyć na żywo prawdziwych Amerykanów, znanych mi tylko z pornoli. Chciałem się przekonać, jacy oni są naprawdę. Czy rzeczywiście są tak przystojni i mają niezłe sikawki w spodniach? To moje prywatne zadanie w ramach szkolenia. Koniecznie chciałem zwiedzić także jakiś lokal rozrywkowy. Czy jednak znajdę na to czas? Nie wiem.


Ostatnie dni przed wyjazdem spędziłem na urlopie. Postanowiłem te cztery dni spędzić nad morzem, w Mielnie. Podstawowy cel tego urlopu to opalić się. Nad morzem słońce pięknie opala ciało na brązowo w krótkim czasie, a ja miałem go właśnie niewiele. Klatkę, brzuch, plecy czy nogi łatwo było opalić. Gorzej z resztą. Przecież nie rozbiorę się na publicznej plaży. Musiałem zatem poszukać plaży naturystycznej. Tu pojawiał się z kolei maty problem. Czy będę miał odwagę się rozebrać, w końcu to nie intymne spotkanie z chłopakiem? A jak będę wyglądał, kiedy chuj odpali mi na widok pięknego chłopaka? Wyjdę na totalnego zbereźnika. Trudno, musiałem zaryzykować. Dla pięknej opalenizny na całym ciele bytem gotowy zrobić wszystko. Znalazłem taką plażę i udatem się na nią. Rozłożyłem się jednak obok pań, tak by mieć spokój z dala od pięknych, opalonych ciał młodych chtopaków. Było ich na tej plaży dość dużo.
Opalenizna była dla mnie taka ważna, bo nie chciałem wyglądać wśród Amerykanów na totalnego biatasa. Wiadomo, że ich ciała wyglądają jak kąpane w słońcu. A moje? Początkowo aż strach było je oglądać. Oczywiście nie pod względem budowy. O to zadbatem w ciągu nauki w szkole. Dzisiaj mam pięknie ukształtowane ciało, brakowato mi tylko opalenizny. Chuj, jak na polskie warunki, mógłby reprezentować Polskę na konkursie sterczących kutasów i miałby pewnie duże szanse. No, może przegrałbym z Amerykaninem. Ale nie miatbym czego się wstydzić.


Cztery dni wystarczyły. Wyglądałem pięknie, brązowo. O resztę nie musiatem się martwić, bo to załatwiło państwo. Ono mnie tam wysyta i pokrywa wszelkie koszty pobytu. Oczywiście te podstawowe, a nie moje grymasy, łącznie z wyżywieniem i zakwaterowaniem. Ale parę dolców wypada mieć.
W czwartek odebrałem papiery potwierdzające moje skierowanie na odbycie szkolenia i wieczorem odleciałem do Stanów Zjednoczonych, a konkretnie do Los Angeles. Lot byt dość długi i wyczerpujący. Miałem jednak czas na zaaklimatyzowanie się w nowej strefie czasowej. W poniedziałek miatem przybyć do jednostki. Na zwiedzanie nie miałem zbytnio jeszcze czasu, ale swoją wyznaczoną jednostkę zdążyłem już obejrzeć od zewnątrz. Nie była wielka, ale za to blisko mojego motelu. Można powiedzieć - żabi skok.

Rano wtożytem galowy mundur i udatem się do jednostki. Kiedy wchodziłem do niej o godzinie ósmej czasu lokalnego, strażacy mieli właśnie odprawę. Lepiej już chyba nie mogtem trafić. Od razu poznam całą załogę. Jednak w chwili, kiedy dowódca miał mnie przedstawić chłopakom, rozległ się dzwonek oznajmiający akcję. W parę sekund, wśród ryku syren, remiza opustoszała. Zostatem tylko z dwoma starszymi panami: jeden z nich odpowiadał za sprawy administracyjne, a drugi to szef jednostki. On też miał być moim bratem przewodnim, osobą nadzorującą moje szkolenie.

