niedziela, 9 kwietnia 2023

Załoga Ratowniczo-Gaśnicza



TO OPOWIADANIE NIE JEST MOJEGO AUTORSTWA
Pochodzi z wydawanego dawno temu czasopisma dla gejów Adam. Niektóre numey można jeszcze odnaleźć na chimikuj.pl. Nie czerpię żadnej korzyści z tego tytułu. Jeśli jesteś autorem tego tekstu lub wiesz kto nim jest możesz skontaktować się ze mną w sprawie uznania autorstwa, edycji lub usunięcia ze strony. 
====================================== 




Każdy mały chłopiec marzy o zostaniu w przyszłości policjantem, zawodowym żołnieizem czy strażakiem albo jeszcze kimś innym. Bardzo często jednak tak się zdarza, że z marzeń pozostają tylko wspomnienia, bo nie pracujemy w żadnym z wymarzonych wcześniej zawodów. Niektórzy jednak realizują swoje marzenia bardzo dosłownie. Ja zaraz po skończeniu ogólniaka chciałem zostać strażakiem. Praca w straży pożarnej miała mi dać ogrom satysfakcji i zadowolenie z ratowania życia innym. Znalazłem się zatem w Wyższej Szkole Pożarnictwa w Warszawie, a po jej ukończeniu podjąłem pracę w powiatowej jednostce PSP. Wkrótce jednak zgłosiłem się na szkolenie organizowane dla aspirantów w Stanach Zjednoczonych, w jednej z tamtejszych jednostek, w Los Angeles.


Los Angeles to prawdziwe miasto snów, a przede wszystkim samców włóczących się po ulicach i nie mających co z sobą zrobić. Pierwszy raz w życiu miałem szansę zobaczyć na żywo prawdziwych Amerykanów, znanych mi tylko z pornoli. Chciałem się przekonać, jacy oni są naprawdę. Czy rzeczywiście są tak przystojni i mają niezłe sikawki w spodniach? To moje prywatne zadanie w ramach szkolenia. Koniecznie chciałem zwiedzić także jakiś lokal rozrywkowy. Czy jednak znajdę na to czas? Nie wiem.


Ostatnie dni przed wyjazdem spędziłem na urlopie. Postanowiłem te cztery dni spędzić nad morzem, w Mielnie. Podstawowy cel tego urlopu to opalić się. Nad morzem słońce pięknie opala ciało na brązowo w krótkim czasie, a ja miałem go właśnie niewiele. Klatkę, brzuch, plecy czy nogi łatwo było opalić. Gorzej z resztą. Przecież nie rozbiorę się na publicznej plaży. Musiałem zatem poszukać plaży naturystycznej. Tu pojawiał się z kolei maty problem. Czy będę miał odwagę się rozebrać, w końcu to nie intymne spotkanie z chłopakiem? A jak będę wyglądał, kiedy chuj odpali mi na widok pięknego chłopaka? Wyjdę na totalnego zbereźnika. Trudno, musiałem zaryzykować. Dla pięknej opalenizny na całym ciele bytem gotowy zrobić wszystko. Znalazłem taką plażę i udatem się na nią. Rozłożyłem się jednak obok pań, tak by mieć spokój z dala od pięknych, opalonych ciał młodych chtopaków. Było ich na tej plaży dość dużo.
Opalenizna była dla mnie taka ważna, bo nie chciałem wyglądać wśród Amerykanów na totalnego biatasa. Wiadomo, że ich ciała wyglądają jak kąpane w słońcu. A moje? Początkowo aż strach było je oglądać. Oczywiście nie pod względem budowy. O to zadbatem w ciągu nauki w szkole. Dzisiaj mam pięknie ukształtowane ciało, brakowato mi tylko opalenizny. Chuj, jak na polskie warunki, mógłby reprezentować Polskę na konkursie sterczących kutasów i miałby pewnie duże szanse. No, może przegrałbym z Amerykaninem. Ale nie miatbym czego się wstydzić.


Cztery dni wystarczyły. Wyglądałem pięknie, brązowo. O resztę nie musiatem się martwić, bo to załatwiło państwo. Ono mnie tam wysyta i pokrywa wszelkie koszty pobytu. Oczywiście te podstawowe, a nie moje grymasy, łącznie z wyżywieniem i zakwaterowaniem. Ale parę dolców wypada mieć.
W czwartek odebrałem papiery potwierdzające moje skierowanie na odbycie szkolenia i wieczorem odleciałem do Stanów Zjednoczonych, a konkretnie do Los Angeles. Lot byt dość długi i wyczerpujący. Miałem jednak czas na zaaklimatyzowanie się w nowej strefie czasowej. W poniedziałek miatem przybyć do jednostki. Na zwiedzanie nie miałem zbytnio jeszcze czasu, ale swoją wyznaczoną jednostkę zdążyłem już obejrzeć od zewnątrz. Nie była wielka, ale za to blisko mojego motelu. Można powiedzieć - żabi skok.

Rano wtożytem galowy mundur i udatem się do jednostki. Kiedy wchodziłem do niej o godzinie ósmej czasu lokalnego, strażacy mieli właśnie odprawę. Lepiej już chyba nie mogtem trafić. Od razu poznam całą załogę. Jednak w chwili, kiedy dowódca miał mnie przedstawić chłopakom, rozległ się dzwonek oznajmiający akcję. W parę sekund, wśród ryku syren, remiza opustoszała. Zostatem tylko z dwoma starszymi panami: jeden z nich odpowiadał za sprawy administracyjne, a drugi to szef jednostki. On też miał być moim bratem przewodnim, osobą nadzorującą moje szkolenie.

Po dwóch godzinach wozy bojowe powróciły z miejsca akcji, a strażacy powędrowali pod prysznic. Zmyli z siebie pot i zapach dymu. Pięknie wypolerowani i pachnący, ponownie na rozkaz dowódcy ustawili się w rzędzie na moje powitanie. Dowódca przedstawił mnie z imienia i nazwiska i nadawat jeszcze jakieś rzeczy. Ja jednak ich już nie słuchałem, lecz wpatrzyłem się w ten stojący rządek chtopaków tuż przed moimi oczami. Oni zresztą, zdaje się, też niezbyt byli zainteresowani tym, co mówi. Wszyscy patrzyli na mnie jak na przybysza z kosmosu, a ja na nich z kolei jak na chtopaków z rozkładówek tytułów gejowskich.


W jednym rzędzie stało dziesięciu chłopaków, a wśród nich jeden czarny osesek. Każdy z nich piękniejszy od drugiego. Wszyscy jeszcze młodzi i pełni werwy. Tym bardziej mogtem ich ocenić, że wszyscy  ra jest silniejsza od ciebie samego. Tak w myśli odpowiedziałem sobie na pytanie. Jedyne pocieszające w tym wszystkim by- to to, że chuje Amerykanów też przestawały przypominać śpiące niedźwiadki a zaczynały - wygłodniałe hieny. Nie bytem zatem już sam ze sterczącym chujem pod prysznicem. Jedyny jednak miałem napletek na żołędzi, a to podobało się Amerykanom.

Kapitan dziewiątki chłopaków jako pierwszy przybliżył się do mnie. Razem przez chwilę staliśmy twarzą w twarz. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy i widzieliśmy w nich ogromne pożądanie. Nasze chuje jak do tej pory stykały się razem. Czułem, jak obrzezana żołądź kapitana dotyka raz po raz mojego członka. Dłużej jednak nie wytrzymaliśmy i niemal jednocześnie zbliżyliśmy nasze usta do siebie i zaczęliśmy ostro się ślinić, całować i pożądać przez pocałunki. Napięcie rosło. Reszta załogi po chwili otoczyła nas i zaproponowała wyjść spod prysznica na teren remizy i tam dokończyć nieodwracalną reakcję łańcuchową. Zatem wszyscy razem znaleźliśmy się w tle wozów bojowych prawdziwych amerykańskich samców.
Kapitan początkowo dość ostrożnie ciągnął mnie za jaja w dół, a to powodowało osuwanie napletka z żołędzi. Jednak w ten sposób cała skórka nie odsłoniła łba, musiał zrobić to ręcznie. Chwycił zatem kutasa ręką i ściągnął napletek z żołędzi. Teraz mój chuj wyglądał podobnie jak te amerykańskie. Jednak smak miał na pewno inny, bo kapitan przywart do główki bardzo szczelnie i zaczął wwiercać się językiem w szczelinę na jego czubku, po czym zaczął ssać rozgrzany do czerwoności łeb kutasa.
Jego szorstki język pieścił już po chwili całego członka.
Kapitan umiał to robić.