Po dwóch godzinach wozy bojowe powróciły z miejsca akcji, a strażacy powędrowali pod prysznic. Zmyli z siebie pot i zapach dymu. Pięknie wypolerowani i pachnący, ponownie na rozkaz dowódcy ustawili się w rzędzie na moje powitanie. Dowódca przedstawił mnie z imienia i nazwiska i nadawat jeszcze jakieś rzeczy. Ja jednak ich już nie słuchałem, lecz wpatrzyłem się w ten stojący rządek chtopaków tuż przed moimi oczami. Oni zresztą, zdaje się, też niezbyt byli zainteresowani tym, co mówi. Wszyscy patrzyli na mnie jak na przybysza z kosmosu, a ja na nich z kolei jak na chtopaków z rozkładówek tytułów gejowskich.


W jednym rzędzie stało dziesięciu chłopaków, a wśród nich jeden czarny osesek. Każdy z nich piękniejszy od drugiego. Wszyscy jeszcze młodzi i pełni werwy. Tym bardziej mogtem ich ocenić, że wszyscy  ra jest silniejsza od ciebie samego. Tak w myśli odpowiedziałem sobie na pytanie. Jedyne pocieszające w tym wszystkim by- to to, że chuje Amerykanów też przestawały przypominać śpiące niedźwiadki a zaczynały - wygłodniałe hieny. Nie bytem zatem już sam ze sterczącym chujem pod prysznicem. Jedyny jednak miałem napletek na żołędzi, a to podobało się Amerykanom.

Kapitan dziewiątki chłopaków jako pierwszy przybliżył się do mnie. Razem przez chwilę staliśmy twarzą w twarz. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy i widzieliśmy w nich ogromne pożądanie. Nasze chuje jak do tej pory stykały się razem. Czułem, jak obrzezana żołądź kapitana dotyka raz po raz mojego członka. Dłużej jednak nie wytrzymaliśmy i niemal jednocześnie zbliżyliśmy nasze usta do siebie i zaczęliśmy ostro się ślinić, całować i pożądać przez pocałunki. Napięcie rosło. Reszta załogi po chwili otoczyła nas i zaproponowała wyjść spod prysznica na teren remizy i tam dokończyć nieodwracalną reakcję łańcuchową. Zatem wszyscy razem znaleźliśmy się w tle wozów bojowych prawdziwych amerykańskich samców.
Kapitan początkowo dość ostrożnie ciągnął mnie za jaja w dół, a to powodowało osuwanie napletka z żołędzi. Jednak w ten sposób cała skórka nie odsłoniła łba, musiał zrobić to ręcznie. Chwycił zatem kutasa ręką i ściągnął napletek z żołędzi. Teraz mój chuj wyglądał podobnie jak te amerykańskie. Jednak smak miał na pewno inny, bo kapitan przywart do główki bardzo szczelnie i zaczął wwiercać się językiem w szczelinę na jego czubku, po czym zaczął ssać rozgrzany do czerwoności łeb kutasa.
Jego szorstki język pieścił już po chwili całego członka.
Kapitan umiał to robić.

Kiedy wyjeżdżałem na to szkolenie, koledzy opowiadali o Amerykanach różne mity, również takie, że seks jest dla nich rutyną. Nie zgodzę się z tym absolutnie. To, co wyczyniał z moim chujem klęczący chłopak, jest tego najlepszym dowodem. Umiał wydobyć z obciągu kutasa tę radość. Przecież nikt lepiej chłopakowi nie zrobi dobrze laski, jak tylko mężczyzna. On byt tego najlepszym dowodem. Mój chuj w jego ustach nabrzmiewał i pęczniał. Stawał się żylasty i wypełniony krwią po brzegi. Takie kutasy Amerykanie lubią najbardziej, ale ja też lubię mieć kawał mięsa w gębie i w dupie. W Polsce o takie dość trudno, a jeżeli są, to chłopaki każą sobie za to płacić. Nie rozumiem ich, ale trudno się mówi. Niech zabiorą je z sobą do grobu. Chuj jest po to, by używać i dawać innym nim radość. Taka jest moja dewiza. Zresztą nie przeżyłbym dnia bez odprężającego numeru z czyjąś fujarką, no, ewentualnie ze swoją.