Kiedy wyjeżdżałem na to szkolenie, koledzy opowiadali o Amerykanach różne mity, również takie, że seks jest dla nich rutyną. Nie zgodzę się z tym absolutnie. To, co wyczyniał z moim chujem klęczący chłopak, jest tego najlepszym dowodem. Umiał wydobyć z obciągu kutasa tę radość. Przecież nikt lepiej chłopakowi nie zrobi dobrze laski, jak tylko mężczyzna. On byt tego najlepszym dowodem. Mój chuj w jego ustach nabrzmiewał i pęczniał. Stawał się żylasty i wypełniony krwią po brzegi. Takie kutasy Amerykanie lubią najbardziej, ale ja też lubię mieć kawał mięsa w gębie i w dupie. W Polsce o takie dość trudno, a jeżeli są, to chłopaki każą sobie za to płacić. Nie rozumiem ich, ale trudno się mówi. Niech zabiorą je z sobą do grobu. Chuj jest po to, by używać i dawać innym nim radość. Taka jest moja dewiza. Zresztą nie przeżyłbym dnia bez odprężającego numeru z czyjąś fujarką, no, ewentualnie ze swoją.

Po tym miłym akcencie wstępnym z obrabianiem mojej laski razem z kapitanem wdrapaliśmy się na wóz z drabiną. Będąc już na górze położyłem się na plecach, a kapitan wtulił swoją mordę między moje rozwalone nogi. Wylizał najpierw dokładnie przestrzeń między moimi meszkowato porośniętymi pośladkami, a na koniec zajął się odpowiednio otworem w mojej dupie. Czułem, jak zachłannie penetruje moją dziurę, wpycha swój długi, spiczasty jęzor do jej wnętrza. A już po chwili, liżąc moją nogę, piął się do moich stóp i zaczął je pieścić. Lizał moje palce, delektował się nimi. Po raz pierwszy, i to dopiero w Los Angeles, poznałem smak pieszczot stóp. Nigdy wcześniej nie wiedziałem, co w tym jest takiego fajnego. Teraz wiem, że to miejsce jest niezwykle erogenne.

Po zabawie stopami przyszła kolej na posuwanie mojej dupy. Kapitan skoczył do automatu z kondomami, który mieli w remizie, wrzucił parę centów i przyniósł paczkę gum. W tej jednak chwili przez radio zmiennicy oznajmili koniec akcji gaszenia pożaru, a to oznaczało ich powrót do bazy. Zatem zlazłem z wozu na ziemię, ale kapitan nie pozwolił mi tak odejść. Wziął sterczącego fiuta w ręce, żołądź do gęby i w trzy minuty doprowadził do wrzenia spermy w moich jajach i jej wystrzału wprost na jego jednodniowy zarost na twarzy, po czym zaczęta z niej spływać na tors, brzuch, aż wreszcie na kutasa. Szybko rozmasowałem nasienie po jego ciele. Większe krople pochłonąłem. Kapitan nie zapomniał wyssać resztek nektaru z mokrej żołędzi.

Kumple obok masowali swoje przyrodzenia rękoma. Robili to dość gwałtownie, bo na łbach ich kutasów była widoczna piana powstała z wydzielin ich członka. Dopiero teraz, po moim finiszu, mogliśmy zakończyć nie spełniony do końca numer. Szybko ubraliśmy się w rzeczy cywilne i poszliśmy wszyscy razem w bliżej nie znanym mi kierunku. Każdy z chłopaków przed samym wyjściem zaliczył jeszcze automat z gumami. Wypompowali go z nich całego. Jak mogłem się tylko domyślić, czekała mnie dzisiaj jeszcze niezła zabawa.

Zaraz po wyjściu, parę przecznic dalej, wylądowaliśmy na piwie w strażackim pubie. Tam poznałem kolejnych fajnych chłopaków. Co niektórzy zaczęli mnie wręcz pożądać wzrokiem. Po jednym piwie zachciało mi się szczać. Musiałem iść do kibla. Jeden z wcześniej przyglądających mi się strażaków poszedł za mną. Ja spokojnie się wylałem. Jednak wychodząc już prawie z kibla zauważyłem chuja wystawionego przez otwór. Nie mogłem sobie go darować, zwłaszcza że wiedziałem, kto byt jego właścicielem. Młody, niewyżyty strażak. Musiałem zaliczyć tego ogromnego fiuta. Wziąłem go do ręki. Trzymałem chuja za kotka, a gębę zatapiałem na łbie chuja. Nie mogłem się powstrzymać, wyjąłem swojego członka z gaci i zacząłem machać ręką. Długo nie trwało i młody poleciał. Sperma polata się po jego trzonku. Nie miał zbyt silnego strzału.

Kiedy jednak skończyłem z młodą sikawką, w kiblu robiło się gwarno, a korzystających z niego przybywało. Coraz to nowe kutasy wyłaziły z kolejnych otworów. Po przeciwległej stronie znalazł się jeden z nich i w miejscu, gdzie przed chwilą byt obciągany fiut, pojawił się nowy. Ponownie zająłem się kutasem z otworu, zarówno tym, jak i przeciwległym. Jednego ciągnąłem, drugiego waliłem ręką. Na swojego nie miałem już czasu. Ale pojawił się chętny. Rozebrany gościu z falującą na prawo i lewo armatą. Przykucnął i wziął go do gęby. Zabawa w kiblu zaczynała się rozkręcać na całego. Gwar robił się niesamowity. Coraz głośniejsze jęki, wrzaski i stękania chłopaków wpłynęły na niesamowity nastrój tego miejsca. W Polsce takiej ilości kutasów i amatorów takiej zabawy jak na lekarstwo. Finisz byt odlotowy. Z obu boków i z dołu sperma polata się obficie. Ten z prawej i z lewej spuścili się na moje ręce, które trzymały ich za korzenie. W moim kroczu wystrzał został przyjęty w usta. Kiedy miałem wstać, w jednym otworze pojawił się jęzor jakiegoś chłopaka. Miał ochotę sobie polizać. Nie wiedziałem tylko, czy chuja, czy dupę. Dałem mu to ostatnie, bo członek przed chwilą skończył zabawę.

Z drugiej strony zwolniony otwór zapełnił się ponownie chujem. Miałem ponownie co robić. Dupę pieścił mi nieznajomy, a ja obciągałem kutasa nieznajomemu. Ale nie minęło więcej jak trzy minuty i na otwór w dupie poczułem napór. Ktoś próbował wpierdolić kutasa do środka. Wypiąłem jeszcze bardziej tytek, by mu to ułatwić.
Chuj wlazł do mojej dupy i zaczął ją posuwać. Zwieracz rozluźnił się już po chwili pierdolenia i wsuwy kutasa byty mniej bolesne. Musiała to być sporych rozmiarów maczuga, bo nigdy jeszcze nie czułem takiego bólu na początku akcji. Gościu wsadzający kutasa do otworu dat mi teraz na chwilę dupę.
Nora, silnie rozpier- dolona przez częste stosunki analne, maskowana była przez kępy włosów porastających jego tytek.
Wsadziłem mu na początek jęzor do środka, a potem palce rąk. Po chwili odszedł od dziury i została pusta. W mojej dupie tymczasem się zagotowało. Poczułem ogromne ciepło w jej wnętrzu. Sperma trysnęła w mojej dupie. Gościu wyprowadził z niej członka i znikł w kiblowym tłumie.

I właśnie kiedy miałem już wychodzić, zobaczyłem go. Z wyglądu przypominał mi latynoską gwiazdę muzyki, Ricky'ego Martina. Obciągał właśnie chłopakowi laskę wystawioną w otworze. Nie mogłem się powstrzymać. Musiałem zająć się jego wolnym penisem. Zsunąłem z niego gacie i zacząłem pieścić jego członka. Ciemnobrązowy chuj z jaśniejszym nieco łebkiem właził mi do środka niemal sam. Gościu próbował mnie nim posuwać w usta. Ja jednak nie pozwoliłem mu na to. Chciałem zrobić mu sam dobrze swoimi słowiańskimi ustami. Polacy też potrafią dawać rozkosz. I chyba było mu cudownie, bo w moich ustach dokonało się przeistoczenie wysiłku fizycznego w wytrysk pod ogromnym ciśnieniem. Sperma trysnęła mi częściowo na twarz, częściowo na tors.

Po tym wszystkim nie mogłem odszukać swoich ciuchów. Sam kapitan przyszedł po mnie do kibla, by sprawdzić, czy wszystko w porządku. Teraz znalazłem swoje części garderoby i wylazłem z kibla definitywnie, choć w pewnym sensie żal było z niego wychodzić. Dobrze, że szybko urwałem się stamtąd, bo nie wiem, co by  częściowo na jego sterczącego jeszcze kutasa i popłynęła w dół korzenia, zatrzy- mata się dopiero w gąszczu włosów, które okalały jego prącie.
Od razu wtuliłem się w nie i starałem się ratować każdą kropelkę. Kiedy buszowałern w gąszczu, z mojej dupy nieznajomy wyprowadził członka i ręką dokończył, po czym spuścił się na moje plecy. Biała ciecz spłynęła po nich w dół, wprost na mój wypięty tytek. Jednak i on znał cenę każdej uronionej kropli spermy, zatem wylizał mi na koniec całe plecy i dupę z jej zawartości.

Po numerku z tą dwójką znowu opuściłern kibel. W barze było już dość pustawo. Nic dziwnego. Zaczęto świtać. Była jakaś czwarta nad ranem. Przy piwie siedział jeszcze czarny osesek z mojej nowej brygady. Razem z nim poszliśmy z baru do niego i tam po raz pierwszy zasmakowałern czarnoskórego mężczyzny. Zaraz na samym początku wyjął swoją czarną maczugę i dat mi ją do ust. Kutas w smaku byt podobny do białego, tyle tylko, że byt czekoladowy. Szczególnie podobała mi się jego ciemna żołądź. Gdy chuj byt rozgrzany, Emanuel naciągnął kondoma i uwalił się na kanapę. Postawił członka do góry, a ja miałem go dosiąść. Uczyniłem to z miłą chęcią, tym bardziej, że jeszcze czarnego chuja nie gościłem w mojej dupie. Czekoladowy kutas wszedł do środka bez większego oporu, a ja przystąpiłem do jeżdżenia na nim. Zaliczałem pierwsze piętro, to znów lądowałem na parterze. I tak dobre dziesięć minut, po czym postanowiliśmy zmienić pozycję. Położyłem się na jego kanapie i rozwaliłem nogi najszerzej jak tylko potrafiłem. Z wypiętym tyłkiem czekałem na wprowadzenie ponowne członka do środka. Chuj zaczął pierdolić moją dupę ponownie, a ja masowałem swojego penisa. Kiedy Emanuel pierdolił mnie, ja nie wie
działem, jak mam już dawać z siebie oznaki zadowolenia. Dobrze, że właśnie spuścił się. Z czarnego kutasa wypłynęła biała jak mleko sperma, bielsza niż moja, mimo że jestem białym chłopakiem. Koniec jednak należał do mnie. Emanuel położył się ponownie na kanapie, a ja stanąłem między jego nogami i ręką doprowadziłem do wytrysku. O dziwo, jak na mój kolejny raz, by- to jej dość sporo. Śmietankowa sperma pięknie komponowała się na ciele czarnoskórego mężczyzny. Językiem posmako- watem ją, ale oczywiście miała ten sam smak, co zawsze, bo należała do mnie. Była tylko podana na innym podłożu. Emanuel w rewanżu wyssał resztki nasienia z mojego fiuta.

Tę noc spędziłem już do końca u niego. Razem z nim zasnąłem na kanapie. Bytem już totalnie zmęczony.
Taki byt każdy dzień pobytu w Los Angeles. Z tą tylko różnicą, że każdego dnia nad ranem w barze zostawał inny kolega z remizy. O kolejności zdecydowało losowanie przeprowadzane wśród chłopaków. Zatem ja nie wiedziałem, na kogo trafię danego dnia. Ale nie robiło mi to różnicy, bo z każdym było wspaniale. A pub byt typowym gejowskim pubem, tyle tylko, że przeznaczonym dla mężczyzn trudniących się gaszeniem pożarów, czyli dla 100% samców z potężnymi gaśnicami w kroku.


Autor: Jonson

=========
Hej, jeśli podobało Ci się to opowiadanie - zostaw komentarz! Dużo to dla mnie znaczy. 
Jeśli chcesz jakoś inaczej się odwdzięczyć - zapraszam na moją wishlistę. Przyjmuję też używany sprzęt wojskowy ;) 

wtorek, 28 marca 2023

Dar

 To opowiadanie uratowałem z jednego z anglojęzycznych tumblrów i przetłumaczyłem. Wydaje mi się, że wymaga zaznaczenia, że jest to dzieło fantazji. W prawdziwym życiu nie należy przyjmować żadnych substancji bez zalecenia lekarza, ani działać na nikim wbrew jego woli. Trigger warning: postaci przyjmują w tym opowiadaniu substancje zmieniające świadomość - na różne sposoby w tym przy użyciu igły.


  

Dar

Była to bardzo skomplikowana mieszanka substancji. Niesamowite, że mogły tak ze sobą działać. Pierwszy etap polegał na wypiciu wysokiej szklanki "soku" z całym szeregiem rozpuszczonych w nim związków. Nieco ponad godzinę później otrzymuje się zastrzyk, który działa jako katalizator i wyzwalacz. Ostatni akcent pochodzi z czopka analnego, który jest wchłaniany przez kilka następnych godzin. A poprzez przyjmowanie kolejnych czopków, całe doświadczenie może być rozciągnięte na niesamowite 72 godziny.

Seth był idealnym kandydatem. Był młody, uroczy i do bólu nieśmiały. Kręcił się wokół nas jak chętny szczeniak, był słodki i naprawdę sympatyczny. Można powiedzieć, że pociągał wielu z nas. Był jednym z tych facetów, których urok wynikał z faktu, że nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo są atrakcyjni. Niektórzy faceci wiedzą, co mają i są naprawdę zarozumiali. On był w tym drugim obozie. Jego niewinność była równie rozbrajająca jak jego uśmiech.

Brakowało mu jednak pewności siebie i nikt nie był zaskoczony, gdy przyznał się, że jest prawiczkiem. Można było wyczuć emanujące z niego napięcie: zawsze kręcił się wokół nas i czuć było tę intensywną chemię. Wcześniej przyznał się nawet, że fantazjuje o wzięciu udziału w orgii

Craig był tym, który natknął się na "koktajl". To ironiczne, bo nie jest typem, który zadaje się z bandą eksperymentalnych ćpunów, ale mimo to znalazł się w posiadaniu trzech serii dawek. Nie miał pojęcia, co z nimi zrobić, dopóki Jake nie wspomniał o Secie. Zasugerował to jako żart, ale kiedy się z tego śmialiśmy, chyba wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, że to wszystko ma całkiem spory sensu, ale Seth ciągle był nie przekonany.

Ostatecznie zostałem nominowany, by spróbować namówić Setha. Byłem z nim blisko, a do tego dysponowałem sporym domem. Dwóch moich współlokatorów (Ravi i Travis) wykończyło piwnicę w stylu lochu. Do tej pory używali jej zapraszając tam ludzi na trójkąty, ale wciaż nie odbyła się w niej żadna prawdziwa orgia. Wiedziałam, że Seth był zaintrygowany "lochami", ponieważ od czasu do czasu niezdarnie poruszał ten temat w rozmowie.

Zaprosiłem go do siebie w tamten czwartek. To był weekend Dnia Niepodległości, więc wszyscy czekali na czterodniowy weekend. Przyprowadziłem go do kuchni, wręczyłem mu wysoką szklankę soku i odważyłem się go wypić.

"Dziwnie pachnie." powiedział, marszcząc nos.

"To sok ze śliwek. Słyszałem, że to zamaskuje smak "koktajlu". W przeciwnym razie ten towar może być dość gorzki".

"A co to robi?"

"Cóż", mówię, "Powiedzmy, że wprowadza cię w odpowiedni nastrój. Jedna część zrelaksuje cię, inna zadziała jak afrodyzjak, a ostatnia część tłumi zahamowania."

"I chcesz, żebym to wypił, bo...?".

"Potraktuj to jako wielki prezent od nas wszystkich. Mówiłeś nam, że zawsze chciałeś wziąć udział w wielkiej imprezie seksualnej w stylu Caliguli. Wypij to, a w ten weekend twoje życzenie zostanie spełnione. Ludzie będą przychodzić, a każdy facet, na którego masz ochotę... cóż, będziesz naprawdę nie mieć zahamowań. Jeśli na kogoś nie lecisz, nikt się nie obrazi".

"Słuchaj", kontynuowałem, "Myślimy, że to jest coś, czego naprawdę możesz chcieć. Jeśli się mylimy, to w porządku. Nie mam zamiaru wykręcać ci ręki. Absolutnie nie musisz tego robić."

"Kto przyjedzie?" zapytał.

"Cóż, Ravi i Travis będą tutaj, oczywiście. Są podekscytowani tym, że będą mogli trochę skorzystać z piwnicy..."

"Masz na myśli loch." poprawia Seth.

Śmieję się, "Cóż, nie jestem pewien, czy to kwalifikuje się jako właściwy loch, ale tak. A Craig będzie tu za kilka minut. I Derek i Jake i Tariq myślę."

"Nie zapominaj o tych chłopakach, którzy pomogli zainstalować tę sling w lochu." powiedział Craig, pojawiając się nagle zza rogu  - "Myślę, że to byli przyjaciele Travisa z rugby".

"Heja Craig," mówi grzecznie Seth.

"Nie zdecydowałeś się jeszcze, czy idziesz to?" zapytał przyjaźnie.

 "Cóż, bez spiny. Możemy trzymać tę szklankę w lodówce przez jakiś czas, na wypadek gdyby ktoś inny chciał się poczęstować. A ja mam jeszcze kilka dawek poza tym."

"To kuszące. To znaczy, tak mi pochlebia, że wam zależy na tyle... że chcę." Wahał się, myśląc, a potem zapytał: "Mówiłeś, że masz więcej dawek?"

Craig przytaknął.

Seth kontynuuował: "A gdybym powiedział, że zrobię to, jeśli Doug do mnie dołączy?".

Craig odwraca się, by spojrzeć na mnie. "No cóż, my nie... Cóż... Do diabła, dlaczego nie? Doug, co o tym myślisz?"

Byłem całkowicie zaskoczony. 

"Ja... uh..."  

Widziałem, że Seth mnie obserwuje. Oceniał moją reakcje, aby ocenić, jak ryzykowna jest ta cała propozycja. W końcu jeśli ma zaufać nam wszystkim, to po to, żebyśmy nad nim czuwali i upewnili się, że nie stanie się nic niebezpiecznego. 

Próbowałem odczytać coś z twarzy Craiga, ale wydawał się być wspierający, może nawet zaciekawiony. 

W końcu się złamałem. "Dobrze, jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej".

Kiwnął głową, powiedział, że tak, i podał mi szklankę. Craig będzie musiał pobiec do domu po kolejną dawkę dla Setha. To powinno zająć mniej niż trzydzieści minut. W międzyczasie Seth chyba będzie się czuł bezpieczniej, jeśli najpierw będzie mógł zaobserwować, jak to na mnie działa.

"Jeśli wypiję to teraz, będę trzymał cię za słowo, że się do mnie przyłączysz". ostrzegłem go, a on kiwnął głową. Wziąłem haust.

Nie jestem fanem soku ze śliwek, więc szybko go połknąłem, żeby nie czuć smaku. Ale zdecydowanie czuć było chemiczny smak substancji zmieszanych w nim. Było dość paskudne. Wybór soku śliwkowego był niezłym wyborem. To jak mieszanka Red Bulla i Jaegermeistra.

Craig wybiegł po drugą porcję, a Seth i ja po prostu siedzieliśmy w kuchni. Wyglądał jeszcze bardziej nieśmiało i niezręcznie niż zwykle, ale mogłem również powiedzieć, że bada moje reakcje, aby zobaczyć, czy koktajl się załadował.  Zapytałem go, czy jest zdenerwowany, a on powiedział mi, że po prostu nie wie, jak by to było, gdyby wszystkie jego zahamowania zniknęły. 

"To jest jak, nie wiem... normalnie nie myślisz dużo o wszystkich impulsach, które starasz się ignorować. Kiedyś zapaliłem zioło i byłem nagle świadomy wszystkich tych myśli i impulsów, które normalnie po prostu przetwarzam i filtruję podświadomie, nie myśląc o tym. Zrobiłem się naprawdę cichy i paranoiczny." 

Wyglądał na nieco zakłopotanego, "Więc jak się czujesz? Czy jest coś, co masz ochotę zrobić, czego normalnie byś nie zrobił?"

Nie wiem, ile czasu minęło, odkąd wypiłem tę szklankę. Może dwadzieścia minut? Patrzę na Setha i uświadamiam sobie, że jednym z powodów, dla których chciałam, żeby spróbował tej rzeczy, było to, że mnie do niego ciągnęło. Nie myślałem o tym, ale wiedziałem, że prawdopodobnie będę się z nim bawić w ten weekend razem z resztą. Teraz zdałem sobie sprawę, że nie mogłem się doczekać, aby pocałować jego usta, zobaczyć tę gładką klatkę piersiową i ten wyrzeźbiony brzuch.

"Bardzo chciałbym żebyś zdjął koszulkę. Chciałbym zobaczyć twoją klatę" W chwili, gdy to powiedziałem zawahałem się. "Wow" zająknąłem się nagle, "To było niespodziewane".

Uśmiechnął się do mnie. Teraz ja czułem się zakłopotany, ale pomyślałem, że on cieszy się, że uwaga została przerzucona na mnie. 

"W porządku, nie spinaj się! Powinieneś mówić co ci ślina na język przyniesie". Ściągnął koszulę, zrzucił buty, a potem spojrzał mi w oczy, z nieśmiałym uśmiechem.

Moje oczy spijały jego ciało. Jego skóra byłą pięknie blada i gładka. Przebiegłem lekko palcami po jego klatce piersiowej, głaszcząc jeden z jego sutków...

I oczywiście wtedy wrócił Craig. "Hej chłopaki. Doug, jak się czujesz?"

"Czuję, że to będzie fajny weekend." Powiedziałem, a moja ręka nadal pieściła Setha.

"Cóż, niech Seth zacznie od swojej dawki, abyś nie wyprzedził go zbytnio." Craig zadecydował. Pomimo wszystkich rozrywających mnie pragnień, czuję się dziwnie zmuszony zrobić to, co mówi Craig. "Dobrze, jeśli tak mówisz. Przyniosę sok." i odwracam się w stronę lodówki.

"Czekaj sekundę," powiedział Craig, a ja zatrzymałem się od razu. "Najpierw zrób coś dla mnie. To nie fair, że Seth jest jedynym pół ubranym. Zdejmij swoje ubrania - wszystkie."

Znów poczułem tę silną potrzebę zrobienia tego, co kazał mi Craig. Ściągnąłem koszulę, zdjąłem buty, spodnie i bieliznę, a na koniec ściągnąłem skarpetki. Uwolniony, mój kutas podskoczył trochę do góry. Instynktownie strzepałem go jedną ręką.

"Tak, jest w fazie drugiej." Craig powiedział do Setha: "Najpierw cię relaksuje, ale potem jest faza, w której stajesz się naprawdę podatny na sugestie."

"To znaczy, że zrobi wszystko, co mu każesz?" spytał Seth.

"Nawet bardziej. To działa trochę jak hipnoza. Cokolwiek zaimplantujesz mu w tym momencie, stanie się jego głównym celem na tak długo, jak długo będzie działać substancja, czyli caly weekend. Jego umysł całkowicie się na tym skupi.

"Naprawdę? Nie wspominałeś o tym wcześniej. Co planowałeś włożyć mi do głowy?" zapytał mnie Seth, podejrzliwie.

Uczucie pożądania sprawiało, że trudno było mi się skupić, ale wzruszyłem ramionami i powiedziałem: "Tylko tyle, żebyś się dobrze bawił. Żebyś spróbował wszystkiego, co chcesz z którymkolwiek z nas - z kimkolwiek, kto cię pociąga. Mieliśmy nadzieję, że ten weekend będzie dla ciebie zabawą i wyciągnie cię z twojej skorupy".

"Seth, nadal planujesz dołączyć do Douga, prawda?" zapytał Craig. Ma nalaną szklankę soku i ma zamiar wymieszać w niej paczkę z lekami. "Nie chcę tego zmarnować, jeśli nie jesteś zdecydowany."

Zawahał się. "Nie wiem. Wiem, że obiecałam Dougowi, że to zrobię, ale nie miałam pojęcia, że to będzie takie... ekstremalne."

"Co to, kurwa ma znaczyć!" pomyslałem.  Zaczynałem odczuwać panikę. To Seth miał być tym, który się zrobi.

 "Chyba nie zamierzasz mnie wystawić, co?". Byłem niesamowicie napalony. Chciałem tylko wrócić do pieszczenia jego ciała.

Położył mi rękę na piersi w pocieszającym geście: "Nie martw się. Niezależnie od tego, czy spróbuję tego "koktajlu", czy nie, to i tak będzie to świetny weekend. Będę tu z tobą przez cały czas. Ale w tej chwili skupmy się na twoim doświadczeniu. Jeśli dołączę do ciebie, nie będę tak daleko za tobą. Dobrze?" Popatrzyłem w te jego intensywnie piękne, niebieskie oczy. Chciałem tylko go uszczęśliwić. Zrobić wszystko, o co poprosi.

"Dobrze." Zgodziłem się. Odwzajemniłem jego gest, kładąc rękę na jego klatce piersiowej i wracając do pieszczot.

Craig popatrzył na zegarek i powiedział: "Hej, jeśli chcemy zasadzić jakieś sugestie w tym drugim etapie, będziemy musieli to zrobić teraz. Czy jest coś, czego chcesz spróbować?"

Seth wciąż patrzył mi w oczy "Powiedziałeś, że to ustawi cały weekend?".

"Tak, to będzie zupełnie tak jakby jego mózg zablokował się na jednej rzeczy, był na jednym biegu przez cały czas. Pierwszy raz widzę ten "koktajl" w akcji, ale jestem naprawdę ciekawy, czy zadziała tak, jak obiecano, więc wybierzmy coś.... Hej, nie masz nic przeciwko temu, że zapytam cię o coś osobistego?".

"Nie. Strzelaj." powiedział Seth.

"Czy myślisz, że jesteś aktem czy pasem? To znaczy, powiedziałeś, że jesteś jeszcze prawiczkiem, ale czy wyobrażasz sobie siebie pieprzącego innych facetów czy na odwrót?".

"Wow. Tak, nie spodziewałem się tego." Seth spogląda na Craiga i wygląda na zakłopotanego, "Szczerze mówiąc, fantazjuję o byciu tym, który pieprzy. I... myślę, że to jeden z powodów, dla których denerwuję się żeby spróbować tej mieszanki... Myślę, że obawiam się, że skończyłbym jako ten, który jest... penetrowany. To znaczy, kiedyś może spróbuję i stwierdzę, że mi się to podoba, ale..."

Craig powiedział: "To tylko pytanie. Szczerze mówiąc, myślałem że jest odwrotnie, ale cieszę się, że zapytałem." Potem zwrócił się do mnie: "Doug, spójrz na mnie".

Odwróciłem się i spojrzałem w oczy Craiga.

"Doug, nigdy wcześniej tak naprawdę nie sprawdzałeś jak odnajdziesz się jako pasyw, prawda?".

Wyznałem: "No cóż, nie. Wcześniej eksperymentowałam z dildo sam na sam. Chciałam się upewnić, że dam sobie radę na wypadek, gdybym znalazła się w takiej sytuacji, ale nie, zawsze byłem aktem"

"Ale byłeś ciekawy." Craig powiedział, prawie bardziej jako sugestię niż pytanie.

"Byłem ciekawy" powtarzam.

"Doug, w ten weekend Seth będzie aktem. Chcesz, żeby dobrze się bawił w ten weekend, prawda? Chcesz, żeby był szczęśliwy."

"Na pewno!"

"W ten weekend, będziesz pasem. Turbo oddanym. Skupisz się na dawaniu przyjemności, na oddawaniu się nam, na pozwalaniu innym kontrolować cię,  na byciu pod kontrolą."

Słowa odbijają się i odbijają echem w mojej głowie.

"Z niecierpliwością czekasz na to, by mieć Setha w sobie. W zasadzie jesteś tego głodny."

Seth wkroczył, "Nie tylko mnie. Wszystkich swoich przyjaciół, wszystkich, których planowałeś zaprosić. Kto wie, który z nich mógł być zainteresowany żeby cię przelecieć? Teraz masz szansę dowiedzieć się tego bez poczucia winy, bez wstydu. Powiedz mi, z tych wszystkich facetów, z iloma uprawiałaś seks?"

Wahałęm się przez chwilę, zastanawiając się nad pytaniem. Wszyscy ci faceci są moimi przyjaciółmi, ale nigdy nie zadawałem się z nimi. "Tylko z jednym facetem - jednym z rugbystów od Tarika, który pomógł zainstalować sling w lochu - umówiłem się z nim na na kiedy indziej, ale nigdy się nie spiknęliśmy".

"Ale przecież wszyscy planowaliście tę orgię w ten weekend, prawda?" zapytał Seth.

"No cóż, tak, ale mieliśmy się skupienić na tobie, głównie. To znaczy, nie myślałem zbytnio o innych."

"Wszyscy są jednak atrakcyjni".

"Tak", zgodziłem się, "chyba tak".

Seth powiedział: "Słuchaj, ten weekend nie może być tylko o mnie. Wszyscy ci faceci są naprawdę podniecający. Chcę, żebyś spojrzał na nich świeżym okiem. Każdy facet, który tu przyjdzie to będzie nowa seksualna okazja, a ty będziesz próbował dowiedzieć się, jak go uwieść. Będziesz bez skrępowania pokazywać mu, jak bardzo jesteś napalony".

Craig dołączył, "Pomyśl przez chwilę o tym, kto będzie tutaj, Tariq i Derek i Jake, i pomyśl o tym, jak będą wyglądać ze zdjętymi ubraniami, te ich umięśnione, wysportowane ciała. Wyobraź sobie jak podniecające będzie rozebranie ich do naga i ssanie ich kutasów i sprawdzenie, którego z nich uda ci się nakłonić do zerżnięcia cie." Następnie zdjął własną koszulę, a potem złapał mojego kutasa. "Spójrz na mnie. Uważasz mnie za atrakcyjnego, prawda?"

"O kurwa jasne że tak!!" powiedziałem entuzjastycznie. Położyłem swoją drugą rękę na jego klacie. Robiłem się naprawdę podniecony.

"Do końca tego weekendu, Seth i ja znajdziemy dziesiątki kreatywnych sposobów, aby cię pieprzyć".

Poczułem się tak dobrze, taki napalony. Craig był tak cholernie podniecający. Byłem zdumiona, że kiedykolwiek byłem w stanie spędzać z nim czas bez bycia całkowicie rozproszonym i oszołomionym.  Był taki piękny i seksowny.

"Jeszcze jedno" - dodał Seth - "Chcę, żebyś naprawdę zwrócił uwagę na tę część. Ten loch, który zbudowałeś z chłopakami? Ten, którego jeszcze nigdy nie mieliście okazji tak na prawdę przetestować?".

"Tak?" Powidzieąłem: "Pomyśleliśmy, że spodoba ci się wypróbowanie go w ten weekend - po tym, jak tyle razy o tym wspominałeś."

"Cóż, moje zainteresowanie lochami będzie niczym w porównaniu z twoim. Pamiętasz jak opowiadałeś mi o tym całym sprzęcie, który odziedziczył Ravi?"

Pamiętalem. Jeden facet którego znał, który musiał nagle przeprowadzić się za ocean do małego mieszkania i nie miał jak trzymać ogromnej kolekcji sprzętu i zabawek gromadzonego przez lata. Ravi nie miał nawet gdzie tego przechowywać, a wtedy Travis wpadł na pomysł o naszej niedokończonej piwnicy...

Seth kontynuuował : "Pomyśl o tym, kiedy przeglądaliście pudła pełne tych wszystkich rzeczy. Chcę, abyś przypomniał sobie, jak bardzo marzyłeś o tym, aby osobiście wypróbować każdy sprzęt, każdą zabawkę. Być może udawałeś przed Ravim i Travisem, że cię to nie jara ale potajemnie chciałeś mieć jakiś pretekst, aby całkowicie zanurzyć się w tym świecie. Życzyłeś sobie, abyś mógł mieszkać w lochu zamiast w swojej sypialni, spać w tej klatce".

To było takie podniecające. Waliłem teraz swojego kutasa mocniej, myśląc o tej wielkiej klatce z jej czarną wyściełaną podłogą. Nie mogłem uwierzyć, że nigdy wcześniej nawet potajemnie jej nie wypróbowałem. Miałem nadzieję, że w ten weekend będę miał szansę pozbyć się tych zahamowań raz na zawsze.

Craig popatrzył na Setha i zagwizdał, "Człowieku, zawsze myślałem, że jesteś tą nieśmiałą i niewinną osobą. Nie miałem pojęcia, że masz tę pokręconą stronę".

Seth uśmiechnął się, "Cicha woda brzegi rwie! Nie, chodzi mi o to, że zawsze byłem podekscytowany pomysłem przetestowania lochu. Po prostu wydaje się, że to dobry sposób, aby upewnić się, że wreszcie ktoś go użyje. Nie jestem aż tak zboczony, chociaż..." Zapauzował.

 "Słuchaj, możesz jednak przygotować drugą porcję koktajlu? To naprawdę nie fair wobec Douga, że jest jedynym, który jest tak zaprawiony - zwłaszcza po tym, co mu nagadaliśmy do głowy"

"Domyślam się, że chcesz się upewnić, że jesteś dominującym aktem?" Craig zapytał.

Seth wzruszył  ramionami, "Wiesz, zaskocz mnie. Czuję się trochę winny z powodu tego, jak ekstremalnie podeszliśmy do Douga. Myślę, że zasługuję na to, abyś pozwolił mi grzebać w mojej psychice jakkolwiek chcesz. Po tym wszystkim..." odwraca się do mnie i mruga, "Nie powinieneś być jedynym, który się dobrze się bawi."

Craig spojrzał na zegarek, "Ok, ale muszę dokończyć zaprawianie Douga, więc czy możesz sam wymieszać to w soku?". Wskazał na paczkę wciąż leżącą na kuchennym blacie obok szklanki z sokiem śliwkowym. Seth wyglądał na zdezorientowanego, więc wyjaśnia, "Samo wypicie mieszanki nie wsyatrczy. Procedura ma kilka kroków. Doug jest już przygotowany, ale muszę dodać katalizator."

Wygrzebał coś ze swojego plecaka, odwinał foliowe opakowanie i podał mi czopek. "Masz Doug, wiesz co masz z tym zrobić".

Wziąłem woskowy przedmiot i bez skrępowania przyłożyłem do do zwieracza. Delikatnie wsunąłem go do środka. Craig tłumaczył mi, jak ciepło twojego ciała szybko rozpuści wosk, a odbyt zacznie wchłaniać kolejną część mieszanki.

Po raz kolejny, Seth wyglądał na niezdecydowanego, widząc, co będzie musiał zrobić. Craig powiedział: "Słuchaj, po prostu pij, a wtedy reszta stanie się naprawdę łatwa. Przestaniesz czuć się zdenerwowany i zaczniesz po prostu cieszyć się wieczorem!".

Seth nie powiedział już nic więcej. Spokojnie zmieszał proszek z sokiem śliwkowym, spojrzał na mnie, wziął jeden duży haust, a potem puścił do mnie oko.

Nagle usłyszałem, jak trzask drzwi wejściowych i znajomy głos Raviego wołający: "Haaalo? Jest tu kto? ?"

"W kuchni!" zawołał Craig, a ja zobaczyłem, jak Ravi i Travis wychodzą zza rogu.

Zmierzyli nas wzrokiem - Sethem był bez koszulki a ja byłem całkowici nagi. Wyglądali na zdezorientowanych. Craig wyjaśnił, że Seth chciał, żebym poszedł pierwszy, ale on właśnie do mnie dołączył. Nie zwracałem za bardzo uwagi na rozmowę; patrzułem tylko na Raviego i Travisa, na ich przystojne twarze i wysportowane ciała, i czułem, jak zalewają mnie fale pożądania. Jakim cudem w przeszłości udawało mi się spędzać czas z tymi facetami bez podrywania ich? Travis załapł na chwilę moje spojrzenie i poczułem, jak serce mi skacze mi do gardła.

Craig to zauważył i nagle powiedział: "Hej Ravi, może zabierzesz Setha na dół i pokażesz mu swoją kolekcję? Może znajdziemy uprząż, w którą mógłby się przebrać lub coś w tym stylu. Travis, Doug i ja będziemy na dole za kilka minut."

Ravi wyprowadził Setha z kuchni, mówiąc "Jesteś gotowy na zabawny weekend? Zobaczmy, czy jest coś, w czym wyglądałbyś dobrze".

Gdy już wyszli z pokoju, Travis zapytał Craiga, czy brałem już ostatnią dawkę. Craig mówi mu, że nie, że właśnie wziąłem czopek kilka minut temu, ale teraz jest ten moment.

Zwrócił się do mnie: "Wiesz, co jest dalej, prawda?".

Przytaknąłem. Jest jeszcze zastrzyk, który działa jak katalizator i wprawia wszystko w ruch. Chociaż już czułem, że moje hormony i popęd seksualny są jak rozpędzony pociąg. Byłem nieco odrealniony i miałem problem z przypomnieniem sobie, co jest rzeczywistością, a co moim nowym programem.

"Jesteś gotowy? Chyba się nie denerwujesz?"

Uśmiechnąłem się. Część mnie była jeszcze na tyle świadoma, by zauważyć, że tak naprawdę nie miało to być pytanie... a kolejna sugestia. Bardzo mała odrobina świadomości w kącie mojego umysłu.

"Nie chciałeś, żeby Seth to zobaczył i jeszcze bardziej się zdenerwował, co?" zapytałem.

"Dokładnie. Za godzinę będzie na tyle zrelaksowany, że nie będzie to problem."

"To ma sens." powiedziałem.

"Hej Travis," powiedział Craig wyciągając kilka rzeczy ze swojej torby, "Mam nadzieję, że to nie zabrzmi zbyt dziwne, ale twój współlokator tutaj dość desperacko chce się z tobą rżnać"

"Ha" zachłysnął się i zawiesił na chwilę. A potem powiedział "W zasadzie... czemu nie?"

Travis pomógł mi założyć gumowy pasek wokół bicepsa, podczas gdy Craig wyjął strzykawkę. Wytarł wewnętrzną stronę mojego łokcia chusteczką z alkoholem i zdjął nasadkę z igły. Usłyszałem, jak drzwi wejściowe skrzypnęły, a potem kilka nowych głosów. Pomyśłałem, że to Derek i Jake i ktoś jeszcze, kogo nie znam. Brzmiały podniecająco i męsko. Poczułem lekkie ukłucie i spojrzałem w dół, gdy Craig wcisnał tłok strzykawki.

Poczułem, jak kąciki moich ust podciągnęły się do góry w uśmiechu. Spoglądałem na przemian na Craiga i Travisa i czułem, jak kapituluję. Poczułem, że mój kutas przejmuje kontrolę. To tak, jakby moja świadomość nie siedziała już gdzieś w moim mózgu. Mój umysł był pusty. Ci dwaj faceci rozmawiali, ale słowa były bez znaczenia. Nie wiedziałem, co mówią, a co więcej, nie obchodzło mnie to, kurwa, ani trochę. To, co mnie obchodziło, to impulsy, które czułem płynące z mojego kutasa. Klęknąłem i zacząłem rozpinać dżinsy jednego faceta. Trochę się namęczyłem nim uwolniłem jego kutasa z bielizny, ale jak tylko go wyciągnąłem przyssałem się do niego łapczywie. Czułem jak zaczyna rosnąć w moich ustach. Nie było w tym nic poza szczęściem, porywczością i głodem.

Życie było dobre.

Epilog

Leżę na plecach, zamknięty w grubej gumowej skorupie, która utrzymuje moje ciało w bezruchu - moje ręce po bokach, dłonie przyciśnięte płasko i mocno do moich bioder, moje nogi związane razem, chociaż są oddzielone warstwą gumy tak, że żaden kawałem mojej skóry nie czuje niczego poza większą ilością gumy. Moja głowa jest ciasno owinięta, z miękkim gumowym kneblem w ustach, który trzyma mój język na miejscu. Dwie gumowe stalówki w moich nozdrzach zasilają moje płuca chłodnym powietrzem.

Poza ciasnym gumowym zamknięciem, są tylko trzy odczucia, których jestem świadomy. 

Pierwszym z nich jest delikatne mrowienie w moim tyłku po wczorajszym maratonie ruchania. To uczucie zarówno zadowolenia, jak i samotności, i mam nadzieję, że nie będzie zbyt długo, zanim mój tyłek dostanie kolejny trening. Pustka zawsze musi być wypełniona. 

Drugie doznanie jest najbardziej wymagające: to mój kutas, bolący o uwolnienie, gdy nieubłagane mechaniczne urządzenie przymocowane do niego, utrzymuje mokre, powolne, rytmiczne, falujące ssanie. Maszyna czasami robi przerwę na minutę lub dłużej, i co niezwykłe, oczekiwanie na jej nieuchronną kontynuację sprawia, że mój kutas sztywnieje jeszcze mocniej niż wtedy, gdy jest obciągany. Ale zawsze jest wznawiana. Przyzwyczaiłem się do tego, że mogę być tak stymulowany przez wiele godzin. Czasami udaje mi się zmusić się do snu, jeśli jestem wystarczająco wyczerpany. Czasami.

Ostatnie wrażenie jest tak subtelne, jak wymagające jest urządzenie do ssania kutasa: to miękki, męski głos, który dociera do moich uszu. Hipnotyczne słowa przypominające mi o tym, że mam się zrelaksować i porzucić swoje stare ja, aby moja nowa tożsamość - moja prawdziwa tożsamość, wraz z jej licznymi fetyszami - mogła się utrwalić.

------


Oryginał możesz znaleźć tu: The Gift

Hej, jeśli podobało Ci się to opowiadanie - zostaw komentarz! Dużo to dla mnie znaczy. 

Jeśli chcesz jakoś inaczej się odwdzięczyć - zapraszam na moją wishlistę. Przyjmuję też używany sprzęt wojskowy ;) 

wtorek, 31 stycznia 2023

Na Poligonie

Poniżej prezentuję opowiadanie, którego autorem jest Jonson.
Pochodzi ono z miesięcznika "Adam" z lipca 2000r.
(

Ja uratowałem je z innej jeszcze strony, Arka z Trzcianki k. Piły - przyp. Saigteoir)





 

Po skończeniu szkoły rozpocząłem pracę jako kelner w pobliskim motelu. Nie należał on do dużych. Miał tylko parę pokoi dla gości i dość dużą salę dla osób zatrzymujących się przejazdem. Tu można dość tanio zjeść i odpocząć po trudach podróży, w przeciwieństwie do innych tego typu lokali. Pod nieobecność właścicieli cały interes pozostawał na mojej głowie. Tak było i tym razem - w noc z piątku na sobotę. Ostatni goście opuścili motel o 20.30. Cały interes otwarty w piątki do 21.00. Właściciele wyjechali w góry. Zapowiadała się nudna nocna zmiana. Moim obowiązkiem było siedzieć w recepcji, dbać o klientów i spełniać ich ewentualne życzenia (w granicach zdrowego rozsądku). Personel opuścił lokal krótko po dwudziestej pierwszej. Po ich wyjściu zamknąłem motel i od tej pory siedziałem w recepcji, oglądałem telewizję i sporządzałem bilans sprzedaży prasy.

Po chwili usłyszałem dzwonek do drzwi zajazdu. Udałem się więc w ich stronę. Za nimi stał żołnierz ubrany w moro wojskowe. Otworzyłem mu wrota i zapytałem:

- O co chodzi?

- Chciałem zapytać, czy macie wolny jeden pokój?

- Tak, jest jeden.

- Jest tylko jeden problem. Nas jest razem pięciu. Czwórka moich kumpli czeka w wozie. Z kasą też nie jest wesoło. Rozumiesz, żołd nie jest wygórowany.

- Dobra. Ale będziecie musieli cicho się zachowywać i wyjechać stąd o szóstej rano.

- Okey!

Chłopacy wpakowali się do pokoju. Żołnierz, który załatwiał wszystko, dogadywał się ze mną w sprawie pokoju. Powiedziałem mu, że jeżeli się postarają to będą tutaj za friko.

- Jeszcze jedna sprawa. Widzę tutaj, że macie prasę. Czy mógłbyś pożyczyć nam do pokoju jeden świerszczyk?

- Jaki?

- "ADAMA"! Co? Zdziwiony jesteś? Znasz to pisemko? Jeżeli nie to powinieneś je poznać. To pismo dla prawdziwych mężczyzn.

- Proszę. Zwróćcie je rano.

Ich dowódca poszedł na górę. Ja już nie mogłem wytrzymać. Piątka żołnierzy w pokoju, a ja sam mam grzać pałę? Tym bardziej, że są swoimi ludźmi. Muszę się do nich wprosić. Długo nie trwało, bo za chwilę przed moimi oczyma pojawił się znowu ich dowódca, Łukasz, i zapytał, czy nie skombinuję coś do żarcia. Byliby bardzo wdzięczni. Ja udałem się do kuchni i zabrałem parę kanapek i dwanaście piw puszkowych. Potem im to zaniosłem.

Pukałem wcześniej, ale nikt nie otwierał.

Postanowiłem wejść do środka. Prawdziwi mężczyźni. To właśnie pomyślałem sobie o nich po wejściu do ich pokoju. Na początku nikogo nie widziałem, bo wszyscy byli pod prysznicem. W pomieszczeniu były porozrzucane tylko wojskowe ciuchy, łącznie z wojskowymi gaciami. Wszystko jak na poligonie. Istny bajzel. Na jednym małym łóżku leżał rozłożony "ADAM", niczym przedmiot kultu. Po chwili otworzyły się drzwi od prysznica i wyszedł z nich Łukasz z pałą sterczącą jak wieża Eiffla. Chociaż nie miała 200 m, to i tak była imponująca. Nie mogłem się od niej oderwać, ale udałem, że nie patrzę na nią. Przez drzwi widać teraz było pozostałą czwórkę chłopaków. Jednym słowem, stado przystojniaczków. Oni również mnie zauważyli, po czym wszyscy weszli do pokoju. Łukasz wydał im rozkaz:

- Całość, w jednym szeregu zbiórka!

W tym momencie nakazał mi się przedstawić.

- Igor.

- Teraz ja przedstawię ci moich podwładnych. Od lewej: Damian (pseudo "Riki"), dalej Sławek ("Ostry"), to Bartosz ("Lizak"), czwarty to Dominik ("Jebak"). Panowie, spocznij!

We mnie wszystko się już gotowało. Chuj rozpierał mój czarny uniform. Nie da się tego ukryć. Wszyscy patrzyli na moje napięte krocze. Dowódca wyjaśnił im, że mają wobec mnie duży dług wdzięczności.

- Każdy z nas podziękuje w wiadomy sposób przyjacielowi, który stoi obok mnie. Na początek dołączy do mnie "Lizak". Reszta - rozgrzewka obok.

Wszyscy byli krótko wygoleni. Zarost twarzy jednodniowy. "Jebak" i "Ostry" mieli zdecydowanie największe kutasy i sporej grubości. Byli oczywiście tuż za dowódcą, który przewodził stanowczo całej grupie. "Riki" i "Lizak" byli prawdziwymi włochatymi facetami. Takich bardzo lubię.

Wszystko w pokoju przypominało poligon. Totalny bałagan i sterczące armaty gotowe do wystrzału. Trzeba je tylko dobrze wypucować, by godnie reprezentowały Wojsko Polskie. A wierzcie mi, nic tym chłopakom nie brakowało. W każdym calu dorównywali amerykańskiej piechocie morskiej.

Nic nie musiałem robić. Całkowicie poddałem się obróbce prawdziwym ogierom. Kapitan przyssał się do moich ust, a Bartosz zaczął mnie rozbierać. Znalazł się między nami. Wreszcie dotarł do moich slipek. Brutalnie je zerwał i z wielkim zapałem wchłonął mego kutasa. Żołądź była już wilgotna z podniecenia, dlatego "Lizak" sprytnie wylizywał soki z czubka chuja. Czułem, jak dobrze go ciągnął. Od czasu do czasu lizał jaja Łukasza i jego krocze. Po chwili znalazł się po drugiej stronie. Ja bardziej rozkraczyłem nogi, by mógł swobodnie dotrzeć do mojej nory. On oczywiście wlinił języczek tak głęboko, jak tylko był w stanie. Odbyt robił się coraz bardziej wilgotny i elastyczny. Teraz schyliłem się do kutasa dowódcy i przyjąłem jego chuja w gościnę do moich ust. Bartek mógł swobodnie zająć się moją dupą. Po chwili wpychał w nią swoje palce, które wchodziły do środka jak po maśle. Ja tymczasem obrabiałem nadal chuja. Ssałem jego łepek, po czym połykałem go po same jaja. Jego chuj był cudowny. Niby niczym się nie różnił od innych, mimo to smakował całkiem inaczej. Bardziej męsko. To chyba sprawka wojska. Czuć jeszcze ten zapach przepoconych jaj i dzikość doznań. Żołnierze są po prostu wygłodniali seksualnie. Musiałem im to wynagrodzić.

Ekipa obok też nie próżnowała. Język "Rikiego" wbijał się w gardło "Jebaka". Widać po jego zachowaniu, że jest facetem, który wie, do czego dąży i co chce osiągnąć, a wszelkie przeszkody gotów był niszczyć swoją wielką armatą. Chuje obu panów do ataku przygotowywał "Ostry". Jednego ciągnął z wielkim zapałem, a drugiego walił swoją męską ręką. Była ona porośnięta czarnym zarostem, dodatkowo miała tatuaż na ramieniu. Wszystko robił bardzo zwinnie i sprawnie, jak przystało na wojsko. Był w tym po prostu dobry. Ciągnął oba kutasy na przemian. Widać, że był bardzo zadowolony, bo na jego twarzy widać było rozkosz. Po chwili Sławek przeniósł się między pośladki "Rikiego". Tam drażnił jego otwór. Wibrował swoim językiem w jego dziurze. Po chwili Damian położył się na plecach. Jego nogi zarzucił na swoje ramiona Dominik i naparł swoim chujem do ataku. Do celu trafił bezbłędnie. Armata jego regularnie waliła dupę kompana. Chowała się na chwilę, po czym znowu widać ją było na zewnątrz. Ruchy stawały się coraz szybsze. Jak to przystało na Dominika, ruchał dupę szybko i rytmicznie. Jednym słowem, jebał go po męsku. A żeby wszystko było raczej po cichu, ze względu na innych gości w motelu, westchnienia "Rikiego" były tłumione przez chuja "Ostrego". Pieprzył nim usta Damiana. Po chwili jednak zaprzestał tego, a "Riki" zaczął polerować jego fujarę. "Jebak" nadal walił Damiana, ale to było mu za mało. Dlatego dotarł do dupy "Ostrego" i zaczął zadowalać jego otworek swoim językiem.

Ja teraz piąłem się w górę po brzuchu kapitana. Jeździłem języczkiem po jego pępku i dalej po jego włochatej klacie. Dotarłem do brodawek. Delikatnie je possałem i podrażniłem zębami. Rajcowały mnie jego silne ramiona i żylaste ręce. Moja dupa była gotowa do raportu. W tym momencie przyjąłem pozycje na pieska. Do moich ust swego patana władował "Lizak". Ja w niczym nie zwlekając przystąpiłem do obrabiania jego druta. Połykałem chuja po same gardełko. Jeździłem po całym jego kutasie, tak jakbym najpierw chciał zlizać polewę czekoladową z loda śmietankowego. Tak dobrze mu ciągnąłem pałę, że w nagrodę raz po raz na jego czubku chuja pojawiała się kropelka słodkiego płynu. Zlizywałem je namiętnie, po czym rozprowadzatem po całym jego kutasie. Tak byłem zajęty obrabianiem patana Bartosza, że dopiero teraz poczułem ostry napór na moją dupę. Mój najczulszy i najbardziej tajemniczy punkt zdobywał Łukasz. Zauważyłem, że kapitan uwielbiał pokazywać swoją siłę. On też zauważył, że bardzo mnie podniecały jego silne chwyty, natychmiastowe decyzje, jego silny i władczy wzrok, który mówił: "Wojsko broni, wojsko czuwa, chuj wojska też spluwa. On też wymaga smarowania i ostrego wyruchania." Takie hasło miałem przed oczami, kiedy jego chuj zdobywał moją dupę.

Bartosz tymczasem odwrócił się i nadstawił swój tyłek pod mój język, Dziurka jego była dość rozluźniona. Widać było, że często gości w swojej norce męskie członki, bo zwieracz nie zdążył dobrze się zamknąć przed następnym ruchaniem. Dlatego łatwiej mi było wepchnąć język w jego norkę. Wylizałem mu całą szparę. Bardzo to lubię, zwłaszcza, kiedy towarzyszy temu włochata dupa.

Kapitan wraz z upływem czasu zwiększał częstotliwość pchnięć, po czym zwalniał na chwilę, by tak szybko się nie zwalić w mojej dupie. Cóż, lata spędzone w wojsku jako zawodowy żołnierz sprawiły, że w tym aspekcie wyćwiczony był perfekcyjnie. Wiedział, kiedy ostro jebać i kiedy należy zwolnić. Ja tylko słyszałem walenie jego dużych jaj o moją dupę. Cały kutas chował się wewnątrz mojej rozpalonej dupy. Dziura stawała się bardziej uniwersalna. Przyzwyczaiła się do rozmiaru chuja, jak i częstotliwości pchnięć. Przez chwilę walił mnie szybko i ostro, po czym wyszedł z mojej dupy i wydał rozkaz, aby "Lizak" wjebał swoją fujarę w moje dupsko. Po chwili role zostały zamienione: w mojej dupie lądował chuj Bartosza, a Łukasz podczołgat się na plecach pod mojego kutasa. W ten oto sposób znaleźliśmy się w słynnej pozycji "69".

Kiedy zabierał się za mojego chuja, czułem, że ściekają z niego kropelki gęstego, przeźroczystego płynu. Przyjął je na swój język, po czym ściągnął napletek, wylizał mokrą główkę i zaczął obciągać moją armatę. Ja robiłem dosłownie to samo. Zlizywałem soki z jego chuja, które pozostały po ostrym waleniu mojej dupy. "Lizak" walił moje dupsko. Nie było to jednak to, co z kapitanem. On po prostu specjalizuje się w lizaniu, o czym świadczy jego przezwisko. Brak było mu rutyny w tym, co robi. Jednak muszę przyznać, że języczkiem to potrafi zadowolić nawet najbardziej wybredną osobę.

Cała trójka zabawiająca się obok też zmieniła swoje ustawienie. "Riki" nadal leżał na podłodze, jednak nie był już rżnięty przez "Jebaka". Ten ostatni nadstawił mu swój tyłek do inspekcji, a w swoich ustach miał chuja "Ostrego". Dodatkowo Dominik walił sobie kutasa ręką. Nie trwało to długo, bo oto do wejścia w "Rikiego" szykuje się Sławek. Po chwili walił już w dupsko. Kutas miał ułatwioną pracę, bo chwilę wcześniej dziurę rozjebał "Jebak". Dlatego od samego początku robił to w sposób zdecydowany.

Po chwili Sławek i Dominik dołączyli do nas, a Bartosz poszedł do Damiana. Miał tam doskonałe pole do popisu. Mógł dobrze wylizać dupę "Rikiego" i jego kutasa, zresztą z wzajemnością. My pozostaliśmy w gronie czterech osób. "Jebak" pozostał w pozycji na klęczka. Kapitan położył się na jego plecach z nogami opuszczonymi na podłogę i uniósł swego chuja do góry. "Ostry" stanął okrakiem nad nimi i przyjął chuja kapitana w dupę, po czym rytmicznie jeździł na jego kutasie. Kapitan, jak i "Ostry", zaczęli gwałtownie wydawać z siebie okrzyki ekstazy, która przelewała się przez ich ciała. Musiałem temu zapobiec, bo było za głośno. Dlatego wszedłem między nich tak, aby każdy z nich mógł coś pieścić. Łukasz dostał moją dupę, a Sławek chuja. Kapitan mógł teraz wylizać moje dupsko, a "Ostry" przygotować mój fiut do dupczenia. Po chwili opuściłem środeczek. "Ostry" skończył jazdę i cofnął się z tyłkiem do kolan kapitana i położył się na jego cielsko. W ten sposób mogli swobodnie zatopić swoje języki w gorących ustach, a ja przystąpić do dupczenia.

Nakierowałem chuja na otwór i wpakowałem kutasa we włochate dupsko Sławka. Otwór był dobrze rozciągnięty i zwilżony, co zminimalizowało ewentualne tarcie. Swobodnie waliłem go w dupę. Nora jego połykała mego penisa po same jaja. Najwięcej rozkoszy przynosiła mu nasada mego chuja, która objętościowo była imponująca. Lubił po prostu spory kawałek chuja w swojej norze. Często przerywał lizanie z Łukaszem, by wyjęczeć parę słów zadowolenia:

- Od dawna nie miałem innego chuja w dupie poza naszą brygadą, i to w dodatku takich rozmiarów. Nie oszczędzaj mojej dupy. Zruchaj ją ostro, bo nie wiem, kiedy znowu dostanę tak dobrze po zaworach. O, tak. Grzmoć mnie. Oooo, yes!

Po tych słowach znowu zaczął się ślinić z kapitanem. A mnie jego tekst zmobilizował do jeszcze bardziej efektywnego rżnięcia.

Po chwili piramida rozpadła się. Chłopaki odeszli na bok, a przede mną stała dupa kapitana do wyjebania, Dziurę miał wilgotną, ale spiętą, bo nikt go jeszcze dzisiaj nie walił. Ja będę pierwszy. To chyba zaszczyt.

Chuj mój naparł na otwór Łukasza. Wchodził dość mozolnie, ale do czasu. Po paru chwilach ruchałem go już swobodnie. Kutas zdobywał jego dupę coraz głębiej, a on reagował na to bardziej donośnymi odgłosami. Dlatego dotarłem do jego ust, by móc uczestniczyć w jego przeżyciach bardziej dogłębnie.

Chłopaki obok też ostro się rżnęli. Połączyli się razem. Dominik dawał dupy Damianowi, a ten z kolei ssał kutasa "Ostrego". "Lizak" obrabiał tyłek Sławka. System naczyń połączonych.

Ledwo zdołałem wyciągnąć chuja z dupy kapitana, zwalić kondoma, po czym trysnąłem nasieniem na jego cielsko. Zalałem go potokiem spermy. Strasznie to podjarało chłopaków obok. Reszta dołączyła do nas. Teraz wszyscy razem finiszowaliśmy. Mnie kapitan kazał położyć się na wąskim łóżku. Cała reszta okrążyła mnie dookoła i zaczęła finiszować. Wszyscy walili konie na wyścigi, by jak najszybciej zalać moje ciało. Pierwszy eksplodował "Lizak", po nim "Ostry", potem "Riki". "Jebak" i na końcu kapitan. Sperma z pięciu chujów zalała moje ciało. Czułem jej ciepło na każdym skrawku. Żołnierze rozmazali ją rękoma po moim ciele, po czym wszyscy nawzajem wypolerowali swoje spluwy.

Na koniec ostatnie słowo powiedział kapitan:

- Inaczej nie mogliśmy ci podziękować za gościnę. Myślę, że jesteś zadowolony?

- Zadowolony? To mało powiedziane. Jestem wyjebany do granic możliwości. Niestety, muszę wracać do pracy.

Cała paczka zasnęła wkrótce. Dotrzymali jednak słowa i byli gotowi do wyjazdu z samego rana. Na koniec przyszedł kapitan i powiedział, że wpadną tutaj w drodze powrotnej w przyszły piątek. Reszta na mojej głowie. Musiałem sobie ustalić zmianę nocną. Właściciele to nie problem. Wracają dopiero za dwa tygodnie, Łukasz zapowiedział, że będzie świetna zabawa, w co oczywiście po ostatniej nocy nie wątpiłem.

Jonson

  - Lipiec 2000 -


Hej, jeśli podobało Ci się to opowiadanie - zostaw komentarz! Dużo to dla mnie znaczy. 

Jeśli chcesz jakoś inaczej się odwdzięczyć - zapraszam na moją wishlistę. Przyjmuję też używany sprzęt wojskowy ;)