Po tym miłym akcencie wstępnym z obrabianiem mojej laski razem z kapitanem wdrapaliśmy się na wóz z drabiną. Będąc już na górze położyłem się na plecach, a kapitan wtulił swoją mordę między moje rozwalone nogi. Wylizał najpierw dokładnie przestrzeń między moimi meszkowato porośniętymi pośladkami, a na koniec zajął się odpowiednio otworem w mojej dupie. Czułem, jak zachłannie penetruje moją dziurę, wpycha swój długi, spiczasty jęzor do jej wnętrza. A już po chwili, liżąc moją nogę, piął się do moich stóp i zaczął je pieścić. Lizał moje palce, delektował się nimi. Po raz pierwszy, i to dopiero w Los Angeles, poznałem smak pieszczot stóp. Nigdy wcześniej nie wiedziałem, co w tym jest takiego fajnego. Teraz wiem, że to miejsce jest niezwykle erogenne.

Po zabawie stopami przyszła kolej na posuwanie mojej dupy. Kapitan skoczył do automatu z kondomami, który mieli w remizie, wrzucił parę centów i przyniósł paczkę gum. W tej jednak chwili przez radio zmiennicy oznajmili koniec akcji gaszenia pożaru, a to oznaczało ich powrót do bazy. Zatem zlazłem z wozu na ziemię, ale kapitan nie pozwolił mi tak odejść. Wziął sterczącego fiuta w ręce, żołądź do gęby i w trzy minuty doprowadził do wrzenia spermy w moich jajach i jej wystrzału wprost na jego jednodniowy zarost na twarzy, po czym zaczęta z niej spływać na tors, brzuch, aż wreszcie na kutasa. Szybko rozmasowałem nasienie po jego ciele. Większe krople pochłonąłem. Kapitan nie zapomniał wyssać resztek nektaru z mokrej żołędzi.

Kumple obok masowali swoje przyrodzenia rękoma. Robili to dość gwałtownie, bo na łbach ich kutasów była widoczna piana powstała z wydzielin ich członka. Dopiero teraz, po moim finiszu, mogliśmy zakończyć nie spełniony do końca numer. Szybko ubraliśmy się w rzeczy cywilne i poszliśmy wszyscy razem w bliżej nie znanym mi kierunku. Każdy z chłopaków przed samym wyjściem zaliczył jeszcze automat z gumami. Wypompowali go z nich całego. Jak mogłem się tylko domyślić, czekała mnie dzisiaj jeszcze niezła zabawa.

Zaraz po wyjściu, parę przecznic dalej, wylądowaliśmy na piwie w strażackim pubie. Tam poznałem kolejnych fajnych chłopaków. Co niektórzy zaczęli mnie wręcz pożądać wzrokiem. Po jednym piwie zachciało mi się szczać. Musiałem iść do kibla. Jeden z wcześniej przyglądających mi się strażaków poszedł za mną. Ja spokojnie się wylałem. Jednak wychodząc już prawie z kibla zauważyłem chuja wystawionego przez otwór. Nie mogłem sobie go darować, zwłaszcza że wiedziałem, kto byt jego właścicielem. Młody, niewyżyty strażak. Musiałem zaliczyć tego ogromnego fiuta. Wziąłem go do ręki. Trzymałem chuja za kotka, a gębę zatapiałem na łbie chuja. Nie mogłem się powstrzymać, wyjąłem swojego członka z gaci i zacząłem machać ręką. Długo nie trwało i młody poleciał. Sperma polata się po jego trzonku. Nie miał zbyt silnego strzału.

Kiedy jednak skończyłem z młodą sikawką, w kiblu robiło się gwarno, a korzystających z niego przybywało. Coraz to nowe kutasy wyłaziły z kolejnych otworów. Po przeciwległej stronie znalazł się jeden z nich i w miejscu, gdzie przed chwilą byt obciągany fiut, pojawił się nowy. Ponownie zająłem się kutasem z otworu, zarówno tym, jak i przeciwległym. Jednego ciągnąłem, drugiego waliłem ręką. Na swojego nie miałem już czasu. Ale pojawił się chętny. Rozebrany gościu z falującą na prawo i lewo armatą. Przykucnął i wziął go do gęby. Zabawa w kiblu zaczynała się rozkręcać na całego. Gwar robił się niesamowity. Coraz głośniejsze jęki, wrzaski i stękania chłopaków wpłynęły na niesamowity nastrój tego miejsca. W Polsce takiej ilości kutasów i amatorów takiej zabawy jak na lekarstwo. Finisz byt odlotowy. Z obu boków i z dołu sperma polata się obficie. Ten z prawej i z lewej spuścili się na moje ręce, które trzymały ich za korzenie. W moim kroczu wystrzał został przyjęty w usta. Kiedy miałem wstać, w jednym otworze pojawił się jęzor jakiegoś chłopaka. Miał ochotę sobie polizać. Nie wiedziałem tylko, czy chuja, czy dupę. Dałem mu to ostatnie, bo członek przed chwilą skończył zabawę.

Z drugiej strony zwolniony otwór zapełnił się ponownie chujem. Miałem ponownie co robić. Dupę pieścił mi nieznajomy, a ja obciągałem kutasa nieznajomemu. Ale nie minęło więcej jak trzy minuty i na otwór w dupie poczułem napór. Ktoś próbował wpierdolić kutasa do środka. Wypiąłem jeszcze bardziej tytek, by mu to ułatwić.
Chuj wlazł do mojej dupy i zaczął ją posuwać. Zwieracz rozluźnił się już po chwili pierdolenia i wsuwy kutasa byty mniej bolesne. Musiała to być sporych rozmiarów maczuga, bo nigdy jeszcze nie czułem takiego bólu na początku akcji. Gościu wsadzający kutasa do otworu dat mi teraz na chwilę dupę.
Nora, silnie rozpier- dolona przez częste stosunki analne, maskowana była przez kępy włosów porastających jego tytek.
Wsadziłem mu na początek jęzor do środka, a potem palce rąk. Po chwili odszedł od dziury i została pusta. W mojej dupie tymczasem się zagotowało. Poczułem ogromne ciepło w jej wnętrzu. Sperma trysnęła w mojej dupie. Gościu wyprowadził z niej członka i znikł w kiblowym tłumie.

I właśnie kiedy miałem już wychodzić, zobaczyłem go. Z wyglądu przypominał mi latynoską gwiazdę muzyki, Ricky'ego Martina. Obciągał właśnie chłopakowi laskę wystawioną w otworze. Nie mogłem się powstrzymać. Musiałem zająć się jego wolnym penisem. Zsunąłem z niego gacie i zacząłem pieścić jego członka. Ciemnobrązowy chuj z jaśniejszym nieco łebkiem właził mi do środka niemal sam. Gościu próbował mnie nim posuwać w usta. Ja jednak nie pozwoliłem mu na to. Chciałem zrobić mu sam dobrze swoimi słowiańskimi ustami. Polacy też potrafią dawać rozkosz. I chyba było mu cudownie, bo w moich ustach dokonało się przeistoczenie wysiłku fizycznego w wytrysk pod ogromnym ciśnieniem. Sperma trysnęła mi częściowo na twarz, częściowo na tors.

Po tym wszystkim nie mogłem odszukać swoich ciuchów. Sam kapitan przyszedł po mnie do kibla, by sprawdzić, czy wszystko w porządku. Teraz znalazłem swoje części garderoby i wylazłem z kibla definitywnie, choć w pewnym sensie żal było z niego wychodzić. Dobrze, że szybko urwałem się stamtąd, bo nie wiem, co by  częściowo na jego sterczącego jeszcze kutasa i popłynęła w dół korzenia, zatrzy- mata się dopiero w gąszczu włosów, które okalały jego prącie.
Od razu wtuliłem się w nie i starałem się ratować każdą kropelkę. Kiedy buszowałern w gąszczu, z mojej dupy nieznajomy wyprowadził członka i ręką dokończył, po czym spuścił się na moje plecy. Biała ciecz spłynęła po nich w dół, wprost na mój wypięty tytek. Jednak i on znał cenę każdej uronionej kropli spermy, zatem wylizał mi na koniec całe plecy i dupę z jej zawartości.

Po numerku z tą dwójką znowu opuściłern kibel. W barze było już dość pustawo. Nic dziwnego. Zaczęto świtać. Była jakaś czwarta nad ranem. Przy piwie siedział jeszcze czarny osesek z mojej nowej brygady. Razem z nim poszliśmy z baru do niego i tam po raz pierwszy zasmakowałern czarnoskórego mężczyzny. Zaraz na samym początku wyjął swoją czarną maczugę i dat mi ją do ust. Kutas w smaku byt podobny do białego, tyle tylko, że byt czekoladowy. Szczególnie podobała mi się jego ciemna żołądź. Gdy chuj byt rozgrzany, Emanuel naciągnął kondoma i uwalił się na kanapę. Postawił członka do góry, a ja miałem go dosiąść. Uczyniłem to z miłą chęcią, tym bardziej, że jeszcze czarnego chuja nie gościłem w mojej dupie. Czekoladowy kutas wszedł do środka bez większego oporu, a ja przystąpiłem do jeżdżenia na nim. Zaliczałem pierwsze piętro, to znów lądowałem na parterze. I tak dobre dziesięć minut, po czym postanowiliśmy zmienić pozycję. Położyłem się na jego kanapie i rozwaliłem nogi najszerzej jak tylko potrafiłem. Z wypiętym tyłkiem czekałem na wprowadzenie ponowne członka do środka. Chuj zaczął pierdolić moją dupę ponownie, a ja masowałem swojego penisa. Kiedy Emanuel pierdolił mnie, ja nie wie
działem, jak mam już dawać z siebie oznaki zadowolenia. Dobrze, że właśnie spuścił się. Z czarnego kutasa wypłynęła biała jak mleko sperma, bielsza niż moja, mimo że jestem białym chłopakiem. Koniec jednak należał do mnie. Emanuel położył się ponownie na kanapie, a ja stanąłem między jego nogami i ręką doprowadziłem do wytrysku. O dziwo, jak na mój kolejny raz, by- to jej dość sporo. Śmietankowa sperma pięknie komponowała się na ciele czarnoskórego mężczyzny. Językiem posmako- watem ją, ale oczywiście miała ten sam smak, co zawsze, bo należała do mnie. Była tylko podana na innym podłożu. Emanuel w rewanżu wyssał resztki nasienia z mojego fiuta.

Tę noc spędziłem już do końca u niego. Razem z nim zasnąłem na kanapie. Bytem już totalnie zmęczony.
Taki byt każdy dzień pobytu w Los Angeles. Z tą tylko różnicą, że każdego dnia nad ranem w barze zostawał inny kolega z remizy. O kolejności zdecydowało losowanie przeprowadzane wśród chłopaków. Zatem ja nie wiedziałem, na kogo trafię danego dnia. Ale nie robiło mi to różnicy, bo z każdym było wspaniale. A pub byt typowym gejowskim pubem, tyle tylko, że przeznaczonym dla mężczyzn trudniących się gaszeniem pożarów, czyli dla 100% samców z potężnymi gaśnicami w kroku.


Autor: Jonson

=========
Hej, jeśli podobało Ci się to opowiadanie - zostaw komentarz! Dużo to dla mnie znaczy. 
Jeśli chcesz jakoś inaczej się odwdzięczyć - zapraszam na moją wishlistę. Przyjmuję też używany sprzęt wojskowy ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz